Sesja Vena - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!

Podgląd ostatnich postów

Dany,
- Myślę, że byłoby to dobrym rozwiązaniem, ale nie uważam, by neimoidiańczycy na nie przystali. Teraz będą się jeszcze bardziej bać o życie swojego władcy i nie zechcą nikogo do niego dopuścić. Teoretycznie władzę ma tutaj Rada Miasta, - mówiąc to zerknęła na Banifisa - ale to Gwardia Cesarska wie, gdzie władca przebywa i to oni dyktują warunki.
Ven'Diego,
- Jak się nie mylę - mówię dalej do mistrzyni - Spotkanie można uznać za zakończone. Myślisz że trzeba spotkać się z następcą tronu szybciej? Z powodu okoliczności
Kończąc zdanie wskazuję na cały ten bajzel.
Dany,
- Widocznie nie podoba im się to, że w państwie jest wysoko postawiona osoba, posiadająca autorytet i radząca sobie w ciężkich sytuacjach. - odpowiedziała. - Tylko czemu chcieli go zabić teraz, gdy przebywał w towarzystwie dwóch Jedi? Czemu nie przed spotkaniem albo po nim? Wydaje mi się to dziwne. - znowu się zamyśliła odkopując gruz butem i idąc w stronę Banifisa. Podeszła do niego, założyła ręce na biodra i spokojnie powiedziała:
- Niebezpieczeństwo zażegnane. Nie ma ich już.
Radny podniósł na nią wzrok przepełniony paniką, wciąż siedząc na podłodze.
Ven'Diego,
'Wyłączam' miecz obracając go w palcach, po czym zwracam się do mistrzyni.
- To że sithowie będą aktywni, to można było się spodziewać - robię mini pauzę - ale to może zaskoczyć każdego.
Dany,
Początkowo dym przeszkadzał we wszystkim. Otworzyliście okna, by wydostać się na zewnątrz. Wyglądało na to, że sithowie uciekli i zabrali ze sobą ciało zabitego. Gdy większość dymu zniknęła mogłeś rozeznać się w sytuacji. Biblioteka była częściowo zniszczona. Część szaf przewróciło się, po podłodze walają się krzesła, a w suficie zieje sporych rozmiarów otwór, którym napastnicy dostali się do środka. Większości gości w pomieszczeniu nie było, udało im się uciec na zewnątrz.Trochę otumaniony, siedział pod ścianą Radny Banifis, patrząc się przed siebie. Wyglądało na to, że to on był celem zabójców.
Ven'Diego,
Nie ścigam atakujących. Nieźle dostałem i nie chciałbym ryzykować walki w tym dymie. Zamiast tego staram się sprawdzić co z pozostałymi uczestnikami dysputy. Jesli będzie trzeba, służę pomocą.
Dany,
W chwili, gdy zadał cios, ty wparowałeś przed swoją mistrzynię i odbiłeś go. Twarz sitha wykrzywił grymas wściekłości. Chwilę parował twoje ciosy, cofając się powoli, po czym charknął coś do tego drugiego, odskoczył dalej do tyłu i wyjął z płaszcza niewielką kulkę. Rzucił ją szybko o ziemię. Rozległ się cichy trzask i kulka pękła, uwalniając gęste kłęby dymu i przysłaniając pole widzenia. Nic nie widząc, wyczuliście, że sithowie oddalają się.
Ven'Diego,
Staram się wskoczyć między Twi'lekanę a sitha i parować wszystkie możliwe nadchodzące ciosy. Nie pozostaję jednak dłużny. Jeśli przeciwnik popełni jakiś błąd, wystawi się, wykonam kontratak.
Dany,
Podszedłeś do niej spokojnym krokiem, zwracając uwagę na każdy ruch przeciwnika. Shandre musiała wyczuć, że jesteś już tuż za nią, ponieważ zaczęła iść ku nim, przechodząc do ataku. Zakapturzony sith stojący z tyłu podniósł rękę i ku twojej mistrzyni poleciała sieć błękitnych błyskawic, tnąc z trzaskiem powietrze. Ghrna wychwyciła je przed twarzą swoim mieczem świetlnym, starając się je pochłonąć. W tym momencie rzucił się na nią drugi sith, starając się przeciąć ją na pół.
Ven'Diego,
Przyjmując postawę obronną idę spokojnie w kierunku mistrzyni. Jeśli mamy wyjść z tego cało, musimy współpracować. Ręka przy ręce, miecz przy mieczu. Niczym jedność.
Dany,
Przeciwników zostało tylko dwóch, jeden walczący mieczem oraz jeden posługujący się raczej Mocą. Obydwaj w tej chwili atakują Shandre, starając się zmusić ją do błędu. Są jednakże ustawieni tak, by widzieć ciebie. A może to ona ustawiła się, by cię osłaniać?
Lekko się zgiąłeś, ale wziąłeś wdech do płuc. Wszystko z nimi chyba w porządku, choć bolą cię żebra od uderzenia.
Ven'Diego,
Starając się nie wypluć płuc, a za razem wciągnąć coś w nie powietrza, próbuję 'poskładać' się do kupy.
Każda sekunda się liczy. Każda jest na wagę złota.
Rozglądam się wokoło, oceniając sytuację.
Dany,
Sparowałeś jego silny cios swym mieczem i skróciłeś od razu dystans. Udało ci się go walnąć kolanem w brzuch, przez co zgiął się trochę. W tym momencie odepchnąłeś jego rękę z mieczem na bok i ciąłeś go w szyję. Głowa spadła i poturlała się po dywanie. W tym samym momencie otrzymałeś potężne pchnięcie Mocy, które odrzuciło cię do tyłu i walnęło o ścianę. Uderzenie wycisnęło ci powietrze z płuc. Sith, który przed chwilą cię odepchnął, postanowił chyba zaatakować od tyłu mistrzyni Shandre, walczącą zawzięcie z drugim.
Ven'Diego,
Oczekując ataku, układam miecz do parowania. Zaraz po ataku, staram się zmniejszyć dzielący nas dystans i poczęstować przeciwnika kopniakiem w okolice brzucha. Jeśli powiedzie się moja akcja, sith powinien przynajmniej na trochę się skłonić. Wtedy zaatakuję ponownie. Spuszczając miecz na jego odsłoniętą szyję.
Dany,
Wywinąłeś się piruetem i odskoczyłeś trochę do tyłu, by mieć obu przed sobą. Nie mogli razem zaatakować, bo by sobie nawzajem przeszkadzali, dlatego znowu zaczęli cię obchodzić. Ty, nie czekając na rozwój wypadków, uderzyłeś pierwszy w jednego z nich. Niespodziewany atak zmusił go do odsunięcia się trochę i dał ci możliwość zblokowania ciosu nadchodzącego z drugiej strony. Na dłuższą metę jednak nie mogłeś ciągle atakować, dwóch napastników zmuszało cię do parowania ciosów i cofania się lekko. Shandre, gdy zauważyła, że nie idzie ci najlepiej, w końcu odepchnęła do tyłu sitha, z którym walczyła i zaatakowała jednego z twoich przeciwników. Odciążony, mogłeś przystąpić do ataku. Sith stał trochę na lewo od ciebie i najwyraźniej wściekły, robił zamach na twój bark.
Ven'Diego,
Staram się sparować cięcie w szyję, następnie zrobić unik ciosu na udo. Sprawy przybrały nieciekawy obrót, więc staram głównie bronić. Jesli jednak któryś z przeciwników popełni jakiś błąd lub odkryje się, uderzę.
Dany,
Niestety jego cios był na tyle silny, że nie mogłeś wystarczająco podnieść się z kucek, więc nie wykonałeś obrotu. Po zablokowaniu ciosu przeciwnika i odepchnięciu w lewo, udało ci się wstać, by odeprzeć kolejny cios. Nastąpiła kolejna wymiana. Shandre w tym samym czasie zraniła swojego przeciwnika w udo, a ten od razu zaczął uciekać. Twoja mistrzyni nie ścigała go, zajęła się sithem władającym Mocą, zdejmując z ciebie dodatkową przeszkodę. Niestety i tak miałeś teraz dwóch przeciwników, którzy zaczęli cię zachodzić z obu stron, wykonując jednocześnie cięcia na szyję oraz prawe udo.
Ven'Diego,
Staram się sparować jego cios, wyciągając miecz nad głowę. Próbuję odbić ostrze w lewą stronę, próbując jednocześnie szybkiego ataku z obrotem. Mam nadzieję że przeciwnik nie będzie się spodziewał szybkiej reakcji i pozwoli mi na dosłowne przepołowienie go.
Dany,
Skoczyłeś szybko w jego stronę, lecz będą już tuż przy nim, dostałeś pchnięciem prosto w twarz. Bądź co bądź spodziewając się czegoś, zblokowałeś to przed sobą, jednakże odepchnęło cię trochę do tyłu. Nadal jesteś oddalony od niego o kilka metrów. W tym momencie jest już przy tobie drugi sith i zadaje cios od góry w twoją głowę. Jesteś w przykucu.
Ven'Diego,
Przygotowując się na ewentualny pocisk, zamierzam doskoczyć do miotającego sitha. Szybki skok, podobnie jak przed chwilą, ale nie centralnie w stronę przeciwnika, lecz po skosie, tak by ominąć pociski i znaleźć się z jego boku. Atakuję szybkim cięciem głowę.
Wczytywanie...