Ciężko jest być w dzisiejszych czasach reżyserem. Rozpieszczeni aktorzy, którzy nie rozumieją przesłania naszego dzieła i ciągle zrzędzą, że to im nie pasuje, a tamtego nie zrobią. Oświetleniowcy, dźwiękowcy i reszta tej hałastry, która nie zna nawet najprostszych podstaw i pcha swój sprzęt tam gdzie nie trzeba, stwarzając niebezpieczeństwo na planie. Nie wspominając już o krytykach filmowych, którzy przyjdą niechętnie na seans, rozłożą swoje cielska na fotelach, prześpią większość dzieła, a potem napiszą, że zabrakło w tym wszystkim metaforycznego wydźwięku i całość jest surrealistycznym koszmarem. Cokolwiek to oznacza.
Kulisy planu filmowego „Borderlands” ukazują, że na Pandorze też nie jest różowo. Choć biedny Claptrap dwoi się i troi, aby nakręcić piękną, liryczną oraz majestatyczną reklamę „Borderlands Game of the Year Edition” to ktoś mu zawsze rzuci kłody pod nogi…
Plik wideo nie jest już dostępny.
To jak, zlitujecie się nad sympatycznym robotem i zdecydujecie się na zakup? Na zachodzie premiera miała już miejsce 12 października, natomiast w Polsce? W tym przypadku pozostaje nam sfera domysłów. Komunikat dystrybutora brzmiał „tegoroczna jesień”, co może oznaczać październik, jak i grudzień. Z drugiej jednak strony, oficjalny serwis Cenegi rzecze „październik 2010 roku”. Natomiast w sklepach internetowych jak byk możemy zaobserwować datę 22 października. Która wersja jest prawdziwa? Bóg jeden raczy wiedzieć, choć nie obraziłbym się, gdyby padło na ostatnią opcję i za to będę trzymał kciuki.