„Król Artur II” – w poszukiwaniu polskiej wersji językowej - Odpowiedź
Podgląd ostatnich postów
Właśnie ze względu na brak profesjonalizmu nie kupuję żadnych premier od Cenegi. A już na pewno nie pod wpływem impulsu i bez zapoznania się z opiniami dotyczącymi nie tylko treści, ale również formy wydania.
Użytkownik Sosna dnia niedziela, 11 marca 2012, 16:55 napisał
To nie pozostaje mi nic innego jak przyznać Ci rację. Tylko czy taka postawa zmieni postępowanie wydawców? Wątpię. W końcu i tak zainteresowani kupią "Króla Artura 2".
Użytkownik Sosna dnia niedziela, 11 marca 2012, 16:03 napisał
No tak, ale jak dla mnie 384 mb do ściągnięcia to nie jest tragedia. Nawet z wolnym netem to ściągniesz to w miarę szybko. Gorzej z dużymi aktualizacjami czy całej gry do pobrania - to jest tragedia. Twórcy zawiedli, ale nie uważam, że aż tak bardzo jak uważasz Ty czy Tokar. Ściąganie łatki polonizacyjnej, która nie jest duża to pozbawienie gracza tylko odrobiny komfortu, więc ja jestem tylko lekko rozczarowany postawą twórców.
Niemniej, nadal nie widzę powodów, aby całować ich po stopach za to, co powinno być na płytce. Wybacz, ale argument "no... bywało gorzej" albo "mogli nie spolonizować w ogóle" jest totalnie beznadziejny. Płacisz, więc wymagasz - jeden z filarów kapitalizmu i wolnego rynku.
Użytkownik Tokar dnia sobota, 10 marca 2012, 18:57 napisał
A sprawdzałeś? Jak widać nie. Mi ściąga 1 mb/s, kto wie może gdybym jeszcze chwilę poczekał szybkość pobierania wzrosła by jeszcze bardziej. A 384 mb to nie dużo. Mój kolega ma wolnego neta i musi, co jakieś 2 tygodnie ściągać aktualizacje do "BF3", które ważą 1-2 gb. I cierpliwie czeka aż pobierze mu aktualizację. Tak samo może zrobić osoba, która zamierza zagrać w "Króla Artura" po polsku. Cenega gorzej wydawała już gry - "The Darkness 2" nawet spolszczenia nie miał. A problem z patchem polonizującym (który pewnie naprawia też jakieś błędy, bo dziwnie dużo waży, a to przecież tylko napisy) będą miały osoby z ograniczonym netem, ale takim nie wiem czy pójdzie Steam, który zapewne będzie potrzebny do zainstalowania gry.
Cytat
"Za niniejszą niedogodność serdecznie przepraszamy - warto jednak zauważyć, że Polska jest pierwszym i jedynym na chwilę obecną krajem, w którym gra została zlokalizowana (poza wersją angielską)."
Jeżeli nie rusza Was kosmiczna opera BioWare oraz epicki finał przygód komandora Sheparda, to zapewne planujecie zagłębić się w świat arturiański legend i dzielnych rycerzy Okrągłego Stołu. Kontynuacja ambitnej hybrydy gry strategicznej z cRPG autorstwa studia Neocore Games, trafiła na rodzime półki sklepowe dokładnie w tym samym momencie, co „Mass Effect 3”. „Król Artur II” ma przed sobą niełatwą walkę o serce gracza, gdyż trudno mu się będzie przebić przez szum medialny i potężną machinę marketingową, którą posiada jego konkurent.
Nie skazujmy jednak tego tytułu na pożarcie. Oczywiście, powtórki starcia Dawida z Goliatem raczej tutaj nie uświadczymy, jednakowoż marka ma w naszym kraju niemałą liczbę wiernych fanów i mimo nietypowej premiery, może sprzedać się całkiem nieźle. Szkoda tylko, że rodzimy wydawca już na samym starcie podkłada dzielnemu królowi Brytanii kłody pod nogi.
W czym rzecz? Problem w tym, że pomimo informacji zamieszczonej na pudełku i znaczku pyszniącym się możliwością wyboru pomiędzy dwoma wersjami językowymi, na płycie z grą nie uświadczymy żadnego pliku polonizującego dzieło Neocore Games. Niestety, jeżeli mowa Szekspira jest komuś obca, to musi własnoręcznie ściągnąć łatkę polonizującą z serwera dystrybutora.
Plik waży 384 MB i znajdziecie go pod tym adresem.
Cóż, żenada to mało powiedziane, gdyż mamy tutaj do czynienia z nie pierwszym tego typu przypadkiem w najnowszej historii Cenegi (chociażby „Borderlands” czy „Cywilizacja V”). Ta wpadka boli tym bardziej, że skoro premiera została przesunięta o kilka tygodni względem tej światowej, to mogliśmy oczekiwać, iż podobne problemy nie będą mieć miejsca i wszystko zostanie dopięte na ostatni guzik. Ech… te marzenia. Współczułbym osobom, które nie mają dostępu do odpowiednio szybkiego łącza, ale znając kapryśność serwerów tego dystrybutora, to łatka będzie zapewne każdemu ściągnąć się z prędkością zepsutego trabanta, któremu na dokładkę przebito opony. Słodko.
Podobnie jak PZPN, polski rynek gier komputerowych nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać. Ech… a tak ostatnio chwaliłem Cenegę, a tutaj taki pasztet!