Ja u Siebie Uratowałem Wrexa, Porzuciłem Radę, i Anderson jest Radnym... Choć w sklepie na 28 Piętże w Cytadeli, jest koleś który nie jest chętny do rozmowy z ludzmi, bo twierdzi,że Admirał Hackket, porzucił starą raę, żeby ludzie przejeli władzę nad galaktyką,czy jakoś tak.
Najbardziej oczekiwany element Mass Effect 2 - Odpowiedź
Podgląd ostatnich postów
ja tam nie lubie thana a jestem fanem mass effect, najbardziej lubie garrusa, tali i morinth (można ją mieć w drużynie jak ma sie dużo punktów prawości) a jeśli chodzi o wątek główny mass effect 2 to sie zawiodłem, ja chcem służyć przymieżu ! dobrze że po zainportowaniu postaci z mass effect 1, przynajmniej u mnie uratowałem rade, wrexa i wybrałem andersona na radnego i mianowali mnie widmem :-) tak się ucieszyłem
Kaidan (jak jego tam nie będzie, to się włamię do siedziby EA i zrobioę potężne kuku scenarzystom)
Też za nim tęsknie.
Jacob ma zastąpić Kaidana chyba jakieś żarty taki lizus.
Może by zrobić taką petycję i wysłać ją do bioware.
Co ty na to Atis?
Też za nim tęsknie.
Jacob ma zastąpić Kaidana chyba jakieś żarty taki lizus.
Może by zrobić taką petycję i wysłać ją do bioware.
Co ty na to Atis?
Zacząłem dwójkę, jestem przy kaptowaniu profesorka salariańskiego.
Jak na razie - smutne rozczarowanie. Przy pierwszym ME nie wiedziałem, czego się w szczegółach spodziewać, teraz sytuacja była o wiele konkretniejsza; a i dodać trzeba całą tę atmosferę wokół ME2 - jakoby wyjątkowej gry.
Najbardziej uwidocznił się bezsens rozgrywki, ME było jeszcze RPG, więc do każdego NPC-a podchodziłem tak: o! da jakieś zadanko, będzie można z nim pogadać, może coś wyciągnąć rozmową, do czegoś to poprowadzi, a i PD i jakiś sprzęt może.
A w dwójce tak: z gościem gadam tylko po to, by iść z fabułą, sama rozmowa jest dziadowska i bez polotu (że mimika super - za mało już; treść dialogów naprawdę trąci filmem klasy B); zadanie zaś będzie opierało się na strzelaniu, z którego będę miał co najwyżej sprzęt i kasę (PD za wrogów nie ma). Do tego dochodzą słabsze niż w jedynce minigierki, no i to bursztynowe międzymordzie.
Mam nadzieję, że się zmieni, ale początek jest mocno zniechęcający.
- Dzień później -
No, w końcu zaskoczyło, jest naprawdę nieźle.
Z jednym zgodzić się nie mogę - jak dla mnie ME2 jest RPGem, i to bardzo dobrym. Gra bardzo wyraźnie pozwala na stworzenie własnego wariantu rozgrywki (dochodzą jeszcze decyzje z ME) oraz ma, na wyższym poziomie, jednak charakter mocno nielinearny.
Oczywiście - gdy już zacznie się strzelanina, zostaje parcie naprzód, ale jakiś tam wybór gracz ma co do tego, kiedy tę strzelaninę rozpocząć i kiedy; są również pewne miejsca węzłowe, społecznościowe - Cytadela czy Omega. No i trzeba przyznać, że jest za dużo czytania jak na FPSa, heh. Dodać jeszcze trzeba pomniejsze zadania, możliwe do załatwienia rozmową.
A co do taktyczności - ME był chyba bardziej taktyczny, więcej było tych opcji wszystkich.
---
Jeszcze co do rozróżnienia pomiędzy ME a ME2 zwróciłbym uwagę na o wiele ważniejszy aspekt. ME był grą nastawioną w połowie (albo trochę mniej) na relację podmiot-przedmiot. Przypomnijcie sobie, ile było wpisów w Leksykonie, jak długie były opisy każdej z planet, ile elementów Normandii można było zbadać. Jak nam tłumaczono jak krowie na rowie, co zacz Widma, Rada, Przymierze, efekt masy, Proteanie itd.
W ME 2 te elementy są zdecydowanie słabsze, na plan pierwszy wysuwa się relacja podmiot-podmiot, czyli relacje Sheparda z towarzyszami, NPC, a to z dwóch powodów: 1. nie trzeba już tłumaczyć wszystkich detalów świata, 2. niektórzy bohaterowie są znani z ME, więc jednak trochę silniej przeżywam rozmowy z nimi.
No dobrze - powiecie - ale układ binarny, opozycyjny podmiot-przedmiot można zdekonstruować, jak to robił Derrida. Spróbujmy: jak mówi, bodaj, Michel Foucault realność przedmiotów jest co najmniej wtórna, istnieją one przede wszystkim jako zespół praktyk i czynności. A to z kolei domaga się wykonawcy tych praktyk, czyli podmiotu. Wobec tego przedmiot istnieje tylko przy pomocy podmiotu, a zatem ME nie jest grą podmiotowo-przedmiotową, lecz skoncentrowaną na jednym podmiocie, samopodmiotową (?), taka podmiotowa masturbacja, można powiedzieć, hehe.
I ja Wam przyznam rację wtedy.
[Dodano po 2 dniach]
Właśnie skończyłem ME2.
Największe moje rozczarowanie od czasów G3 chyba.
Gra nie zawiniła czymś karygodnym, lecz na mój smutek składa się konglomerat różnych rzeczy.
1. Nie zżyłem się z nikim nowym z drużyny - nic tu nie pomogą zadania kaptujące i lojalnościowe (które jednak rozegrano bardzo dobrze, niektóre, zdawałoby się, proste misje okazywały się skomplikowane na dość znacznym poziomie). Powiem wręcz tak: to właśnie te zadania to sprawiły, ponieważ wymusiły na mnie znaczną rotację składu drużyny. A ja najwięcej się z kimś zżywam, gdy razem walczymy czy łazimy gdzieś tam. Dlatego tak spodobał mi się genialny Wrex, opatrzył mi się, a do tego miał interesujący charakter, z nim większość gry chodziłem. W ME2 co misja to sobie skład zmieniałem i jakoś to wszystko się rozmazało. Ponadto chyba trochę za dużo jest tych towarzyszy, dwóch, trzech mniej - byłoby lepiej.
2. Mówi się, że gra jest filmowa. Czy to oznacza, że czułem się tak niesamowicie, gdy oglądałem Białą wstążkę? ME2 jest filmowe jak amerykańskie kino akcji klasy B+/A-, jak na gry - jeszcze zachwyca, ale mnie się trochę to przejadło. Mimika, dynamiczne ujęcia kamery, kontekstowe zachowania - świetne, lecz na dłuższą metę nie zamaskuje nędzy przedmiotów dyskusji i dużego stężenia sztampy. Ponadto spora cześć tych animacji jest chyba i w ME.
3. Mówi się, że gra jest taktycznym FPSem. Mam tu pewne zastrzeżenie, ponieważ sądzę, że ta gra to wciąż RPG.
Ale jeśli jednak ma być tym FPS, to słabo, słabo wypada! W ogóle nie czuć siły strzału, z dwóch powodów: w kosmosie krew nie ma nawyku wyciekania z rozerwanych tętnic, 2. gdzie temu błyskowi lasera do rozpędzonej kulki metalu, tak mocno zapośredniczonej w FPS i filmach? Ponadto w ME był chyba taki sam poziom taktyczności strzelanin, no może te headshoty... Ale i tak blado.
4. Końcówka.
Gra użytkowo to niemal ideał, przeszkadzała tylko jedna rzecz - jeśli nasz kompan na Zespołową amunicję np. ogniową, to nam taką też to ustawia, spoko, ale gdy ja sobie zmieniam na inną amunicję, to po jakimś czasie wraca ona do tej, jaką ma kompan.
Gra jest dobra, ale nie udało się jej mnie tak wciągnąć jak jedynce. Jak dla mnie 7 -8/10, niestety.
PS. Skanowanie planet jest debilne.
PPS. Może coś jeszcze dopiszę, na razie jestem, powiedzmy, zafrasowany tym, co się stało.
Jak na razie - smutne rozczarowanie. Przy pierwszym ME nie wiedziałem, czego się w szczegółach spodziewać, teraz sytuacja była o wiele konkretniejsza; a i dodać trzeba całą tę atmosferę wokół ME2 - jakoby wyjątkowej gry.
Najbardziej uwidocznił się bezsens rozgrywki, ME było jeszcze RPG, więc do każdego NPC-a podchodziłem tak: o! da jakieś zadanko, będzie można z nim pogadać, może coś wyciągnąć rozmową, do czegoś to poprowadzi, a i PD i jakiś sprzęt może.
A w dwójce tak: z gościem gadam tylko po to, by iść z fabułą, sama rozmowa jest dziadowska i bez polotu (że mimika super - za mało już; treść dialogów naprawdę trąci filmem klasy B); zadanie zaś będzie opierało się na strzelaniu, z którego będę miał co najwyżej sprzęt i kasę (PD za wrogów nie ma). Do tego dochodzą słabsze niż w jedynce minigierki, no i to bursztynowe międzymordzie.
Mam nadzieję, że się zmieni, ale początek jest mocno zniechęcający.
- Dzień później -
No, w końcu zaskoczyło, jest naprawdę nieźle.
Z jednym zgodzić się nie mogę - jak dla mnie ME2 jest RPGem, i to bardzo dobrym. Gra bardzo wyraźnie pozwala na stworzenie własnego wariantu rozgrywki (dochodzą jeszcze decyzje z ME) oraz ma, na wyższym poziomie, jednak charakter mocno nielinearny.
Oczywiście - gdy już zacznie się strzelanina, zostaje parcie naprzód, ale jakiś tam wybór gracz ma co do tego, kiedy tę strzelaninę rozpocząć i kiedy; są również pewne miejsca węzłowe, społecznościowe - Cytadela czy Omega. No i trzeba przyznać, że jest za dużo czytania jak na FPSa, heh. Dodać jeszcze trzeba pomniejsze zadania, możliwe do załatwienia rozmową.
A co do taktyczności - ME był chyba bardziej taktyczny, więcej było tych opcji wszystkich.
---
Jeszcze co do rozróżnienia pomiędzy ME a ME2 zwróciłbym uwagę na o wiele ważniejszy aspekt. ME był grą nastawioną w połowie (albo trochę mniej) na relację podmiot-przedmiot. Przypomnijcie sobie, ile było wpisów w Leksykonie, jak długie były opisy każdej z planet, ile elementów Normandii można było zbadać. Jak nam tłumaczono jak krowie na rowie, co zacz Widma, Rada, Przymierze, efekt masy, Proteanie itd.
W ME 2 te elementy są zdecydowanie słabsze, na plan pierwszy wysuwa się relacja podmiot-podmiot, czyli relacje Sheparda z towarzyszami, NPC, a to z dwóch powodów: 1. nie trzeba już tłumaczyć wszystkich detalów świata, 2. niektórzy bohaterowie są znani z ME, więc jednak trochę silniej przeżywam rozmowy z nimi.
No dobrze - powiecie - ale układ binarny, opozycyjny podmiot-przedmiot można zdekonstruować, jak to robił Derrida. Spróbujmy: jak mówi, bodaj, Michel Foucault realność przedmiotów jest co najmniej wtórna, istnieją one przede wszystkim jako zespół praktyk i czynności. A to z kolei domaga się wykonawcy tych praktyk, czyli podmiotu. Wobec tego przedmiot istnieje tylko przy pomocy podmiotu, a zatem ME nie jest grą podmiotowo-przedmiotową, lecz skoncentrowaną na jednym podmiocie, samopodmiotową (?), taka podmiotowa masturbacja, można powiedzieć, hehe.
I ja Wam przyznam rację wtedy.
[Dodano po 2 dniach]
Właśnie skończyłem ME2.
Największe moje rozczarowanie od czasów G3 chyba.
Gra nie zawiniła czymś karygodnym, lecz na mój smutek składa się konglomerat różnych rzeczy.
1. Nie zżyłem się z nikim nowym z drużyny - nic tu nie pomogą zadania kaptujące i lojalnościowe (które jednak rozegrano bardzo dobrze, niektóre, zdawałoby się, proste misje okazywały się skomplikowane na dość znacznym poziomie). Powiem wręcz tak: to właśnie te zadania to sprawiły, ponieważ wymusiły na mnie znaczną rotację składu drużyny. A ja najwięcej się z kimś zżywam, gdy razem walczymy czy łazimy gdzieś tam. Dlatego tak spodobał mi się genialny Wrex, opatrzył mi się, a do tego miał interesujący charakter, z nim większość gry chodziłem. W ME2 co misja to sobie skład zmieniałem i jakoś to wszystko się rozmazało. Ponadto chyba trochę za dużo jest tych towarzyszy, dwóch, trzech mniej - byłoby lepiej.
2. Mówi się, że gra jest filmowa. Czy to oznacza, że czułem się tak niesamowicie, gdy oglądałem Białą wstążkę? ME2 jest filmowe jak amerykańskie kino akcji klasy B+/A-, jak na gry - jeszcze zachwyca, ale mnie się trochę to przejadło. Mimika, dynamiczne ujęcia kamery, kontekstowe zachowania - świetne, lecz na dłuższą metę nie zamaskuje nędzy przedmiotów dyskusji i dużego stężenia sztampy. Ponadto spora cześć tych animacji jest chyba i w ME.
3. Mówi się, że gra jest taktycznym FPSem. Mam tu pewne zastrzeżenie, ponieważ sądzę, że ta gra to wciąż RPG.
Ale jeśli jednak ma być tym FPS, to słabo, słabo wypada! W ogóle nie czuć siły strzału, z dwóch powodów: w kosmosie krew nie ma nawyku wyciekania z rozerwanych tętnic, 2. gdzie temu błyskowi lasera do rozpędzonej kulki metalu, tak mocno zapośredniczonej w FPS i filmach? Ponadto w ME był chyba taki sam poziom taktyczności strzelanin, no może te headshoty... Ale i tak blado.
4. Końcówka.
SPOILER
Spodziewałem się naprawdę czegoś mocnego i z rozmachem. I tu był błąd chyba, gra dała to mocne - żniwiarza-człowieka - ale to tylko zaspokoiło jakąś tam normę rozmachu i zaskoczenia, a zawszeć to trochę miejsca jeszcze zostało na coś niebywałego. A tu rozczarowanie: czekaj na ME3, tam to będzie coś! Ech... Ogólnie wątek główny przy tym z jedynki może się schować.
Gra użytkowo to niemal ideał, przeszkadzała tylko jedna rzecz - jeśli nasz kompan na Zespołową amunicję np. ogniową, to nam taką też to ustawia, spoko, ale gdy ja sobie zmieniam na inną amunicję, to po jakimś czasie wraca ona do tej, jaką ma kompan.
Gra jest dobra, ale nie udało się jej mnie tak wciągnąć jak jedynce. Jak dla mnie 7 -8/10, niestety.
PS. Skanowanie planet jest debilne.
PPS. Może coś jeszcze dopiszę, na razie jestem, powiedzmy, zafrasowany tym, co się stało.
No racja,rada jest bardzo wkurzająca,gadają że jestem (znaczy że Shepard jest )szalony,a przecież widzieli na własne oczy Suwerena,no i ich uratowałem...zero wdzięczności i zaufania
Ja tak może odbiegam od tematu ale najbardziej wkurzyła mnie rada Cytadeli (nie licząc jej ludzkiej części oczywiście) z tą swoją gadką:
"Żniwiarze nie istnieją, a ty Shepard jesteś szalony". Po tych słowach chciałem wejść do tej ich przeklętej wieży i zamordować i zniszczyć wszystko w Okręgu Zakera
"Żniwiarze nie istnieją, a ty Shepard jesteś szalony". Po tych słowach chciałem wejść do tej ich przeklętej wieży i zamordować i zniszczyć wszystko w Okręgu Zakera
"Przecież z łatwością można włączyć angielski dubbing, instrukcja była w Internecie już w dniu premiery i zaręczam, że w 100% działa bezbłędnie. Co prawda trzeba grzebać w plikach z grą, ale jest to o tyle łatwe (i pisze to osoba, która do takich spraw ma dwie lewe i na dodatek związane ręce) i robi się to na tyle szybko (maksymalnie 20 minut), że każdy powinien sobie z tym poradzić."
Ja mam na Xboxie i nie ma opcji aby to zmienić
Ja mam na Xboxie i nie ma opcji aby to zmienić
Użytkownik Atis dnia sobota, 20 lutego 2010, 20:59 napisał
Mój drogi, jeśli w dzisiejszych czasach ludzie robią sobie tzw. tunele w uszach, przez które możesz przecisnąć pięść, to w 22wieku możesz i spotkać blaszkę nakładalną na całe ucho. Dam sobie rękę uciąć, że i w jakimś współczesnym sklepie coś takiego znajdziesz. Chociaż moją pierwszą myślą też była jakaś machineria poprawiająca słuch, nie zaprzeczę.
no to ktoś miał super 'koncepcję artystyczną'... no ale może... są takie kolczyki tzw "nakładki na ucho", ale wyglądają bardziej ozdobnie a nie jak coś, co w dzisiejszych czasach każdy by zdefiniował jako zwykły aparat słuchowy i nikt zdrowy niczego takiego by nie założył a to, że świeci się od czasu do czasu nie zmienia faktu, że to nie jest typowa "błyskotka" O dziwo ;p Shepard w dialogu pyta się tylko o tatuaże, zaś o to ustrojstwo niet. Przeglądam fora i jakoś nikt na to nie zwrócił uwagi... Kolejna rzecz, przypadek(?!), który może prowadzić do gorących dyskusji
może dowiemy się czegoś więcej w 3 myślę, że dobrze opracowana historia Jack, jakieś flashbacki z przeszłości i wplecenie ich do gameplayu byłyby cholernie ciekawe
Mój drogi, jeśli w dzisiejszych czasach ludzie robią sobie tzw. tunele w uszach, przez które możesz przecisnąć pięść, to w 22wieku możesz i spotkać blaszkę nakładalną na całe ucho. Dam sobie rękę uciąć, że i w jakimś współczesnym sklepie coś takiego znajdziesz. Chociaż moją pierwszą myślą też była jakaś machineria poprawiająca słuch, nie zaprzeczę.
Użytkownik Tokar dnia poniedziałek, 15 lutego 2010, 22:43 napisał
Cóż nie pamiętam, żeby to było wspominane w jakimś dialogu czy zadaniu, więc sądzę, że to po prostu jakaś fikuśna wersja kolczyka. Patrząc na jej dość oryginalny ubiór (przynajmniej ten "wejściowy", bo po misji lojalnościowej możemy wybrać bardziej... hmmm... zakryte odzienie), odważne uczesanie jak na kobietę oraz rozliczne tatuaże, to wcale by mnie to nie zdziwiło.
No właśnie nie było nic wspomniane... Kolczyk chyba nie, bo materiał bardziej wygląda na taki, z którego robi się aparaty słuchowe... Jakby chcieli już zrobić totalną "grypserę", to by nawalili oczywistych kolczyków . Bardziej powiązywałam to z jakimś uszkodzeniem po eksperymentach czy zdolnościami biotycznymi... btw. a że to świeci to w ukryciu była by łatwym celem
Cytat
ja mam takie pytanie z... nietypowe, jak na dyskusję która tu się rozpętała ;| co to jest co Jack ma w uchu
Cóż nie pamiętam, żeby to było wspominane w jakimś dialogu czy zadaniu, więc sądzę, że to po prostu jakaś fikuśna wersja kolczyka. Patrząc na jej dość oryginalny ubiór (przynajmniej ten "wejściowy", bo po misji lojalnościowej możemy wybrać bardziej... hmmm... zakryte odzienie), odważne uczesanie jak na kobietę oraz rozliczne tatuaże, to wcale by mnie to nie zdziwiło.
Cytat
Dla mnie największą padaką w tej grze jest Polski dubbing i brak możliwości wyłączenia go.
Przecież z łatwością można włączyć angielski dubbing, instrukcja była w Internecie już w dniu premiery i zaręczam, że w 100% działa bezbłędnie. Co prawda trzeba grzebać w plikach z grą, ale jest to o tyle łatwe (i pisze to osoba, która do takich spraw ma dwie lewe i na dodatek związane ręce) i robi się to na tyle szybko (maksymalnie 20 minut), że każdy powinien sobie z tym poradzić.
Choć postawa EA faktycznie trochę dziwi, bo co to za problem wypuścić jakąś małą łatkę?
Cytat
chyba, że nie wiem że można oprócz surowców znaleźć jakieś anomalie nie ujawnione w misjach
No... można. ;pp
W 1 dopiero zaczynam grać, nie wiem jak wygląda explorowanie wszechświata, a w 2... Można chyba było się pobawić w latanie z ciekawości, nawet mi się nie chciało... chyba, że nie wiem że można oprócz surowców znaleźć jakieś anomalie nie ujawnione w misjach
Skanowanie monotonne... chyba zrobili to na 'odwal', ale miłe urozmaicenie, że nie trzeba na wszystko wydawać kasy, tylko surowce
Skanowanie monotonne... chyba zrobili to na 'odwal', ale miłe urozmaicenie, że nie trzeba na wszystko wydawać kasy, tylko surowce
Dla mnie największą padaką w tej grze jest Polski dubbing i brak możliwości wyłączenia go.
I niby ten wszechświat jest dość spory to jednak czujesz się jak byś był ograniczony do trzy pokojowego mieszkania (wydaje mi się że to ze względu na brak mako, które było momentami irytujące ale jedna czuło się tą swobodę podróżowania po tych planetach). Skanowanie Planet .
Muszę jednak przyznać że misje aby zdobyć lojalność danej postaci są na dość wysokim poziomie (czytaj: Jacob)
I niby ten wszechświat jest dość spory to jednak czujesz się jak byś był ograniczony do trzy pokojowego mieszkania (wydaje mi się że to ze względu na brak mako, które było momentami irytujące ale jedna czuło się tą swobodę podróżowania po tych planetach). Skanowanie Planet .
Muszę jednak przyznać że misje aby zdobyć lojalność danej postaci są na dość wysokim poziomie (czytaj: Jacob)
tyle osób czekało na Subject Zero a ostatecznie mało osób ją lubi
ja mam takie pytanie z... nietypowe, jak na dyskusję która tu się rozpętała ;| co to jest co Jack ma w uchu
ja mam takie pytanie z... nietypowe, jak na dyskusję która tu się rozpętała ;| co to jest co Jack ma w uchu
Na płycie "Making of" są trzy filmiki o robieniu gry (jak przy pierwszej części), ale jeśli, na litość boską, każdy z tych filmików ma godzinę, to chyba się uduszę. Dlaczego nie mogą ich ładnie porozdzielać, wygodniej by się oglądało. Jest jeszcze 9 trailerów/teaserów/etc w jakości HD, które równie dobrze mogę obejrzeć na YouTubie. Aha, i jak wsadzisz płytę do PC to możesz sobie wybrać cztery tapety w różnych rozmiarach. Wszystkie paskudne. Poza pokiereszownym szwedem.
W sumie jak tak mówisz o tym upychaczu, to rację ci przyznam, tak to właśnie wyglądało. Mam nadzieję, że 3-ka będzie epicką rozpierduchą, jak jedynka, ale zamiast jednego Żniwiarza mamy... w ch-- i spowrotem. Bo tak naprawdę na to liczyłam. Na coś... no po prostu na coś epickiego. A tymczasem muszę smakować zwycięstwo, o którym nikt nic nie wie. Oh tak. Pragnę sławy.
W sumie jak tak mówisz o tym upychaczu, to rację ci przyznam, tak to właśnie wyglądało. Mam nadzieję, że 3-ka będzie epicką rozpierduchą, jak jedynka, ale zamiast jednego Żniwiarza mamy... w ch-- i spowrotem. Bo tak naprawdę na to liczyłam. Na coś... no po prostu na coś epickiego. A tymczasem muszę smakować zwycięstwo, o którym nikt nic nie wie. Oh tak. Pragnę sławy.
Cytat
Ciężko wymyśleć coś oryginalnego teraz. Miejmy nadzieję, że ME3 nas zaskoczy. Ale prędzej piekło zamarznie.
Ja tam liczę, że słabość wątku głównego ME2 spowodowana jest tym, że ta część to swoisty zapychacz między pierwszą częścią a trzecią. Trzeba było jakoś wprowadzić do tej całej intrygi Cerberusa, tajemniczą postać Człowieka Iluzji (o którym faktycznie nic tak naprawdę nie wiemy) i być może zapowiedź jakiegoś nowego zagrożenia (ostatnie słowa władcy Zbieraczy)? Można z tego ułożyć coś naprawdę smacznego, na miarę 'la grande finale' i pozostaje tylko trzymać kciuki, że BioWare podoła. Bo jak chcą to potrafią nawet ze sztampy zrobić sztukę
Cytat
Kupiłam tą kolekcjonerkę właściwie przez przyzwyczajenie. Nie kupuję zbyt wiele gier na swoje X-pudło, robię to naprawdę okazjonalnie. Skoro więc robię to tak rzadko, dlaczego nie mam kupować sobie czegoś z dodatkami...?
Niby racja i jak pisałem sam miałem zakupić (w końcu skoro jest się fanem, to można się raz na rok szarpnąć na coś droższego), tylko płacisz 50 zł. za co? Za nic praktycznie, straszne nabijanie w butelkę, bo za taką kasę można by było wrzucić jakąś koszulkę z tanim nadrukiem. Wszyscy byliby zadowoleni, a EA też wyszłoby na swoje.
Cytat
Znaczy, artbook w twardej oprawie był w pudełku z drugą częścią, w pierwszej też był. Chodzi mi o to, że na płycie była też osobna galeria, dużo większa, opatrzona komentarzami trzech atrystów prowadzących. Naprawdę fajnie słuchało się ich jak mówili o procesie powstawania gethów...
A na płycie "Making of" nie ma tego typu rzeczy? :'d
Ciężko wymyśleć coś oryginalnego teraz. Miejmy nadzieję, że ME3 nas zaskoczy. Ale prędzej piekło zamarznie.
Kupiłam tą kolekcjonerkę właściwie przez przyzwyczajenie. Nie kupuję zbyt wiele gier na swoje X-pudło, robię to naprawdę okazjonalnie. Skoro więc robię to tak żadko, dlaczego nie mam kupować sobie czegoś z dodatkami...?
Znaczy, artbook w twardej oprawie był w pudełku z drugą częścią, w pierwszej też był. Chodzi mi o to, że na płycie była też osobna galeria, dużo większa, opatrzona komentarzami trzech atrystów prowadzących. Naprawdę fajnie słuchało się ich jak mówili o procesie powstawania gethów...
Kupiłam tą kolekcjonerkę właściwie przez przyzwyczajenie. Nie kupuję zbyt wiele gier na swoje X-pudło, robię to naprawdę okazjonalnie. Skoro więc robię to tak żadko, dlaczego nie mam kupować sobie czegoś z dodatkami...?
Znaczy, artbook w twardej oprawie był w pudełku z drugą częścią, w pierwszej też był. Chodzi mi o to, że na płycie była też osobna galeria, dużo większa, opatrzona komentarzami trzech atrystów prowadzących. Naprawdę fajnie słuchało się ich jak mówili o procesie powstawania gethów...
Cytat
Oj tam Dragon Age. Dragon Age było tylko "zabij Arcydemona". A to czy zbierałeś ludzi po drodze czy nie, to tam mały pikuś.
Bardziej mi chodziło tutaj o tę całą szopkę z tymi całymi traktatami i kaptowaniem krasnoludów czy innych nietypowych stworów do skopania tyłka Arcydemonowi
Cytat
Chodzi mi o to, że w jedynce drużynę miałeś właściwie na starcie całą (poza Liarą) i dalej było tylko wykonywanie misji i to całe poczucie, że z każdą planetą jesteśmy coraz bliżej Sarena.
Tyle tylko, że oni wszyscy wiedzieli, iż coś się tam czai i zagraża powoli ich egzystencji, dlatego łatwo się jednoczyli. Poza tym mieliśmy za sobą całą Radę i Przymierze z niemałą armią. A tutaj? Znikają ludzkie kolonie na jakimś pograniczu i w sumie nie wiadomo z jakiego powodu - ok, normalka - tylko co obchodzi to taką szarą Asari czy innego Drella? Tylko Cerberus się tym zajął, cała misja to w ogóle była kompletną samowolka z ich strony (pod koniec dowiadujemy się w sumie dlaczego) i w razie jakiś poważniejszych konsekwencji (igranie z ogniem) każdy by się od tego odciął. Dlatego trzeba było szukać największych desperatów w całej przestrzeni kosmicznej, którzy raczej nie mają już nic do stracenia i nie boją się śmierci. Poza tym machanie spluwą przed Żniwiarzami czy robienie kipiszu w samym środku bazy Zbieraczy - czyste samobójstwo, kto by na to poszedł z powodu, że porwano parę setek ludzi? Dziennie więcej ginie ;-) Nikt przecież nie miał pojęcia o nadciągającym zagrożeniu prócz Człowieka Iluzji.
Całej drużyny nikt nie kazał Ci zbierać Bodaj jak masz ich z siedmiu w ekipie to możesz spokojnie lecieć po nadajnik. Inna sprawa czy dasz sobie radę z taką małą ekipą
Tak czy siak ja głównego wątku absolutnie nie zamierzam bronić, bo doskonale zdaje sobie sprawę z jego naciągania, nielogiczności i przaśności A że zrobili z pomysłu, który na upartego można wymyślić podczas jednego posiedzenia, w miejscu gdzie król chadza piechotą, kasowy interaktywny film? Tym lepiej dla gości od scenariusza i tylko to potwierdza ich talent. Daleko im więc do warsztatu wspomnianych przez Ciebie nastolatek
Cytat
Wiesz, skoro już kupuję tą droższą edycję to oczekuję, że dostanę coś z czego mogę skorzystać. A nie tylko gejowską płytę z paroma filmikami. Pierwsza część też mi dostarczyła gejowską płytę z parom filmikami, ale przynajmniej była też fantastyczna galeria pełna koncept artów. Sigh.
Pfff... dałaś się nabrać na te zdzierstwo? Sam miałem w planach kupienie EK, ale za taką cenę (200 zł. !!!) i za tak słabe dodatki (uła... zbroja i broń Zbieracza oraz "Making of", ale dużo), to podziękował.
No, ale album z konceptami też przecież jest w tej edycji, więc gdzie leży problem?
Cytat
Pozatym, klawiatury chyba nie schowasz pod kocyk podczas grania...? Tak, czasem mam w domu wieczorami tak zimno, że opatulam się kocem po szyję. Wtedy dziękuję, że mam pady bezprzewodowe... chociaż baterie są drogie...
Mi tam w domu dobrze grzeją i się ciepło ubieram :~)