Czas na coś z zupełnie innej beczki, aby nie było później plotek, że tak strasznie kochamy chłopców z Blizzard Entertainment i piszemy tylko o nich.
Zatem teraz „małe co nieco” dla czytelników, którzy nie ekscytują się kolejną reinkarnacją Pana Grozy i na myśl o słodziutkiej Pandarii dostają irytującej, swędzącej wysypki. Bethesda postanowiła przebić się przez specyficzną blokadę informacyjną, jaką zgotował nam BlizzCon i przyszykowała dla graczy zupełnie świeżutkie fragmenty prosto z ich najnowszego dziecka – „Skyrim”. Generalnie nie powinno to nikogo dziwić, gdyż Nordowie to żelazny lud, któremu nie straszne są arktyczne niże, Zamiecie i tego typu zjawiska pogodowe.
Nowy materiał ponownie skupia się na akcji i walce, więc nie mogło zabraknąć masowej eksterminacji smoków przy pomocy łuku, przemieniania lokalnego tałatajstwa w bloki lodu (demonstracja nowego „smoczego okrzyku”) czy efektownego ukatrupiania panteonu mitologicznych stworów (w dzisiejszym odcinku – Trolle oraz Spriggany). Szczęśliwe, obok kolejnych krwawych igrzysk na cześć bogów chaosu, znalazło się również miejsce dla bardziej sielankowych fragmentów. Mamy polowanie na zająca, starożytne ściany zawierające bezcenną wiedzę o języku smoków, demonstrację różnorodnego środowiska prowincji Skyrim oraz creme de la creme, prawdziwy cud, czyli wskrzeszenie drobiu. Łał…
Konkludując, można to obejrzeć bez odruchu wymiotnego spowodowanego przeżuwaniem przeterminowanego kotleta mielonego. Nie zwracajcie tylko uwagi na komentarze redaktorów Gamespotu, którzy z uśmiechem na ustach kolejny raz totalnie się kompromitują, wykazując się rażącą niekompetencją i zerowym wyczuciem dobrego smaku.
Plik wideo nie jest już dostępny.
Wszystko ładnie, piękne, tylko dlaczego Todd Howard i jego paczka katują nas ciągle tym systemem walki? Ja wiem, że to pewnie ich oczko w głowie i zapewne są z niego bardzo dumni (polemizowałbym, czy mają z czego, ale mniejsza…), ale skoro mamy tutaj do czynienia z komputerową grą fabularną, to chciałbym zobaczyć coś innego niż posokę oraz trzaskające kości. Taka forma materiału, aż się prosi o zaprezentowanie ciekawych mini-gier, nowego systemu dialogowego czy możliwości interakcji z naszymi towarzyszami niedoli. Już mam dość tych smoków, „finisherów” i lochów – elementów wałkowanych już tyle razy, że powoli stają się niesmaczne.