Z racji, że skończyłem dziś grę po raz trzeci, pozwolę sobie na ożywienie tematu
Alistair - Historię ma ciekawą, charakter ma przyjemny, jest pierwszym napotkanym towarzyszem, co też sentyment może wzbudzić, a mimo to nie potrafię się do niego za bardzo przekonać. Miałem go w drużynie dwa razy, i uważam że najlepszą częścią tej postaci są jej rozmowy z Morrigan. Niestety to nie jest wystarczająco, by go bardziej polubić. Szczególnie w wersji polskiej, bo jak dla mnie, dubbing Kopczyńskiego to całkowita porażka, bez jaj, bez tego ironicznego głosu, bez... niczego.
Morrigan - Lubię ją, ale nic ponad to. Magiem jest w porządku, choć specjalizacja nie przypadła mi do gustu. Przeszkadzało mi w niej to, że wszystko jej przeszkadzało
Gdybym zagrał w sposób mniej "moralny", pewnie byłoby lepiej. Jest postacią kolorową, na pewno w jakiś sposób sztandarową dla gry i dobrze jest posłuchać jej sarkazmu w stosunku do innych członków drużyny (rozmowy Morrigan i Shale są ekstra). Zadanie Morrigan jest całkiem ciekawe, poza tym. Co mi się wybitnie nie podoba? Zakończenie. "O, hai, znalazłam sposób, żeby Cię uratować, ale i tak Ci nic nie powiem". Jak dla mnie, miałkie i nieprzyjemne rozwiązanie, już wolę kogoś poświęcić ;P
Mabari - Pies jest świetny. Jest naprawdę dobrym towarzyszem, a jego umiejętności, choć w ilości skromnej, są pożyteczne. Nie przyczepię się do ograniczonej możliwości ekwipowania psa, bo i o to trochę ciężko zważywszy na to, że jest to zupełnie logiczne. Co zniechęca? Oczywiście brak dialogów, czego niestety cała gama różnych szczeknięć i innych dźwięków nie jest w stanie zrekompensować.
Oghren - Zawsze znajdował miejsce w mojej kompani. Zabawny, z "brudnym" charakterem, a mimo to dobroduszny. No i rzecz przemawiająca na jego korzyść najbardziej - krasnolud! Mimo, że nie uważam broni dwuręcznych za najlepsze rozwiązanie dla wojownika, to daje radę, a wyekwipowany w ciężką artylerię potrafi siać postrach. Przekomarzanie się z Alistairem też jest warte posłuchania, no i tekst o małych Morrigankach... Na niego też poszedł mój głos.
Sten - Lubię tę postać, mimo, że tak naprawdę do końca gry nie odkrywa bardzo podstawowego faktu o sobie. Ale, że o tym nie wiemy...
Jest dobrym kompanem, pełnym honoru i chęci. Podoba mi się to, że z początku ciężko nawiązać z nim jakikolwiek kontakt. Wcale nie przeszkadza mi jego fatalizm odnośnie naszej misji, ma przecież gość trochę racji, a i upartym osłem nie jest i da się go przekonać do tego, że jesteśmy coś warci. Mimo to, nie znalazł nigdy miejsca w mojej drużynie - wybierając pomiędzy Oghrenem i Stenem, ten drugi nie będzie miał po prostu szans.
Leliana - Rzadko ją do drużyny zabieram, ale nie dlatego, że jej nie lubię, tylko dlatego, że mi miejsc brakuje i są postaci, które mogą zrobić więcej. Jako postać - uwielbiam. Uwielbiam jej opowieści, śpiew, delikatność, ukrytą gdzieś w głębi drapieżność... po prostu cudowna, aż mi się przykro zrobiło, jak jej powiedziałem, że wolę Morrigan. Potem oczywiście żałowałem.
Wynne - Też ją lubię mimo, że jest trochę nadopiekuńcza. Prześwietny dubbing sprawiał, że samo wysłuchiwanie jej po raz któryś z rzędu było przyjemne, a na dodatek łączyło się to z ciekawymi mądrościami, z czego parę można by i wykorzystać w życiu codziennym
Mechanicznie ekstra specjalizacja. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie jej przywiązanie do Kręgu Maginów, choć jestem w stanie jej to wybaczyć za bycie genialną postacią.
Zevran - Nigdy w drużynie, nie jestem jego fanem, jego osobowość jest dla mnie piorunująco nudna, historia nie powala, dialogi są nieciekawe, brak zadania osobistego wcale nie dodaje mu punktów. W końcu zorientowałem się, że jedynym plusem tej postaci jest to, że mogłem iść z nim poromansować, gdy Morrigan stwierdziła, że nie pójdzie ze mną do łóżka
Loghain - Zirytowało mnie okrutnie, gdy okrzyknięto go bohaterem po tym, jak się poświęcił. Już teraz wiem, że nigdy więcej nie dam mu takiej szansy, poza tym mając do wyboru jego i Alistaira, wybiorę Alistaira. Ten przynajmniej nie spowodował śmierci tysięcy ludzi... Ah, ta moralność.
Shale - Z początku nie mogłem się do niej przekonać, ale czym lepiej ją poznawałem, tym bardziej ją lubiłem. Zdecydowanie najlepsza historia osobista, wiele połączeń z innymi wątkami, fabularny cud, miód i orzeszki. Mechanicznie nieco gorzej, choć tragedii nie ma - mimo to, biorę ją do drużyny, jak tylko mogę.