Grałem może ze 3-4 godziny w okolicach północy. Po ciemku, w słuchawkach gra zaczynała się ciekawie od ataku smoka. Sam fakt, że jestem więźniem, rzecz jasna nie jest ciekawy, bo tak samo zaczynały się poprzednie gry, ale jeśli podejść do tego jak do zasady czy też znaku rozpoznawczego całej serii, to jest lepiej niż okręt więzienny w Morrowindzie i dużo lepiej niż nagła cela w Imperial City z ukrytym przejściem.
Nie za bardzo odkryłem jak się obraca modele podczas wyboru rasy, ale od razu widać mankament gry - jesteśmy niemową. Więźniowie z wozu nas olewają, potem też nic nie mówimy. Z jednej strony to nie ogranicza wyboru płci czy rasy, ale jednak mnie straszliwie razi. Jak mam się wczuć w postać, która mówi tyle co nic? Może dalej coś z siebie wydusi, ale do tego nie doszedłem.
Wracając do wyboru rasy - dziwne suwaki, które lepiej obsługiwało się klawiaturą niż myszką. Cóż, na konsolach może to działa, ale na PC powinno być lepiej. Trochę są za mało widoczne i łatwo kliknąć nie ten co trzeba. Myślałem, że zostanie imię więzień, że będzie to opowieść w stylu Conana czy Wikingów, gdzie musimy sobie na imię zasłużyć. A tu sobie je wybieramy, ale nikt go i tak nie używa, więc w sumie element zbędny. Dlatego mój Dunmer, o jakże zaskakującym mianie Courun Yauntyrr, równie dobrze mógłby się nazywać Zenko Hammerfell i wielkiej różnicy to nie zrobi. Szkoda.
Nie podobały mi się kolory włosów, zwłaszcza u kobiet. Takie wyblakłe nieco, ale zawsze w serii wybór był dziwnie ubogi. Dzięki Lolth za mody, bo inaczej wiecznie te nieszczęsne włosy wyglądałyby najwyżej poprawnie. Za to ciekawa jest możliwość wyboru całkiem czarnych oczu. Dodając do tego ciekawą zbroję moja postać wyglądała złowieszczo i zarazem interesująco. Mała rzecz a cieszy, nie powiem.
Dziwna jest też bielizna postaci, ale co do zasady postać trzeba ubrać, aby przeżyła, więc pomińmy tę kwestię. Fakt, że w serii dotąd lepiej tego nie zrealizowano.
Walka nadal jest zręcznościowa, są te finiszery, ale w zasadzie poziom trudności jest nieco niewyważony i do tego wróg nie kwapi się czasem do ataku, wykorzystując SI do strzelania z łuku (fajne są te przebijające ciało strzały, które bawiły mnie mocno jeszcze przy pierwszym NWN). A jakiś okrążenie mnie? Zwabienie w pułapkę? Może dalej jest lepiej, ale początek rozczarowuje.
Dialogi są krótkie, opcji mało. Kiepsko. Do tego fajne reakcje ludzi na nas, ale nie zawsze to oczywiste kiedy trzeba stać i słuchać a kiedy ruszać dalej. Miałem taką sytuację z jarlem, że wpierw obowiązkowy dialog, potem wolne gadanie i znów obowiązkowy dialog. Chciałoby się też słyszeć w wypowiedziach jakieś legendy, historie a tutaj tylko nieco informacji i trzeba ludzi brutalnie podsłuchiwać, by się czegoś dowiedzieć.
Grafika nie powala, jest jednak dobra. Wszystko wykonano tak, jak należy, chociaż wciąż boli nieco różnorodność strojów czy pancerzy. Wreszcie postacie nie są dziwnie rozdęte i puchate jak Gumisie, tylko wyglądają bardziej ludzko.
Trudno się wypowiadać o głównym wątku fabularnym, gdy ten jeszcze przede mną, ale zaklikałem już pierwszego smoka i póki co jest nieco sennie. Mocny początek z egzekucją a potem niby wciąż wisi (dosłownie) niebezpieczeństwo ale jakieś to wszystko rozmyte. Oblivion miał żałosny wątek główny, oby Morrowind był tutaj pierwowzorem, bo tam było do zrobienia więcej.
Systemu klas nie ma, ale jeszcze słów kilka o awansowaniu i menu. Dla mnie jest koszmarne - niby przejrzyste ale przez to za proste i nim wpadłem na zamykający wszystko TAB zżymałem się jak zamknąć ten ekwipunek. Po awansie jest to efekiarskie menu z gwiazdami - do mnie nie przemawia. Powinno być intuicyjne i równie skromne a jest przerost formy nad treścią, bo opcji mniej niż poprzednio i mniej niż bym sobie tego życzył.
Ciekawe, czy da się złapać smoka, bo prawdę mówiąc wolę transport szybszy od konika i bardziej... niekonwencjonalny