wszystko zależy od ludzi, z którymi grasz
Czy RPG was pociąga? - Odpowiedź
Podgląd ostatnich postów
Dla mnie atutem jest otwartość świata i nieszablonowy przebieg rozgrywki.
Każdy kto to lubi jest troszkę fetyszystą
RPG podobają mi się że gra się tak szybko nie kończy. Szczególnie wolę z otwartym światem tak jak był kiedyś metin i ciekawość nowych itemków wraz z rosnącym levelem
Dobry klimat oraz aspekt fabularny gry to podstawa. Bez tego rozgrywka nie była by taka ciekawa.
Ja mam tak, że wszystkie inne gatunki bardzo szybko mnie nudzą, a RPG mogę grac bez końca.
Krótko mówiąc - adrenalina, współpraca, możliwość wcielenia się w bohatera, ryzyko, i jeszcze raz powtórzę najważniejsze - adrenalina
Ja powiem tak - jeśli gry to tylko RPG. Żadnych innych nie uznaję.
Opinie są pozytywne, a co do spisania wrażeń - wybacz, nie mam czasu pisać, gram przecież
A ja nadal czekam na tekst o wrażeniach z sesji Pathfinder i twojej opinii o systemie.
Tak się zastanawiam gdzie to napisać, niech będzie, że tu. Powiedzmy, że to ma być wpis w stylu "mój kochany pamiętnioczku...", zatem:
ekhm,
Mija właśnie pierwszy rok mojego renesansu RPGowego. Kiedyś grałem całkiem sporo - a to trafiło się mistrzowanie w D&D 3. e., a to jako gracz biegałem i tarzałem się po błocku Warhammera 2e. - ogólnie było "fajno". Aż do czasu - w końcu perturbacje życiowe wysiudały mnie z hobby, sprawiły, że zacząłem zajmować się pierdołami pokroju: "urządź sobie życie", czy czymś równie nudnym. Lata mijały, a ja co najwyżej grałem w protezy (zwane cRPG) pokroju "Legenda: Ręka czegoś tam" czy "Nie jestem dedekiem i jestem bardzo mhoczny Age". W końcu jednak przyszedł rok 2012, a dokładniej jego zmierzch, kiedy postanowiłem powrócić do grania - jakoś tak w grudniu poznałem Wiktula, który wciągnął mnie do swojego WoDziarskiego kolektywu, potem w styczniu poznałem Krzemienia, w wyniku czego znów zacząłem napieprzać diabły mieczem, później jeszcze przyszedł Świderek i jego Pathfinder... i tak w końcu odkryłem, że miesięcznie rozgrywam sześć sesji RPG. Łał, nawet w czasach młodości nie miałem takiego przerobu.
W tym roku (łącznie z grudniem ubiegłego) rozegrałem:
- ok. 30. sesji w D&D 3.5 (chyba łącznie 32, ale nie dam sobie łapki uciąć).
- ok 20. sesji w WoDa
- ok. 10-12. sesji w Pathfindera
- ok. 10. w Flameworld (taki indias RPG w fazie betatestów)
- 6. w D&D 4e.
- 4. w Zew Cthulhu 6 e.
- 3. w playtest D&D Next
- 2. w Dragon age RPG (system fajny, tyko mg fujara )
- 2. w Batmana (na zasadach przerobionego WoDa)
- 1. w Earthdawn
Sam muszę przyznać - sporo tego. W przyszłym roku odpadnie mi D&D 3.5, WoD. i gdzieś w marcu/kwietniu Pathfinder. Mam zamiar dalej grać w D&D 4e. (pewnie przez większą cześć przyszłego roku), jak i testować Flameworld. Chciałbym też poprowadzić Numenerę, 13th Age;a (póki co podręczniki do nich zajęte są "szlachetnym zadaniem agregacji kurzu na półce"), no i największą premierą przyszłego roku - czyli D&D Next. Ta ostatnia chyba ukradnie mi hobby.
Ot, to takie moje podsumowanie i przyszłoroczne plany. Może ktoś z was ma jakies pytania, tudziez też chce się pochwalić jakimś podsumowaniem? Jeśli tak, to zapraszam
ekhm,
Mija właśnie pierwszy rok mojego renesansu RPGowego. Kiedyś grałem całkiem sporo - a to trafiło się mistrzowanie w D&D 3. e., a to jako gracz biegałem i tarzałem się po błocku Warhammera 2e. - ogólnie było "fajno". Aż do czasu - w końcu perturbacje życiowe wysiudały mnie z hobby, sprawiły, że zacząłem zajmować się pierdołami pokroju: "urządź sobie życie", czy czymś równie nudnym. Lata mijały, a ja co najwyżej grałem w protezy (zwane cRPG) pokroju "Legenda: Ręka czegoś tam" czy "Nie jestem dedekiem i jestem bardzo mhoczny Age". W końcu jednak przyszedł rok 2012, a dokładniej jego zmierzch, kiedy postanowiłem powrócić do grania - jakoś tak w grudniu poznałem Wiktula, który wciągnął mnie do swojego WoDziarskiego kolektywu, potem w styczniu poznałem Krzemienia, w wyniku czego znów zacząłem napieprzać diabły mieczem, później jeszcze przyszedł Świderek i jego Pathfinder... i tak w końcu odkryłem, że miesięcznie rozgrywam sześć sesji RPG. Łał, nawet w czasach młodości nie miałem takiego przerobu.
W tym roku (łącznie z grudniem ubiegłego) rozegrałem:
- ok. 30. sesji w D&D 3.5 (chyba łącznie 32, ale nie dam sobie łapki uciąć).
- ok 20. sesji w WoDa
- ok. 10-12. sesji w Pathfindera
- ok. 10. w Flameworld (taki indias RPG w fazie betatestów)
- 6. w D&D 4e.
- 4. w Zew Cthulhu 6 e.
- 3. w playtest D&D Next
- 2. w Dragon age RPG (system fajny, tyko mg fujara )
- 2. w Batmana (na zasadach przerobionego WoDa)
- 1. w Earthdawn
Sam muszę przyznać - sporo tego. W przyszłym roku odpadnie mi D&D 3.5, WoD. i gdzieś w marcu/kwietniu Pathfinder. Mam zamiar dalej grać w D&D 4e. (pewnie przez większą cześć przyszłego roku), jak i testować Flameworld. Chciałbym też poprowadzić Numenerę, 13th Age;a (póki co podręczniki do nich zajęte są "szlachetnym zadaniem agregacji kurzu na półce"), no i największą premierą przyszłego roku - czyli D&D Next. Ta ostatnia chyba ukradnie mi hobby.
Ot, to takie moje podsumowanie i przyszłoroczne plany. Może ktoś z was ma jakies pytania, tudziez też chce się pochwalić jakimś podsumowaniem? Jeśli tak, to zapraszam
Chodzi o RPG, nie cRPG (tyle razy to było nawet w tym temacie pisane)...
Ja w RPG uwielbiam tę interakcje z otoczeniam bądz z innymi NPC.
Niestety - nic przystającego do jego potęgi, która była dość znaczna. Jednym zaklęciem zmniejszył w pierwszej rundzie pw całej drużyny o 40%. Kawał ****, muszę przyznać. Padł w drugiej rundzie walki. Tak na marginesie - walki na ósmym poziomie są szybkie i zabójcze. Postacie mają już potężne zdolności, a liczba pw nie jest za wysoka, no i to KP zawsze wydaje się być ciut za małe...
A dropnął coś ciekawego?
Krótka uwaga do powyższych - Panowie, proszę - nie pozbawiajcie RPG literki "G".
A teraz kolej na moją odpowiedź na pytanie - "co mnie pociąga w RPG". Zawsze mam z takimi pytaniami problem, nie potrafię na zawołanie przywołać argumentów za czymś, co bardzo cenię i co jest chyba istotnym elementem czasu wolnego mojego życia. Czasem łatwiej odwołać się do konkretnego przykładu.
Na ostatniej sesji w D&D u Krzemienia, Przemek rzucił pomysł - spalmy zapasy wroga! Chyba trochę wybiegłem do przodu... Znaleźliśmy się w oblężonym Muran, przeżyliśmy tam kilka fajnych przygód - osłanialiśmy maga odnawiającego czarem wyłom w murze; a w ruinach krasnoludzkiej siedziby pod miastem stoczyliśmy pojedynek z pomiotem Gruumsha, który chciał za pomocą kamieni grzmotu wysadzić pół miasta. W tym momencie stanęliśmy przed dylematem - czy wypłynąć w głąb podziemnego morza za uciekającym półbogiem czy wrócić na powierzchnię i pomóc obrońcom. Wybraliśmy to drugie, a potem kolejny jego wariant - zrobimy małą wycieczkę za mur... Ostatecznie zamiast palić jakieś tam zapasy, po nielichej burzy mózgów, ustaliliśmy - zabijemy jednego z dowodzących armią skurczysynów. Dzięki pewnym koneksjom kilka małych pożarów wybuchło w obozie wroga, co pozwoliło naszej dzielnej drużynie (która w międzyczasie znalazła się za linią frontu) na pełnej "k...rwie" wparować pod sam namiot głównodowodzącego hobgoblinami i w krótkie, acz morderczej, walce urżnąć mu łeb.
Jeśłi ktoś by mnie się pytał, to to własnie lubię w RPG i D&D. Swobodę, współpracę pomiędzy graczami i czyny godne herosów.
Ps. oczywiście "zlutowaliśmy" generała zanim daliśmy nogę z jego głową pod pachą.
A teraz kolej na moją odpowiedź na pytanie - "co mnie pociąga w RPG". Zawsze mam z takimi pytaniami problem, nie potrafię na zawołanie przywołać argumentów za czymś, co bardzo cenię i co jest chyba istotnym elementem czasu wolnego mojego życia. Czasem łatwiej odwołać się do konkretnego przykładu.
Na ostatniej sesji w D&D u Krzemienia, Przemek rzucił pomysł - spalmy zapasy wroga! Chyba trochę wybiegłem do przodu... Znaleźliśmy się w oblężonym Muran, przeżyliśmy tam kilka fajnych przygód - osłanialiśmy maga odnawiającego czarem wyłom w murze; a w ruinach krasnoludzkiej siedziby pod miastem stoczyliśmy pojedynek z pomiotem Gruumsha, który chciał za pomocą kamieni grzmotu wysadzić pół miasta. W tym momencie stanęliśmy przed dylematem - czy wypłynąć w głąb podziemnego morza za uciekającym półbogiem czy wrócić na powierzchnię i pomóc obrońcom. Wybraliśmy to drugie, a potem kolejny jego wariant - zrobimy małą wycieczkę za mur... Ostatecznie zamiast palić jakieś tam zapasy, po nielichej burzy mózgów, ustaliliśmy - zabijemy jednego z dowodzących armią skurczysynów. Dzięki pewnym koneksjom kilka małych pożarów wybuchło w obozie wroga, co pozwoliło naszej dzielnej drużynie (która w międzyczasie znalazła się za linią frontu) na pełnej "k...rwie" wparować pod sam namiot głównodowodzącego hobgoblinami i w krótkie, acz morderczej, walce urżnąć mu łeb.
Jeśłi ktoś by mnie się pytał, to to własnie lubię w RPG i D&D. Swobodę, współpracę pomiędzy graczami i czyny godne herosów.
Ps. oczywiście "zlutowaliśmy" generała zanim daliśmy nogę z jego głową pod pachą.
Ale trzeba przyznać, że nie przez net mechanika jest niezwykle (jak dla mnie) przydatna.
Sama mechanika mnie już nie kręci, a czasem aż nuży, by to wszystko spamiętać. Znacznie bardziej cenię sobie aspekt fabularny, opowiadanie, kreacja świata i postaci. To wprowadza więcej śmiechu niż rzucanie kośćmi.
RPG (NIE cRPG) jest zaje... fajne kto by nie chciał od czasu do czasu przerwać kultystom rytuał, albo wpaść do Podmroku odwiedzić Ilithidy?
Ale dużo zależy od graczy, a jeszcze więcej od MG, więc jedna osoba, której się ,,nudzi" i wku... rza innych może zepsuć całe godziny świetnej zabawy.
Jest starożytne przysłowie: ,,Czy to DeDek, czy Warhammer to ty musisz niszczyć dalej." I to jest sensem życia!
Ale dużo zależy od graczy, a jeszcze więcej od MG, więc jedna osoba, której się ,,nudzi" i wku... rza innych może zepsuć całe godziny świetnej zabawy.
Jest starożytne przysłowie: ,,Czy to DeDek, czy Warhammer to ty musisz niszczyć dalej." I to jest sensem życia!