Co do ostrza - użyłem go chyba dwa czy trzy razy, bo jak stawałem z kimś oko w oko, to nie miałem czasu na przytrzymywanie dłużej klawisza. Okazuje się, ze zwykłe walnięcie bronią potrafi położyć (na pewno na poziomie normalnym) takiego np. huska. I to bez ulepszenia broni, które zwiększało obrażenia od takiego uderzenia. To było trochę rozczarowujące, ale koniec końców - ratowało skórę (np. na takim księżycu Palavenu).
Jeśli chodzi o granaty używane przez przeciwników - moim zdaniem była to taka sobie ciekawostka, która miała pokazać, że przeciwnicy też umieją machnąć ręką. Już po pierwszym takim granacie, który posłał mi jeden z żołnierzy Cerberusa, przekonałem się, że nie stanowi to wielkiego zagrożenia. Może dlatego, że grałem na poziomie normalnym (może eimyr się wypowie w tej kwestii jako miłośnik "jedynego słusznego" poziomu trudności, to dowiemy się więcej;p), nie wiem. Z tego względu do końca gry nie uciekałem przed granatami - ot, wybuchały sobie, ja traciłem jakieś śmiesznie małe "ilości" tarczy i tyle.
Co do Omegi - wydaje mi się, że w ME3 powiedziano, że została zajęta przez Cerberusa. Czy jakoś tak. Stąd Aria była na Cytadeli (choć wciąż w knajpie;p).
I na koniec (póki co) - grafika przypadła mi do gustu, ale bardziej dlatego, że mój komputer był w stanie ją "utrzymać", za co serdecznie mu dziękuję
Raziły mnie za to różne błędy i usterki w sferze graficznej. A to w Cytadeli na posterunku C-Sec rozmawiałem z facetem, którego nie widziałem, a to w filmikach Shepard i reszta drużyny biegali z domyślną bronią w rękach (albo Avenger, albo standardowy pistolecik) i w domyślnych pancerzach (lub przynajmniej w domyślnym kolorze).
Ucieszyło mnie natomiast to, że Shepard w dalszym ciągu potrafi szałowo tańczyć. Tak jak ja!