Zapewne wielu z was przeczytało już kilka różnych recenzji Dragon Age 2. Zapewne też graliście już w grę, co pozwoliło wam wyrobić sobie swoje zdanie na temat najnowszej produkcji BioWare. Nic nie szkodzi! Macie dziś niepowtarzalną okazję, aby dowiedzieć się co o DA 2 sądzi jeden z naszych redaktorów, Thorin. Gra okazała się hitem czy klapą? Warto w nią zagrać czy też lepiej trzymać się na odległość kija? Przekonajcie się sami i podzielcie się z nami swoimi wrażeniami!
W ostatnich latach kanadyjski BioWare był postrzegany w branży jako prawdziwa „kura znosząca złote jajka”, a produkcje tego studia zdobyły rzeszę fanów na całym świecie i niemal całkowicie zdominowały nieco wyeksploatowany gatunek gier RPG. Nie inaczej było w przypadku pierwszego „Dragon Age’a”, który jeszcze przed premierą został okrzyknięty duchowym spadkobiercą kultowej sagi „Baldur’s Gate”. Czy nowa odsłona serii ponownie zawładnie duszami milionów graczy na całym świecie?
Wbrew pozorom, „Dragon Age II” nie jest typową kontynuacją opowieści znanej z osławionego „Początku”. Historia opowiedziana w sequelu skupia się bowiem na postaci niejakiego Hawke’a, który w wyniku niespodziewanego ataku Plagi zostaje zmuszony do ucieczki z obleganego miasta Lothering. Dzięki nieoczekiwanej pomocy wiedźmy Flemeth (tak, tej Flemeth, którą znamy z „Początku” jako matkę Morrigan), naszemu bohaterowi i jego najbliższej rodzinie udaje się dotrzeć do niezbyt przyjaznego miasta Kirkwall, w którym rozpoczniemy właściwą przygodę. Cała historia, rozgrywająca się na przestrzeni kilkunastu lat, została przedstawiona w formie opowieści jednego z naszych towarzyszy, który zostaje przesłuchany przez tajemniczą poszukiwaczkę Cassandrę. Muszę przyznać, że taka forma narracji sprawdziła się znakomicie i dodała tej opowieści nieco głębszego charakteru. Warto przy tym zauważyć, że podobne rozwiązanie widzieliśmy w ostatnim „Drakensangu”, gdzie całą historię przedstawiono w postaci wspomnień jednego z towarzyszy z oryginału – krasnoluda Forgrimma. Czyżby mistrzowie z BioWare pozazdrościli tego pomysłu Niemcom z Radon Labs?
Czytaj dalej...