[SPOILER] Zakończenie i wybory - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!

Podgląd ostatnich postów

krew_na_scianie,
Arjen La Valette - honorowo zabiłam go w pojedynku, faktycznie nie można nikomu odmawiać gdy ma tak wielką ochotę zginąć;
Serce Melitele - Młody nie zginął;
Iorweth prosi o broń - oczywiście, że mu ją podałam! Byłoby strasznie żal, gdyby taka fajna postać jak on zginęła.. Pomogłam mu, w czym w rezultacie razem z nim rozpoczęłam drugi akt;
Nie zabiłam również trolla i jego małżonki, szkoda by było;
Nie uznałam winy Stannisa (choć na prawdę wybitnie działał mi facet na nerwy), królewską krew zdobyłam od Henselta;
Dostałam się do ambasadora Shilarda drogą przez obóz, niestety na klucz do podziemnych tuneli od madame Karoll kosztował strasznie dużo (nawet cała gotówka jaką miałam nie była w stanie załatwić sprawy);
Koszmar Baltimora - zabiłam Thoraka, nie lubię takich cwaniaków;
W imię wyższych racji - dostałam się do miasta razem z Iorwethem drogą podziemnych tuneli;
Po rozmowie z Filippą postanowiłam pomóc w uratowaniu Saskii, bo Triss okazała się oszustką..;
Uratowałam Saskię, nie zabiłam również Letho.
Redhorn Steelaxe,
*Arjen La Valett' - poddał się, potem razem zwiewaliśmy z lochu co skończyło się większym wybuchem niż podczas niejednego filmu akcji. W Epilogu chciał bym przyprowadził do niego córkę Foltesta.
*Zgodziłem się Loredo - niestety, nie wywiazałem się i co prawda Irowetha pan wyżej dostał i nawet imprezę na moją cześć wystawił ale... cóz urwałem mu potem łeb.
*Oddałem dwóch szabrowników psychiatryka w łapy ducha - bez szczególnego powodu. Misja fajna, argumentacja ducha i złodziei biedna więc było mi gance gal.
*Iorweth dostał w bebech - jak się za kimś posyła cały sznurek wymierzonych łuków to potem nie dziwota że po ramieniu koleś klepany nie będzie a właśnie po flakach..
*Vernon i ja na Loredo - mogłem ratować elfy albo zarąbać gościa z którym się dogadałem... tu ta osławiona wolność wyboru mnie zabolała bo tak cz siak musiałem dziada zdradzić więc wybór żaden.
*Zgodziłem się na zażywanie leku eksperymentalnego.
*Jako Henselt - połowiczne udziały, bez tytułów.
*Pomogłem Swenowi zabić Rzeźnika z Cidaris - bo to był chyba jedyny możliwy sposób by wziąć udział w turnieju...
*Oszukałem ducha Ekharta Henessy'ego i zabrałem pokojowo sztandar Burej Chorągwi
*Nie zabijałem trollicy i jej 'starego'
*Przybyłem na odsiecz oddziałowi Iorwetha - zawsze to xp, poza tym liczyłem na to że się jeszcze kiedyś przydadzą. Cóż- nie przydali się.
*Pomogłem Mawrikowi i skasowaliśmy upiory.
*Zachowałem notkę zdobytą w starej chacie nad morzem (wyborny pomysł, zdobyłem najlepszą broń białą jaką można chyba )
*Nie zabiłem Henselta - bo po co?
*Ratowałem Triss- nie no, Vernon spoko koleś ale cyc jest cyc.
*Zostawiłem wpółżywego smoka - się by jeszcze okazało że to żona per trzech kawek i z wieśka nie byłoby co zbierać...
*Oszczędziłem Letho - chciałem się dołączyć, już w Flotsam... czemu nie mogłem? Do piachu z Foltestem, nie dosyć że wsadzał gdzie nie wolno to jeszcze mi wieśka na własnego pitbulla przerobił...
Tokar,
Ach... o Sheali zapomniałem. W sumie też ją uratowałem, choć nie wiem, czy było warto. Informacja jaką nam dostarczyła była ważna, aczkolwiek kilka minut później to samo zdradził nam Letho
Courun Yauntyrr,
Ja właśnie przed chwilą obejrzałem creditsy i też przedstawię jak rozwiązałem wszystko.

Arjen La Valette - rozbrojony na murach, padł w lochach (chociaż podobno żyje)
Loredo - też mnie do siebie nie przekonał, tak czy owak dziad musiał umrzeć (źle mówił o Lolth),
Tych dwóch ze szpitala oddałem Loredo. Nie byli jakoś zbyt przekonujący, bym tego nie robił,
Iorweth nie dostał miecza. Zero litości dla powierzchniowych elfów,
Vernon zabija Loredo z moją (wydatną) pomocą,
Szlachcie dałem połowę i pojedynkowałem się z Saskią, bo żal nie patrzeć na kobiety o własnym modelu postaci,
Rzeźnik z Cidaris padł z ręki Rzeźnika z Blaviken,
Ekharta próbowałem oszukać, ale coś sknociłem, więc trzeba było naprawiać mieczem,
Trollica, jak i jej mąż, cali i zdrowi,
Henselt przeżył, bo nie było opcji, bym to ja go załatwił,
Vernon musiał się wypchać - grałem pod Triss i logiczne, że chciałem ją uratować, chociaż nie było łatwo,
Radzio Radowid Redański musiał się obejść smakiem - poza tym miał już żonę - Addę,
Smoka oszczędziłem, chociaż napsuł mi krwi, ale wierzę, że w przyszłości będzie jeszcze terroryzował ludzi i nieludzi,
Uratowałem Shealę i za uzyskaną informację było warto
Letho zostawiłem przy życiu - poczciwy napakowany brat po fachu, który pomógł Yennefer i nie zrobił nic Triss. Po cichu liczę, że ta decyzja będzie mieć znaczenie w "trójce".
Tokar,
No dobra, udało mi się w końcu ukończyć najnowszą przygodę Geralta z Rivii. Ogólnie z intrygi jestem zadowolony, choć zakończenie pozostawia ewidentny niesmak (liczyłem na jakieś krótkie outro, gdzie zostaną podsumowane moje czyny i ich dalsze konsekwencje). Nie da się ukryć, że historia jest krótsza niż ta z pierwszej części, co przyjąłem z zaskoczeniem, gdyż REDzi nigdy nie ukrywali, że położyli główny nacisk na ten aspekt (a tutaj wszystko większe i lepsze, a opowieść wręcz przeciwnie). Stawiam czerwońce przeciw orzechom, że wykastrowali jeden / dwa akty i za kilka miesięcy usłyszymy o dodatku, w którym upuścimy odrobinę czarnej krwi i rozpoczniemy poszukiwania Yennefer. Za dużo pytań, a za mało odpowiedzi. Mam nadzieje, że nie będę musiał czekać na to kolejnych czterech lat

Co do moich wyborów:

*Zabiłem Arjena La Valette'a w pojedynku - chłoptaś ewidentnie chciał umrzeć w iście epickim stylu, to spełniłem jego życzenie.
*Nie zgodziłem się na układ zaproponowany przez Loredo - bo jak słusznie powiedział nasz dumny białowłosy heros, to był kutwa i interesów się z takimi nie robi.
*Oddałem dwóch szabrowników psychiatryka w ręce komendanta - co chyba okazało się gorszym wyrokiem niż oddanie ich dusz wściekłemu duchowi. Matka Loredo...
*Rzuciłem Iorwethowi miecz - bo Roche, choć lubię skurczybyka, rozwalił cały misterny plan tą głupią obławą (nie skonsultował jej ze mną i śledził mnie), czym ostro mnie zdenerwował, a poza tym tak było bardziej honorowo
*Pomogłem Vernonowi w realizacji jego planu zabójstwa Loredo - bo jak mam do wyboru: wybrać się z mordercą nieludzi i jego oddziałem, aby zabić największego suczego syna, który niejednokrotnie nadepnął na odcisk mnie oraz moim przyjaciołom albo ratować barkę pełną pysznych elfów, których głowy wypychają idiotyczne romantyczne idee, to decyzja w moim przypadku jest oczywista.
*Jako Henselt nie dałem nic szlachcie i stanąłem do pojedynku z Saskią - bo, jaki jest król Kaedwen, każdy widzi.
*Pomogłem Swenowi zabić Rzeźnika z Cidaris - bo szkoda mi się zrobiło jego ojca, a i miło było zadźgać butnego rycerza, co myślał, że bogów złapał za nogi oraz jest lepszy od wiedźmina.
*Oszukałem ducha Ekharta Henessy'ego i zabrałem pokojowo sztandar Burej Chorągwi - bo Geralt nie tylko umie ciachać mieczem, ale ruszyć też głową...
*Nie zabijałem trollicy - jak wyżej.
*Przybyłem na odsiecz oddziałowi Iorwetha - bo mimo, że Roche uważał go za "skurwysyna", to był twardzielem z zasadami. Głęboka postać i elf, którego można polubić. Szkoda byłoby takiego skazywać na śmierć, a i pomógłby mi w przypadku Królobójcy.
*Pomogłem Mawrikowi i nie dałem się zwieść upiorom - co okazało się dobrym pomysłem
*Nie zabiłem Henselta - bo jego kopnięcie w kalendarz spowodowałoby burdel w całym Kaedwen i kompletnie rozbiłoby północ. Cham, prostak i skurwiel, ale czasem trzeba wybrać mniejsze zło. Poza tym polubiłem jakoś tego gościa (świetny dubbing Dariusza Odiji, swój chłop, a jego nieokrzesanie bawiło mnie strasznie ), więc nie mogłem pozwolić Vernonowi poderżnąć mu gardła.
*Pomogłem Vernonowi w odbiciu Anais- jakoś racja stanu Temerii wydała mi się ważniejsza w tamtym momencie od cycków Triss. Wiem, dziwny jestem.
*Nie oddawałem Anais Radowidowi- bo to oznaczałoby faktyczną aneksję Temerii przez Redanię i uznanie Roche'a za zdrajce ojczyzny.
*Zabiłem smoka - wiem, nie po wiedźmińsku, ale gad już ledwo dychał, więc uznałem to za akt łaski (choć ta sława smokobójcy ). Poza tym zasady kodeksu już dawno poszły w krzaki.
*Oszczędziłem Letho - zrozumiałem jego motywacje, nigdy nie był moim wrogiem (nie zabił mnie, gdy mógł i pomógł Triss), a poza tym jego śmierć nic by nie dała, prócz głupiej zemsty.
Wczytywanie...