Sesja Krixa - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!

Podgląd ostatnich postów

Krix,
Na litość wszystkich bogów? Co to za dzień? Lata miłej i przychylnej mi duszy znaleźć nie mogę, a tu mi w ciągu dnia spada dziewczyna miła i poczciwa z urodą także, którą poznać bym lepiej chciał i sukub wcielony, jakby z żądzy ciała ociekający. Piękna jest ta istota przede mną, ale ulec nie powinienem. Wstaje i zbliżam się. Rozpinam suknie po czym szybko daje krok w tył. Obracam się by wzrok odsunąć od pokuszenia. Sisi. Na niej próbuje się skoncentrować. Taka miła dziewczyna. Inna niźli zahartowane dziewczyny z północy czy twarde dziewuchy z akademii. Tamte prędzej by smoka szans na potomstwo pozbawiły niźliby na mężczyznę przychylnie spojrzały. A Sisi jest inna. Opiekuje się rodzeństwem, pomaga matce. Stara się ojca wyprowadzić z mroku w którym zapadł. Jej przychylność jest mi jednak droższa niż możliwość spojrzenia na rudowłosą piękność. Mam nadzieję iż na planie ognie jest chłodniej niźli tutaj. Czuję jak gotuje się pod zbroją.
Amral,
Muszę się przebrać.

Powiedziała rudowłosa uśmiechając się lekko do Ciebie po czy odwróciła się tyłem.

Możesz rozpiąć mi suknie?

Zapytała stojąc już tyłem i odgarniając włosy oraz odsłaniając swój mlecznobiały kark. O ile mieszkanie było ładne to zdecydowanie kobieta była znacznie ładniejsza no i potrzebowała pomocy, a nie ma dla wojownika nic bardziej męskiego niż pomóc damie w kłopotach.
Krix,
-Nie dziękuje nie jestem spragniony. Może już po tym jak zwiedzimy plan ognia.- Uśmiecham się miło gdy ściągam z pleców tarczę. Stawiam ją przy sofie i dokładam odpięty miecz po czym zasiadam. Niewygodnie się siedzi z mieczem ciągle przytroczonym do pasa. Na stołkach w karczmach można sobie pozwolić by broń była blisko, mniej zawala. Do tego tutaj dziwnie się czuje. Jest za ładnie. Mam na sobie znoszone już ubranie i podniszczoną zbroję. Mam tylko głęboką nadzieje, że nie cuchnę wczorajszym wieczorem i dzisiejszymi porannymi wydarzeniami.
Amral,
Zdecydowanie pierwszy z powodów był dużo rozsądniejszy gdyż ludzie i tak giną codziennie na tym przeklętym świecie. Nikt jednak nie mógł słyszeć twoich myśli więc niewiasty nie skomentowały twojego wahania. Dotarliście do drugich drzwi przechodząc cały długi korytarz po czym elfka otworzyła je i w Twoje oczy uderzyło jasne światło. Weszliście do dużego pokoju, który najpewniej był parterem "kamieniczki". Stała tu wygodna sofa oraz trzy fotele, a wszystko to wokół szklanego stołu. Pełno tu było szaf z książkami i innymi dziwnymi gadżetami, których twoje oko nie uświadczyło. Kolejną ciekawą rzeczą był nadmiar kwiatów w pomieszczeniu przez co doznałeś dziwnej ale przyjemnej mieszanki zapachowej uderzającej w twoje nozdrza.

Usiądź wygodnie, a my się przebierzemy w coś bardziej odpowiedniego na podróż.

Powiedziała elfa, a za nią dodała Stella.

Chcesz coś do picia?

Na jej twarzy pojawił się uśmiech, dość życzliwy ale miałeś wrażenie, iż lekko tajemniczy. Franczeska tymczasem weszła do góry po schodach i zniknęła Ci z oczu. Schody na które zwróciłeś uwagę były okrągłe i znajdowały się przy zachodniej ścianie pomieszczenia i o dziwo nie zajmowały wiele miejsca.
Krix,
Gdzieś z tyłu głowy czuje nieprzyjemne swędzenie iż jest to najgłupsza decyzja w moim życiu? Pewnie powinienem uciekać. Dwie rzeczy mnie jednak powstrzymują. Wyprawa na inny plan nie zdarza się często. Ba, wątpię by znalazła się garstka niemagów którzy takiej podróży zaznali. A drugi powód to jeśli nie ja znajdą innego nieszczęśnika który pewnikiem zginie, albo pójdą same i narażą się na niebezpieczeństwo. Boję się, prawda. Jestem jednak zdecydowany ruszyć. Koniec tych niepewności! Co ma być to będzie. Podążam dalej z tą dość ekscentryczną parą.
Amral,
Ach! Jaki on jest nieśmiały.

Powiedziała rudowłosa słodkim głosikiem.

I wstydliwy.

Dodała elfka po czym kontynuowała.

Spokojnie, wcześniej rzucimy na nas kilka podstawowych zaklęć ochronnych. Twoją broń dla pewności też zaklniemy. Na godzinę pobytu tam powinno starczyć. I mam nadzieję, że się nadajesz w końcu nie chciałabym wracać bez tego co pragnie Stella.

Ruszyła w stronę drzwi korytarzem zaś Stella znowu chwyciła Cię pod rękę i poprowadziła. Szliście tak dobre kilka minut co było dość dziwne. Pewne było jednak to, że jeśli przeżyjesz nietypową przygodę z tymi Paniami to będziesz mógł się cenić wyżej niż dwadzieścia srebrników. Niewiasty zaś uśmiechały się do Ciebie szczerząc swoje białe ząbki.
Krix,
Plan ognia!? Plan ognia... Może powinienem się cieszyć, że tam raczej rodziny nie mam. Ale 20 srebrników za świat składający się z lawy... chyba. No właśnie. Co jest na planie ognia? Poza żywiołami? Dobra koniec milczenia. Ogarnij się! Przełknij ślinę w tym nagle suchym gardle.
-Przyznam się, że tego się nie spodziewałem.- Uśmiech skrępowania. CO mogę powiedzieć w takiej sytuacji? Nawet jakbym chciał ruszyć, no bo jednak brzmi to ciekawie, to nie mam ekwipunku. Nie wiem co tam żyje. Nawet jeśli one wiedzą to w walce nie będą w stanie mi tłumaczyć słabych punktów czegokolwiek na co trafimy. -Nie wiem czy się nadaje do jakiejkolwiek pomocy. Ba! mogę nawet stanowić utrudnienie. Przez to moglibyśmy wszyscy zginąć.
Amral,
Jesteś niecierpliwy Aronie...

Powiedziała rudowłosa ślicznotka po czym dodała tym samym uprzejmym głosem.

Wszystkiego dowiesz się jak będziemy w naszej rezydencji. O już jesteśmy!

Zauważyłaś że elfka podeszła do drzwi dwukondygnacjowego budynku na rogu uliczek i otworzyła drzwi. Dziwne bo nie było tam żadnej dziurki od klucza. Rudowłosa wciągnęła Cię do środka i stanąłeś w ciemnym korytarzu świetlanym po bokach niebieskimi tańczącymi płomieniami. Na jego końcu znajdowały się drzwi... problem był jednak taki, iż odniosłeś wrażenie, że korytarz ma ze sto metrów co nie mogło być prawdą oceniając wielkość budynku.

Drogi Aronie...

Zaczęła elfka odwracając się do ciebie i uśmiechając.

Witaj w naszej niezwyklej rezydencji. A dokąd się udajemy? Na plan ognia! Stella potrzebuje odpowiedniego chowańca do swoich włosów. A potem? Potem zobaczymy.

Wszystko to mówiła jakby było to oczywiste i powszechne... być może dla tych dam właśnie tak było, a przynajmniej mogłeś odnieść takie wrażenie.
Krix,
-Cóż, ciągle jestem ciekaw jak będzie wyglądała ta magiczna podróż.-Trochę skrępowany uśmiecham się. Mam jakieś dziwne przeczucie, że coś jest nie tak. Nie wiem. Może za bardzo się martwię. Nie zmienia to faktu, że muszę być czujny. Gotowy na najdziwniejsze wydarzenia. Jeśli nagle ktoś miałby mnie wepchnąć w portal trzeba się obrócić na stopie, złapać wpychającego i wyciągając się wepchnąć go do środka. Pamiętam jak to wałkowałem do egzaminu. Coś w tej głowie zostało mimo razów jakie w nią dostałem drewnianą pałką. -Z magią mam mało do czynienia i jak lubię szukać nowych doświadczeń. Tak nie lubię iść w ciemno. Tak nasz szkolono. Informacja i przygotowanie to połowa sukcesu. Choć ostrzegali, że poszukiwacz przygód rzadko ma pierwsze a na drugie go nie stać.
Amral,
Kobieta idąca zaraz obok Ciebie zaśmiała się głośno słysząc Twoje słowa.
Och! strażniku Aronie humor masz niesamowity i choćby za to warto Ci płacić.
Po takiej reakcji miałeś przynajmniej pewność, że nie pytała o imię by napisać je na potencjalnym nagrobku. Była bardzo szczera w okazywaniu swoich emocji.
Stella. A moja towarzyszka to Franczeska.
Odpowiedziała radosnym głosem spoglądając Ci w oczy. W międzyczasie znaleźliście się poza placem i szliście jakąś wąską uliczką między drewnianymi budynkami. Nie wiele osób was mijało zaś ty nadal byłeś ciągnięty za rękę przez rudowłosą niewiastę.
Już niedługo będziemy na miejscu.
Usłyszałeś głos elfki, która odwróciła się do Ciebie by to powiedzieć idąc cały czas na przód.
Krix,
-Przepraszam za moje maniery. W akademii uczono nas, że nasze imiona nie mają znaczenia. Każdy z nas będzie określany jako, strażnik, ej ty, bohater, rozbitek czy jakkolwiek inaczej w danej chwili. Miło że jednak pracodawcy starają się wyjść poza stereotypy.- Podobno jednak nawet jak podajesz imię często nie zmienia to faktu iż nikt go w około nie używa. To tak jak z bohaterami zarazy z Neverwinter. Życie poszukiwacza przygód. -A tak więc jestem, Aron. Aron Silverserpent. Z chęcią poznam imiona pań by też uniknąć zwracania się statusem pracodawca 1, pracodawca2.
Amral,
Kobieta zaśmiała się lekko po czym powiedziała.

Ach! Pytałam o twe imię mój drogi! Wszak skoro mamy razem pracować muszę wiedzieć jak mam się do Ciebie zwracać.

Uśmiechnęła się ukazując białe ząbki.

A udajemy się do naszej "kamieniczki", która jest też naszą pracownią. Bo widzisz mój drogi strasznie nie lubimy wież... one są takie oklepane. A tutejsze domy są takie przytulne. Myślę jednak że do wieczora wrócisz i będziesz już wolny. Nie zamierzamy aż tak długo pracować. Wszak uwielbiam relaks.

Zaśmiała się cicho i subtelnie. Zauważyłeś, że kobieta bardzo lubi dyskutować, a jej wolna ręka często zbliża się do jej dekoltu, gdy do Ciebie mówiła. Drugą zaś nieustannie trzymała pod Twoją tak by ciągnąć Cię za idącą przodem elfką.
Krix,
-To może trochę za dużo powiedziane... tytułów szlacheckich ma rodzina nie posiada... chyba.- Trudno jest śledzić wszystkie ich poczynania. Może ojciec zdobył za jakieś bohaterskie czyny tytuł rycerza. Ale jego chaotyczna natura albo nie pozwala mu się do tego przyznać albo nie pozwalała zachować. Zastanawiam się czasem jak skusił matkę. Tą praworządną i rygorystyczną kobietę. Wiem, że jak się poznali była już wyższą kapłanką. To był jakiś rajd na świątynie złego boga. Komu ona wtedy służyła? Eh nie pamiętam.
-No dobrze, ale nadal nie wiem gdzie się udajemy. Wolałbym wiedzieć czy nie muszę zostawić wiadomości pewnej osóbce by się o mnie nie martwiła albo nie czuła zapomniana.- Nie chciałbym by poczuła się urażona jeśli nie zjawię się wieczorem. Lili była wszak dla mnie tak miła. Lepiej byłoby ją uprzedzić wcześniej.
Amral,
Cudownie!

Powiedziała głębokim głosem elfka lekko się uśmiechając po czym odwróciła się i ruszyła przed siebie. Rudowłosa niewiasta zaś spojrzała Ci w oczy po czym odrzekła.

Proszę z nami, Panie?

Zapytała po czym chwyciła Cię pod ramię i pociągnęła za dumną elfką.
Krix,
-Hahaha, przypuszczam, że jestem więcej wart ale nie chcę by panie zbankrutowały.- Śmieje się radośnie, w jakiś sposób rozbawiła mnie myśl iż moje życie i w tym ja sam, miałoby być zredukowane do wartości 20 srebrników. -Możemy ruszać w każdej chwili. Jestem do dyspozycji, więc gdzie ma się odbyć ta magiczna podróż?
Amral,
Lubisz się targować? Dobrze niech zatem tak będzie. Osiemnaście srebrników za dzień i umowa stoi, gdyż dwadzieścia pięć to dla nas za dużo,a nikt nie jet taki dobry.

Odpowiedziała po czym dokładnie się Tobie przyjrzała i lekko uśmiechnęła.

Jesteś niesprawiedliwa moja droga... Dwadzieścia srebrników bo tyle jest Pan wart prawda?

Powiedziała elfka głębokim głosem spoglądając na Ciebie. Gdy mówiła była jeszcze piękniejsza i doskonalsza. Każdy wyraz, każda litera która wychodziła z jej ust sprawiał, że czułeś przyjemne mrowienie w lędźwiach.
Krix,
-Jeśli to magiczny eksperyment i kłopoty magiczne mogą być. Co za tym idzie nieprzewidywalne. 25 za dzień wydaje się uczciwe i jeśli zginę chroniąc was liczę iż złoto trafi w ręce sierocińca.- Moja rodzinka ma aż zanadto złota. Tak to jest jak ma się smoka w rodzinie. Świąteczne podarki zwykle mogły zapewnić małą wioskę. I jak teraz takim mieczem się bawić z innymi dziećmi? Nic dziwnego, że za mną nie przepadały. Eh. No i dla tego lubię to ubogie życie z dnia na dzień. Prawda złoto by się przydało. Ale głównie na lepszy oręż czy naprawę zbroi. -Jeśli takie warunki panią odpowiadają jestem do dyspozycji.
Amral,
No i nie patrzyłeś na biust... a przynajmniej przez pierwszych kilka chwil gdy usłyszałeś odpowiedź.

Chcemy się udać w pewną magiczną podróż, eee w celach rozrywkowych, że tak to ujmę. Potrzebujemy kogoś kto się z nami tam wybierze i będzie naszym ochroniarzem. A przed czym miałbyś chronić nas? A to zależy bo widzisz...

Lekko oblizała wargi po czym wsadziła palec wskazujący do ust w dość figlarny sposób.

Nas spotykają nieprzewidziane kłopoty....

Obie zachichotały dość nieśmiało po czym spojrzały na Ciebie lekko się rumieniąc.

Piętnaście srebrników za dzień?

Zapytała rudowłosa. Oferta była dość hojna czemu nie mogłeś zaprzeczyć.
Krix,
-Możliwe moje drogie panie. Zależy oczywiście przed czym miałbym chronić. Tudzież jaka byłaby ma rola przy tym eksperymencie. Ile płacicie za dzień i kiedy mógłbym zacząć?- Tyko nie patrz na biust. Wszystkie pytania lecą instynktownie. Szkolenie w akademii i czas spędzony na szlaku powoduje, że człowiek wie o co ma pytać pracodawce by przypadkowo nie skończyć ze ściętą głową albo na stryczku za kradzież "zaginionego" artefaktu. Tylko nie patrz na biust. Życie poszukiwacza przygód może być już niebezpieczne na etapie zatrudnienia. Mimo to staram się zagadać z uśmiechem i przyjemnym spojrzeniem. Tylko nie patrz na biust.
Amral,
W ostatniej chwili postanowiłeś zmienić zdanie i zbliżyłeś się do dwóch kobiet by wysłuchać co mają do powiedzenia. Obie wyglądały na dość młode, na oko nie przekroczyły dwudziestu pięciu wiosen. Pierwsza z nich miała płomiennorude włosy i zielone duże oczy. Jej cera była dość blada co podkreślała zielona jednoczęściowa tunika do kolan. Buty miała wysokie z czarnej skóry. Druga miała włosy czarniejsze niż czerń, a przynajmniej tak Ci się wydawało. Była bez wątpienia elfką w przeciwieństwie do swojej koleżanki toteż wieku nie było sensu nawet szacować. Ubrana była w ciemną suknię i nosiła ciemne koraliki z jakiś kamieni szlachetnych. Jej oczy były szare, uroda zdecydowanie przewyższała ludzkie kobiety. Niewiasty przyjrzały się Tobie dokładnie gdy zbliżyłeś się do nich wychodząc z tłumu, który omijał je szerokim łukiem.

Czyżbyś był zainteresowany młody kawalerze?

Zapytała rudowłosa po czym spojrzała na elfkę.

[Nie ma problemu:)]
Wczytywanie...