I chyba tym pięknym akcentem nic więcej już nie dodamy do tego jak zniszczyć cholerną maszynę. Co się dało omówiliśmy, te bardziej fantastyczne i realne możliwości i zostało nam tylko na czekanie co tam autorzy wymyślą
Jak zniszczyć Molocha? - Odpowiedź
Podgląd ostatnich postów
Zgodnie z podręcznikami, ten proces ogólnie jest niedoskonały. Nie tylko dlatego, że zajmuje się nim jakiś laptop. Pełnowymiarowy blaszak też sobie nie radzi. To chyba efekt wysokiej samooceny autorów "jesteśmy ludźmi, nas nikt nie zrozumie".
Rang nie wiem jak z tym mesmerem jest, ale piszesz że to maszyna jest. Nie wiem co masz tutaj na myśli,a le mnie wydaje się że moloch ma specjalne placówki techniczne do czytania mózgów i tam zabiera się za to bardzo pieczołowicie.
No tu właśnie cały problem, ze drań zabezpiecza. Było napisane w którymś z dodatków. A te, co idą samopas to np. Łowcy, czyli prymitywy. A do bitwy idą ciekawe sztuki.
Nie gadamy tu o jakimś MMO, tylko o RPG, co z tego, że grałem na froncie, skoro mój MG będzie miał inne podejście od twojego? Tu leży najsłabszy punkt tych dywagacji: brak wspólnych podstaw. Każdy buduje swoje teorie w oparciu o własne doświadczenia, które nijak się mają do doświadczeń innych graczy.
Ja zabezpieczałbym te zabawki, które idą samopas. Bo są narażone i znikąd pomocy. Podczas bitwy nie muszę się tym martwić, jeżeli coś wpadnie w ręce ludzi, upuszczę tam ostrzał z krabów. Oczy i uszy maszyn są wszędzie, więc mózg dowodzący widzi wszystko. Na grzyb mi przemyślne zabezpieczenia podczas bitwy?
Ja zabezpieczałbym te zabawki, które idą samopas. Bo są narażone i znikąd pomocy. Podczas bitwy nie muszę się tym martwić, jeżeli coś wpadnie w ręce ludzi, upuszczę tam ostrzał z krabów. Oczy i uszy maszyn są wszędzie, więc mózg dowodzący widzi wszystko. Na grzyb mi przemyślne zabezpieczenia podczas bitwy?
Bohater ok, ale W B. Maszyny są lepsze zabawki. I nie zapominaj, że mesmer to wersja polowa. A Moloszek od czegoś ma systemy w bazach. To raz
Szturmowiec akurat miewa dobre kalibry. To dwa
Zabezpieczenia? A grał ty kiedy na froncie? Moloch jak puszcza pojedynczo maszyny w świat to się zgadzam, szkoda środków ma zabezpieczanie. Ale jak idzie konwój, albo szturm na froncie, to wtedy chronią bardzo.
I kwestii Twojego wniosku zgadzamy się w 100%
Szturmowiec akurat miewa dobre kalibry. To dwa
Zabezpieczenia? A grał ty kiedy na froncie? Moloch jak puszcza pojedynczo maszyny w świat to się zgadzam, szkoda środków ma zabezpieczanie. Ale jak idzie konwój, albo szturm na froncie, to wtedy chronią bardzo.
I kwestii Twojego wniosku zgadzamy się w 100%
Mort, robocik nazywa się bodajże Mesmer i chyba jest opisany w Bohaterze^2. Za jego pomocą można odczytywać wspomnienia, ale system idealny nie jest.
A tony amunicji z takiego blaszaka na g**** ci się zdadzą, bo moloch produkuje własne kalibry, właśnie na wypadek przejęcia szczątek. Im więcej zabezpieczeń włoży w blaszaka, tym lepiej, bo mocniej odczuje jego stratę. Co innego szturmowiec, a co innego szturmowiec z głowicą chemiczną i systemem autodestrukcji.
Według podręczników moloch to sknera, więc nie zabezpieczy tak każdego robota, pułapkę będzie miał jeden na 20, albo i jeszcze mniej, bo to wystarczy, by zasiać w ludziach ziarenko niepewności. Poza tym, taki mechanizm może zadziałać przedwcześnie, nie zadziałać, ulec uszkodzeniu...
ogólnie dochodzę do wniosku, że moloch to nemezis, n która nie starczy ludziom sił, dopóki autorzy sami tego nie zaproponują.
A tony amunicji z takiego blaszaka na g**** ci się zdadzą, bo moloch produkuje własne kalibry, właśnie na wypadek przejęcia szczątek. Im więcej zabezpieczeń włoży w blaszaka, tym lepiej, bo mocniej odczuje jego stratę. Co innego szturmowiec, a co innego szturmowiec z głowicą chemiczną i systemem autodestrukcji.
Według podręczników moloch to sknera, więc nie zabezpieczy tak każdego robota, pułapkę będzie miał jeden na 20, albo i jeszcze mniej, bo to wystarczy, by zasiać w ludziach ziarenko niepewności. Poza tym, taki mechanizm może zadziałać przedwcześnie, nie zadziałać, ulec uszkodzeniu...
ogólnie dochodzę do wniosku, że moloch to nemezis, n która nie starczy ludziom sił, dopóki autorzy sami tego nie zaproponują.
Rang, skąd masz informacje o czytaniu w myślach? Czy ja coś przegapiłem, czy coś nowego wyszło? Nie słyszałem by była gdzieś o tym wzmianka.
A co do zabierania blaszaków. Super pomysł, ale mam pewne wątpliwości, czy na prawdę jemu zabraknie szybciej materiałów niż nam pokarmu do rozwoju ludzi i LUDZI co by rodzili tych drugich Poza tym tu jest jeszcze jeden drobny problem. Moloch dba o zbieranie szczątków i zabezpiecza je przed ludźmi (bomby, trutki, elektryczność, no co drań wymyśli, oraz szybka odsiecz) więc może być trudno. Spędza mi to sen z powiek, bo zabij takiego Szturmowca, dobierz się do ton amunicji, to zaraz się zwala chorda maszyn żeby ratować braciszka
A co do zabierania blaszaków. Super pomysł, ale mam pewne wątpliwości, czy na prawdę jemu zabraknie szybciej materiałów niż nam pokarmu do rozwoju ludzi i LUDZI co by rodzili tych drugich Poza tym tu jest jeszcze jeden drobny problem. Moloch dba o zbieranie szczątków i zabezpiecza je przed ludźmi (bomby, trutki, elektryczność, no co drań wymyśli, oraz szybka odsiecz) więc może być trudno. Spędza mi to sen z powiek, bo zabij takiego Szturmowca, dobierz się do ton amunicji, to zaraz się zwala chorda maszyn żeby ratować braciszka
Ponieważ mam zapędy, by pograć w tę kampanię, nie ruszam spojlera.
Według podręcznika Bestiariusz: Maszyny, Moloch jednolity nie jest. Nazywanie go scalonym to przesada. Moloch jest jak internet. Są w nim stałe punkty, jak popularne serwisy. Są i pchełki, jak blogi, którym nie wyszło. To, co jest silne, co odnosi sukcesy, jest rozwijane i wzmacniane. Procedury mało istotne i zawodne są wypierane przez lepsze. I ta płynna mozaika jest w stałym ruchu.
Na dodatek tu i ówdzie są sobie mocniejsze komputery, takie jak naprawdę bycze Mózgi, czy molochowe bazy, których charakter jest dość stały, albo zależny od sytuacji na froncie. Są miejsca tak spokojne, że można głęboko wejść z buta w teren molocha, bez uruchamiania alarmu, czy narażenia się na śmierć. Ale zrób coś i zaraz wokół zaroi się od łowców, modliszek, gladiatorów i kurczaków.
Poza tym, moloch myśli. Ma zaawansowane moduły sztucznej inteligencji. Ma dużo ludzkich mózgów, które po odpowiedniej obróbce służą za support techniczny. Ale myśli inaczej od ludzi. Nie uznaje naszych priorytetów, dlatego nie możemy przewidzieć jego ruchów, a on często naszych. Żadne z nas nie rozumie drugiego i pewnie tylko dlatego ludzie jeszcze żyją. W końcu moloch dysponuje taką potęgą, że gdyby zaryzykował i ruszył wszystkim naraz (w granicach rezerwy energetycznej), to zatrzymałby się po dojechaniu do smarta.
I tu pojawiają się 4 kolory.
W rdzy, czy rtęci, nawet nie myśl, że z molochem coś zrobisz. Zapomnij o tym i już. W rdzy jest nas zbyt mało, w rtęci za mocno trzęsiemy portkami. Nie lubię tych kolorów, bo nie lubię leżeć i czekać na śmierć (czy inną niemiłą rzecz).
W stali jest jeden sposób. Strzelać, strzelać i jeszcze raz strzelać. Ludzie rodzą się na kamieniu, a Moloch jest ograniczony ilością metalu, jak zdobędzie. Zatem zastrzel tyle tych małych sk*******ów ile dasz rade i odciągnij je z pola wlki, żeby wycofując się, nie dał rady ich blaszak pozbierać!
W chromie możemy myśleć o jakichś bzdurach, typu nuka. Systemu nie rozchwiejemy.
I jeszcze słówko o czytaniu w myślach. Nie jest ono tak zaawansowane, jak twierdzi favar. Moloch z trudem grzebie w neuronach i rzadko dostaje dokładne dane. To jak próba odczytania wewnętrznej strony etykiety z pełnej butelki. Obraz jest zniekształcony i przesunięty, więc mało wiarygodny.
Według podręcznika Bestiariusz: Maszyny, Moloch jednolity nie jest. Nazywanie go scalonym to przesada. Moloch jest jak internet. Są w nim stałe punkty, jak popularne serwisy. Są i pchełki, jak blogi, którym nie wyszło. To, co jest silne, co odnosi sukcesy, jest rozwijane i wzmacniane. Procedury mało istotne i zawodne są wypierane przez lepsze. I ta płynna mozaika jest w stałym ruchu.
Na dodatek tu i ówdzie są sobie mocniejsze komputery, takie jak naprawdę bycze Mózgi, czy molochowe bazy, których charakter jest dość stały, albo zależny od sytuacji na froncie. Są miejsca tak spokojne, że można głęboko wejść z buta w teren molocha, bez uruchamiania alarmu, czy narażenia się na śmierć. Ale zrób coś i zaraz wokół zaroi się od łowców, modliszek, gladiatorów i kurczaków.
Poza tym, moloch myśli. Ma zaawansowane moduły sztucznej inteligencji. Ma dużo ludzkich mózgów, które po odpowiedniej obróbce służą za support techniczny. Ale myśli inaczej od ludzi. Nie uznaje naszych priorytetów, dlatego nie możemy przewidzieć jego ruchów, a on często naszych. Żadne z nas nie rozumie drugiego i pewnie tylko dlatego ludzie jeszcze żyją. W końcu moloch dysponuje taką potęgą, że gdyby zaryzykował i ruszył wszystkim naraz (w granicach rezerwy energetycznej), to zatrzymałby się po dojechaniu do smarta.
I tu pojawiają się 4 kolory.
W rdzy, czy rtęci, nawet nie myśl, że z molochem coś zrobisz. Zapomnij o tym i już. W rdzy jest nas zbyt mało, w rtęci za mocno trzęsiemy portkami. Nie lubię tych kolorów, bo nie lubię leżeć i czekać na śmierć (czy inną niemiłą rzecz).
W stali jest jeden sposób. Strzelać, strzelać i jeszcze raz strzelać. Ludzie rodzą się na kamieniu, a Moloch jest ograniczony ilością metalu, jak zdobędzie. Zatem zastrzel tyle tych małych sk*******ów ile dasz rade i odciągnij je z pola wlki, żeby wycofując się, nie dał rady ich blaszak pozbierać!
W chromie możemy myśleć o jakichś bzdurach, typu nuka. Systemu nie rozchwiejemy.
I jeszcze słówko o czytaniu w myślach. Nie jest ono tak zaawansowane, jak twierdzi favar. Moloch z trudem grzebie w neuronach i rzadko dostaje dokładne dane. To jak próba odczytania wewnętrznej strony etykiety z pełnej butelki. Obraz jest zniekształcony i przesunięty, więc mało wiarygodny.
Co do szczurów to byłoby to coś w stylu wezwania europejczyków, a nawet mniej, bo moloch też i szczury rozpracował, a mają mniejszą wartość bojową. Ale zgoda, przydadzą się. Co do składów broni to z tym mizernie, ale odniosłem wrażenie, że Valkiria (paramilitarna organizacja, nieźle uzbrojona, okolice Sharrash) w tej kwestii znalazła co nieco.
Jak mówisz o przywódcy, to mi na myśl Pan Jan przychodzi, zgadłem?
Poza tym wpadłem na pewien pomysł, może śmieszny ale powiem, a nuż coś się z tego urodzi - Wiem, że z tu obecnych Massin i Marqur grali w Ucieczkę z Miasta Maszyn (wiem bo razem graliśmy i osobiście posłałem Marqura do piachu, graczy szlag trafiał). Co do innych pojęcia nie mam, więc wyobraźcie sobie, mili państwo, LUDZKĄ ENKLAWĘ w sercu Molocha (Seattle) dysponującą technologię, o jakiej posterunek nie śnił. No, może śniło, ale na tym koniec. Enkawa, czy raczej miasto nazywa się Eden, skupia ludzi, którzy wydostali się z maszyny w tamtych okolicach i żyją w podziemiach starego Seattle.
(UWAGA!!! To, co czytacie niżej tyczy się kampanii. Czytając psujecie sobie zabawę!!!)
Bajka, marzenie, ale jest jeden problem. Eden to nie rebelia, jak mówi legenda, tylko eksperyment Molocha, który pozwala ludziom walczyć, by badać ich zachowania. Umieszcza w ich mózgach czipy, które zbierają dane. Robi to sprytnie, niewielu coś wie. Więcej nie mówię, pograjcie zobaczcie
Mamy 2 wyjścia (zależne od zakończenia kampanii UzMM) Albo Eden dalej będzie eksperymentem, albo wyrwie się spod kontroli Molocha i trochę podziała jako rzeczywisty ruch oporu. Jak będzie eksperymentem - bardzo źle. Jak ruchem oporu to już całkiem całkiem. Przyjmijmy druga wersję. Proponowałbym, by posterunek wysłał misję na tamte tereny od zaplecza. Kanadą (rozpracować tylne umocnienia, Seatlle można przypadkiem zbadać i poznać.) Liczmy, że by się przedarli. Można by nawiązać kontakt i współpracę. Eden potrzebowałby trochę speców, by naprawić napęd atomowy okrętu podwodnego USS Tiger Stark. Działa okręt? Mamy połączenie z zachodnim wybrzeżem. Czyli zyskujemy technologię, bazę wypadową na tereny w głębi, czyli średnio chronione. I można sabotować linie komunikacyjne maszyny :]
A na koniec, bo Eden przy takiej działalności skazany jest na zagładę, można użyć ostatniego asa. W Edenie jest akcelerator, a jeden zmyślny człeczyna umie się nim bawić. Czyli można zrobić wielkie bum, na pewno to blaszki nie ucieszy.
No to tak z grubsza co mi się rodzi w głowie
Jak mówisz o przywódcy, to mi na myśl Pan Jan przychodzi, zgadłem?
Poza tym wpadłem na pewien pomysł, może śmieszny ale powiem, a nuż coś się z tego urodzi - Wiem, że z tu obecnych Massin i Marqur grali w Ucieczkę z Miasta Maszyn (wiem bo razem graliśmy i osobiście posłałem Marqura do piachu, graczy szlag trafiał). Co do innych pojęcia nie mam, więc wyobraźcie sobie, mili państwo, LUDZKĄ ENKLAWĘ w sercu Molocha (Seattle) dysponującą technologię, o jakiej posterunek nie śnił. No, może śniło, ale na tym koniec. Enkawa, czy raczej miasto nazywa się Eden, skupia ludzi, którzy wydostali się z maszyny w tamtych okolicach i żyją w podziemiach starego Seattle.
(UWAGA!!! To, co czytacie niżej tyczy się kampanii. Czytając psujecie sobie zabawę!!!)
Bajka, marzenie, ale jest jeden problem. Eden to nie rebelia, jak mówi legenda, tylko eksperyment Molocha, który pozwala ludziom walczyć, by badać ich zachowania. Umieszcza w ich mózgach czipy, które zbierają dane. Robi to sprytnie, niewielu coś wie. Więcej nie mówię, pograjcie zobaczcie
Mamy 2 wyjścia (zależne od zakończenia kampanii UzMM) Albo Eden dalej będzie eksperymentem, albo wyrwie się spod kontroli Molocha i trochę podziała jako rzeczywisty ruch oporu. Jak będzie eksperymentem - bardzo źle. Jak ruchem oporu to już całkiem całkiem. Przyjmijmy druga wersję. Proponowałbym, by posterunek wysłał misję na tamte tereny od zaplecza. Kanadą (rozpracować tylne umocnienia, Seatlle można przypadkiem zbadać i poznać.) Liczmy, że by się przedarli. Można by nawiązać kontakt i współpracę. Eden potrzebowałby trochę speców, by naprawić napęd atomowy okrętu podwodnego USS Tiger Stark. Działa okręt? Mamy połączenie z zachodnim wybrzeżem. Czyli zyskujemy technologię, bazę wypadową na tereny w głębi, czyli średnio chronione. I można sabotować linie komunikacyjne maszyny :]
A na koniec, bo Eden przy takiej działalności skazany jest na zagładę, można użyć ostatniego asa. W Edenie jest akcelerator, a jeden zmyślny człeczyna umie się nim bawić. Czyli można zrobić wielkie bum, na pewno to blaszki nie ucieszy.
No to tak z grubsza co mi się rodzi w głowie
Zawsze można by próbować zatrzymać front.
Po pierwsze - potrzeba nam przywódcy (przywódców?), który porwie tłumy. Autorytet, ktoś charyzmatyczny. Taki, za którego człowiek będzie CHCIAŁ iść na śmierć. A nie zostanie zmuszony, ani zastraszony. Bo z tego wyniknął by nam drugi front z ludźmi, na południu (Hegemończycy pójdą za kimś ze strachu?).
I tu wynika nam kolejna kwestia - czyli jedność. Na froncie powinni ramię w ramie walczyć wszyscy, którzy się nadają. Nie ważne, czy to Hegemończycy, Posterunkowcy czy kolesie z Miami. Musielibyśmy zostawić sprawy międzyludzkie na później. Potrzebujemy jedności.
Dalej - musimy odrzucić stereotypy i szukać pomocy wśród innych niż my. Jest wiele przychylnych ludziom mutków, którzy jednak są prześladowani. Ale pomyślmy - czy koleś, na którym bojowe pierdy Molocha nie robią żadnego wrażenia nie byłby przydatny na froncie? Co prawda istnieje ryzyko, że którymś z mutków może coś odwalić (w końcu w większości to twory Molocha). Powinniśmy też nawiązać kontakt ze myślącymi Szczurami. Nikt nie wie, czy nie stoimy przypadkiem po tej samej stronie barykady, a Szczurki mają dość dużo zaawansowanej technologii.
Następnie powinniśmy oczyścić sobie plecy, czyli wytłuc wszystkie szkodniki typu Borga i w ogóle bla bla bla i et cetera. Może wydawać się to bez sensu, bo i tak Moloch gdzieś rzuci trochę ścierwa. I w istocie byłoby tak, dlatego należy szkolić ludzi i utworzyć w miastach małe oddziały milicji.
Prawdopodobnie po zrobieniu tego wszystkiego mielibyśmy pewną (ale nadal małą) szansę na utrzymanie Molocha tam gdzie jest.
Piękne, prawda?
Szkoda, że niewykonalne
A, zapomniałbym - trzeba jeszcze znaleźć przedwojenne zbrojownie. Bo nawet jeśli się zjednoczymy. to tłum ludzi z gazrurkami i kamieniami niewiele zdziała
Po pierwsze - potrzeba nam przywódcy (przywódców?), który porwie tłumy. Autorytet, ktoś charyzmatyczny. Taki, za którego człowiek będzie CHCIAŁ iść na śmierć. A nie zostanie zmuszony, ani zastraszony. Bo z tego wyniknął by nam drugi front z ludźmi, na południu (Hegemończycy pójdą za kimś ze strachu?).
I tu wynika nam kolejna kwestia - czyli jedność. Na froncie powinni ramię w ramie walczyć wszyscy, którzy się nadają. Nie ważne, czy to Hegemończycy, Posterunkowcy czy kolesie z Miami. Musielibyśmy zostawić sprawy międzyludzkie na później. Potrzebujemy jedności.
Dalej - musimy odrzucić stereotypy i szukać pomocy wśród innych niż my. Jest wiele przychylnych ludziom mutków, którzy jednak są prześladowani. Ale pomyślmy - czy koleś, na którym bojowe pierdy Molocha nie robią żadnego wrażenia nie byłby przydatny na froncie? Co prawda istnieje ryzyko, że którymś z mutków może coś odwalić (w końcu w większości to twory Molocha). Powinniśmy też nawiązać kontakt ze myślącymi Szczurami. Nikt nie wie, czy nie stoimy przypadkiem po tej samej stronie barykady, a Szczurki mają dość dużo zaawansowanej technologii.
Następnie powinniśmy oczyścić sobie plecy, czyli wytłuc wszystkie szkodniki typu Borga i w ogóle bla bla bla i et cetera. Może wydawać się to bez sensu, bo i tak Moloch gdzieś rzuci trochę ścierwa. I w istocie byłoby tak, dlatego należy szkolić ludzi i utworzyć w miastach małe oddziały milicji.
Prawdopodobnie po zrobieniu tego wszystkiego mielibyśmy pewną (ale nadal małą) szansę na utrzymanie Molocha tam gdzie jest.
Piękne, prawda?
Szkoda, że niewykonalne
A, zapomniałbym - trzeba jeszcze znaleźć przedwojenne zbrojownie. Bo nawet jeśli się zjednoczymy. to tłum ludzi z gazrurkami i kamieniami niewiele zdziała
MAM! Uświadomić molocha, że potomkowie mieszkańców Kanady to w pewnej części Francuzi. Od razu się na nich rzuci.
Dobra, na poważniej. Fav, traktujesz molocha jako madafakę większego od skyneta. Skynet nie robił błędów, planował, był inteligentny, a moloch to jednak skupisko różnych, często się wykluczających pomysłów, stricte mechanicznych, nie ma tam specjalnie niesamowitej inteligencji. Te mózgi są przetrawione, że tak to ujmę, to co trzyma w słoikach to niby ludzkie mózgi, ale już wybrakowane, tak sfiksowane i poniszczone, że nie są już tak skuteczne jak zwykłe mózgi ludzkie.
Jednakże - jak tak stawiacie sprawę ciągle, to trzeba tylko liczyć na cud
Dobra, na poważniej. Fav, traktujesz molocha jako madafakę większego od skyneta. Skynet nie robił błędów, planował, był inteligentny, a moloch to jednak skupisko różnych, często się wykluczających pomysłów, stricte mechanicznych, nie ma tam specjalnie niesamowitej inteligencji. Te mózgi są przetrawione, że tak to ujmę, to co trzyma w słoikach to niby ludzkie mózgi, ale już wybrakowane, tak sfiksowane i poniszczone, że nie są już tak skuteczne jak zwykłe mózgi ludzkie.
Jednakże - jak tak stawiacie sprawę ciągle, to trzeba tylko liczyć na cud
Ma. Schizofrenię. To niestety nam nie pomaga, bo oznacza tylko że jego niedociągnięcia się zmieniają z dnia na dzień.
W takim razie trzebaby poszukać bugów, bo Moloch też napewno je ma.
Może zmusić go do ataku atomicami na samego siebie, albo ...
Kurde. Moloch ma podstawy takie, jakie mu stworzono. Ktoś do ... musi wiedzieć, jakie ma niedociągnięcia.
Może zmusić go do ataku atomicami na samego siebie, albo ...
Kurde. Moloch ma podstawy takie, jakie mu stworzono. Ktoś do ... musi wiedzieć, jakie ma niedociągnięcia.
Użytkownik Marqur Salymy dnia śro, 12 sie 2009 - 19:54 napisał
Zaś jeśli chodzi o podstęp... to wpadłem na pewien pomysł.
Sztuczka stara... ale skuteczna.
Koń trojański.
Gdyby udało się przekonać Molocha, że uznajemy jego władzę nad światem i oddajemy mu hołd, by oszczędził nam życia, składając mu jako lenno przypuśćmy setkę ludzi, ludzi zaś wyposażyć w wirusa ...
Dlaczego tak? To proste. Im dalej w głąb tym wirus będzie miał bliżej do centrali, a wiadomo, że będzie rozprzestrzeniał się niczym światło - wszędzie. Poza tym, jeśli udałoby się zniszczyć przy okazji to miejsce, gdzie wykorzystuje się ludzkie mózgi (tu wspomniane wcześniej ładunki TNT) można by mocno osłabić Moloszka.
Dlaczego akurat setka? Bo jednego Moloch by wyśmiał. A nawet jeśli nie, to wątpliwe, by temu jednemu udało się wprowadzić wirusa.
Sztuczka stara... ale skuteczna.
Koń trojański.
Gdyby udało się przekonać Molocha, że uznajemy jego władzę nad światem i oddajemy mu hołd, by oszczędził nam życia, składając mu jako lenno przypuśćmy setkę ludzi, ludzi zaś wyposażyć w wirusa ...
Dlaczego tak? To proste. Im dalej w głąb tym wirus będzie miał bliżej do centrali, a wiadomo, że będzie rozprzestrzeniał się niczym światło - wszędzie. Poza tym, jeśli udałoby się zniszczyć przy okazji to miejsce, gdzie wykorzystuje się ludzkie mózgi (tu wspomniane wcześniej ładunki TNT) można by mocno osłabić Moloszka.
Dlaczego akurat setka? Bo jednego Moloch by wyśmiał. A nawet jeśli nie, to wątpliwe, by temu jednemu udało się wprowadzić wirusa.
Moloch ma głęboko w przewodach, czy uznajesz jego władze nad światem, czy nie. To nie jest demon/smok/czaroksiężnik/inny czort tylko MASZYNA. Ma zapisane polecenie zajmowania nowych terenów i ciągłego rozwoju to będzie to robił. I żadne lenno tu nic nie da.
A jeśli chodziło Ci o oddanie setki ludzi na części do maszyn - takich ludzi się usypia i raczej już nic nie zdziałają.
Powiedz mi, jakim cudem, dysponując technologią sprzed wojny, ludzie by mieli tego wirusa ot tak sobie „wtłoczyć” do mózgu?
Cytat
Gdyby udało się przekonać Molocha, że uznajemy jego władzę nad światem i oddajemy mu hołd, by oszczędził nam życia, składając mu jako lenno przypuśćmy setkę ludzi, ludzi zaś wyposażyć w wirusa ...
Moloch raczej nie dojdzie do takiego wniosku. Tych stu ludzi nie uzna głupotę, za gest czy za cokolwiek. Podejrzewam że jest zbyt nieludzki aby jakkolwiek do tego podejść. Natomiast stu ludzi oddanych bez walki moloch uznałby za podstęp. Przyjąłby i tak, bo wie ze podstęp nie wypali (napisałem wyżej że zaprogramowanie wirusa jest niemożliwe. Po prostu sobie tego nie wyobrażam), ale od pierwszej nanosekundy byłby świadom podstępu. Pewnie porobiłby dokładne sekcje i lobotomie (pewnie stosując do tego układ zamknięty, odcięty od reszty systemu. Bo taki jest moloch)
Danie mu stu ludzi to moim zdaniem największe sepuku jakie można zrobić.
Cytat
ZONK! A myślisz, że chmury w wyższych warstwach poruszają się za pomocą motorków? Albo wiem! Spływają po ziemi, bo przecież ona nie jest płaska i działa na nie siła grawitacji!
Nie bardzo zrozumiałem, co chciałaś mi przekazać...
Cytat
Wyparować ocean? Cholera jasna, zainspirowałeś mnie.
Każmy górom skakać powoli w kierunku Molocha. Może i nie będzie to zbyt szybkie, ale na pewno skuteczne. Moloch zostanie zmiażdżony i starty w drobny pył, bez większych konsekwencji dla nas. Myślę, że może i zajmie to dużo czasu, ale na pewno leży to w możliwościach posterunku, więc warto spróbować.
Każmy górom skakać powoli w kierunku Molocha. Może i nie będzie to zbyt szybkie, ale na pewno skuteczne. Moloch zostanie zmiażdżony i starty w drobny pył, bez większych konsekwencji dla nas. Myślę, że może i zajmie to dużo czasu, ale na pewno leży to w możliwościach posterunku, więc warto spróbować.
Maeg... spamujesz.
Zaś jeśli chodzi o podstęp... to wpadłem na pewien pomysł.
Sztuczka stara... ale skuteczna.
Koń trojański.
Gdyby udało się przekonać Molocha, że uznajemy jego władzę nad światem i oddajemy mu hołd, by oszczędził nam życia, składając mu jako lenno przypuśćmy setkę ludzi, ludzi zaś wyposażyć w wirusa ...
Dlaczego tak? To proste. Im dalej w głąb tym wirus będzie miał bliżej do centrali, a wiadomo, że będzie rozprzestrzeniał się niczym światło - wszędzie. Poza tym, jeśli udałoby się zniszczyć przy okazji to miejsce, gdzie wykorzystuje się ludzkie mózgi (tu wspomniane wcześniej ładunki TNT) można by mocno osłabić Moloszka.
Dlaczego akurat setka? Bo jednego Moloch by wyśmiał. A nawet jeśli nie, to wątpliwe, by temu jednemu udało się wprowadzić wirusa.
[EDIT:]
Fav, no jak na razie to my wiemy stukrotnie mniej o naszym umyśle niż Moloch. Ale to nie jest zły plan. Być może uda się tak wyćwiczyć nasze mózgi, że będziemy mogli walczyć z Molochem pojedyńczo - tylko się do niego podpinając.
To już trochę podchodzi pod Matrixa i Neo, ale tu potrzeba będzie jeszcze więcej, niż mógł dać z siebie Wybraniec .
Wyparowanie oceanów jest niemożliwe z technicznego punktu widzenia. Nawet nie chcę zgadywać jakiej energii by wymagało. No i jeśli byłoby możliwe.
Więc tak: Bomby.
A co do bomb rzedu 100 MT lub nawet 25 MT.
Tu macie rozmiar współczesnej dużej bomby atomowej.
http://www.globalsecurity.org/wmd/systems/.../mk17-bomb4.jpg
A atomice to coś co nie ulegnie miniaturyzacji. Po prostu nie upchniesz więcej mocy z mniejszym obszarze.
Przyjmijmy że bomba działa (to jest możliwe), że nie została użyta w wojnie (również możliwe).
Teraz aspekt kodu: czy możemy bombę odpalić (Mniej możliwe, ale posterunek może mógłby ją uzbroić. Mają tych swoich progremistów)
Przyjmując że taka bomba to rakieta należy dodać że nie mamy do niej paliwa. Nieważne jak kombinujemy nie znajdziemy sposobu jak to odpalić. Wiec trzeba by to załadować na samolot. Czy mamy samoloty rozmiarów h-130?
Tak więc używanie przedwojennych bomb mija się z celem, chyba ze zrobimy kamikadze-ciężarówkę albo zbudujemy największą na świecie katapultę
Budowanie nowych bomb w sposób czysty i zdrowy to proces trudny. Specjaliści w tych dziedzinach mają lekką ręką 80 lat. Nie mamy sprzętu ani plutony odpowiednio zubożonego (próg to 95%, tak wiec używanie odpadków z elektrowni atomowych (optymalnie 55-68%) mija się z celem.
Natomiast budowanie bomb metodą chałupniczą to kwestia miesięcy, nie lat. Bomby będę słabe (po parę kiloton) i zawodne (mogłaby łupnąć kiedy by chciała). Ale przede wszystkim ludzie którzy by te bomby robili ginęliby po jednej-dwóch. Radiacja. Tak wiec szybko skończyliby się nam specjaliści
Wiec mamy cztery problemy. Sprzętu do produkcji (brak takiej fabryki. Posterunek mógłby coś skombinować. jakaś fabryczka mała, gdzie pracowaliby specjalisci tego swiata ale byłoby to raczej ubogie), specjalistów (maks tuzin takich na stany, a średnia ich wieku od 60 do 90 lat. A dozycie 90 w świecie neuro to cud), surowca (pluton, uran, reszta szmelcu. Bez wdawania się w detale - sto i jeden śmieci jakich nikt nie produkuje ani na oczy nie widział), czasu (optymistycznie: 4 miesiące na pierwszą bombę) i transportu (jak to wepchnąć w molocha?).
Nie wliczam to nawet opcji bomby przedwojennej. Problemy wymieniłem wcześniej. Główne to uzbrojenie bomby (antyczne programowanie, ale to posterunek by zrobił) oraz paliwa (taka rakieta jest jeszcze z pięć razy większa niż to co widzicie na rysunku jaki zamieściłem. Paliwa do tego wytworzyć się nie da a trudno mi uwierzyć ze gdzieś na ziemi jest nienaruszony, nieprzeciekający zbiornik z paroma tonami paliwa rakietowego zdatnego jeszcze do użytku).
--------------------------------------
Neodżungla: Smart żyje w neodżungli, więc jakoś ją hamuje. Moloch pewnie tez by potrafił. Neodżungla to pewnie lepszy wróg dla molocha niż cała ludzkość, ale zasadzenie go na tyłach molocha i liczenie że on nie znajdzie sposobu jak tę dżunglę spalić to naiwność. Poza tym neodżungla rozrasta się mniej więcej tak szybko jak sam moloch. Ona mu będzie gryźć odkryty tyłek a on przesunie sie wgłąb stanów. A jak już się odpowiednio dużo przesunie to się okaże że jego tyłek nie jest aż TAK odsłonięty. No i nawet jeśli w podręcznikach pisze "moloch ma odsłonięte plecy" to nie należy tego brać za dosłownie. Posterunek nie wybadał całej linii frontu i coś czuje że jakby moloch musiał to wysłałby na swe tyły jakąś małą armię botów z miotaczami albo coś takiego. Ot ma jakaś ścieżkę gotową na taką okoliczność. No i do teraz jakoś musiał isę od tamtej strony bronić przez przyrodą. ona tez tam jest i on na pewno nie jest ZUPEŁNIE nieprzygotowany na neodżunglę.
--------------------------------------
Wirus: Czy aby go zatrzymać, czy aby skłócić.... Moloch ma dla swojego użytku parę tysięcy "generałów". Ludzkie umysły, zamknięte w słojach. Stoją w podziemnych bunkrach, oszalałe i zamyślone. Moloch ma też rozmiar paru krajów. Już u rozpoczęcia wojny był w stanie połączyć się w jeden zgodny system, opanować przemysł, połączyć się w stalową górę i konsekwentnie rozrastać. On używa WSZYSTKICH programów. To oznacza że jest w stanie pracować na Windowsie i linuksie naraz (wiadomo, programowanie się zmieni, ale nie wierzę ze się zunifikuje i będzie tylko jeden uniwersalny system operacyjny). On połączył całą papke wszystkich programów świata i ona DZIAŁA. Znajdźcie mi programistę który byłby w stanie to zrobić A to było 20 lat temu i od wtedy moloch się przepisał pewnie parokrotnie.
Czy ktoś serio myśli że może stanąć naprzeciw zlepkowi całego internetu, naprzeciw paru(nastu?) tysiącom szalonych ale bystrych umysłów i trzydziestu latom ewolucji?
Porównajcie to sobie do tego: Posterunek ma napisać wirus przeciw całemu cybernetycznemu dziedzictwu. Musi napisać wirus przeciw zmutowanemu dziełu 30000 programistów. To troszkę tak jakby żul chciał wygrać aukcję o cokolwiek z Bilem Gatesem. Albo z dnia na dzień zrobić rewolucję w przedwojennym USA i zmienić je w komunistyczny kraj. Mniej więcej tak samo wykonalne. Albo doda próbująca wygrać konwersację w Stephenem Hawkingiem.
To ja już wolę nuki
------------------------------------
Moim zdaniem jedynym polem na jakim możemy pokonać molocha jest pole ludzkiego umysłu. On wie o nas więcej ale nawet on nie pojmuje jak dokładnie działa całe 90% naszego umysłu. Musimy się dowiedzieć szybciej niż on, wtedy może znajdziemy na tym polu jakąś przewagę.
Więc tak: Bomby.
A co do bomb rzedu 100 MT lub nawet 25 MT.
Tu macie rozmiar współczesnej dużej bomby atomowej.
http://www.globalsecurity.org/wmd/systems/.../mk17-bomb4.jpg
A atomice to coś co nie ulegnie miniaturyzacji. Po prostu nie upchniesz więcej mocy z mniejszym obszarze.
Przyjmijmy że bomba działa (to jest możliwe), że nie została użyta w wojnie (również możliwe).
Teraz aspekt kodu: czy możemy bombę odpalić (Mniej możliwe, ale posterunek może mógłby ją uzbroić. Mają tych swoich progremistów)
Przyjmując że taka bomba to rakieta należy dodać że nie mamy do niej paliwa. Nieważne jak kombinujemy nie znajdziemy sposobu jak to odpalić. Wiec trzeba by to załadować na samolot. Czy mamy samoloty rozmiarów h-130?
Tak więc używanie przedwojennych bomb mija się z celem, chyba ze zrobimy kamikadze-ciężarówkę albo zbudujemy największą na świecie katapultę
Budowanie nowych bomb w sposób czysty i zdrowy to proces trudny. Specjaliści w tych dziedzinach mają lekką ręką 80 lat. Nie mamy sprzętu ani plutony odpowiednio zubożonego (próg to 95%, tak wiec używanie odpadków z elektrowni atomowych (optymalnie 55-68%) mija się z celem.
Natomiast budowanie bomb metodą chałupniczą to kwestia miesięcy, nie lat. Bomby będę słabe (po parę kiloton) i zawodne (mogłaby łupnąć kiedy by chciała). Ale przede wszystkim ludzie którzy by te bomby robili ginęliby po jednej-dwóch. Radiacja. Tak wiec szybko skończyliby się nam specjaliści
Wiec mamy cztery problemy. Sprzętu do produkcji (brak takiej fabryki. Posterunek mógłby coś skombinować. jakaś fabryczka mała, gdzie pracowaliby specjalisci tego swiata ale byłoby to raczej ubogie), specjalistów (maks tuzin takich na stany, a średnia ich wieku od 60 do 90 lat. A dozycie 90 w świecie neuro to cud), surowca (pluton, uran, reszta szmelcu. Bez wdawania się w detale - sto i jeden śmieci jakich nikt nie produkuje ani na oczy nie widział), czasu (optymistycznie: 4 miesiące na pierwszą bombę) i transportu (jak to wepchnąć w molocha?).
Nie wliczam to nawet opcji bomby przedwojennej. Problemy wymieniłem wcześniej. Główne to uzbrojenie bomby (antyczne programowanie, ale to posterunek by zrobił) oraz paliwa (taka rakieta jest jeszcze z pięć razy większa niż to co widzicie na rysunku jaki zamieściłem. Paliwa do tego wytworzyć się nie da a trudno mi uwierzyć ze gdzieś na ziemi jest nienaruszony, nieprzeciekający zbiornik z paroma tonami paliwa rakietowego zdatnego jeszcze do użytku).
--------------------------------------
Neodżungla: Smart żyje w neodżungli, więc jakoś ją hamuje. Moloch pewnie tez by potrafił. Neodżungla to pewnie lepszy wróg dla molocha niż cała ludzkość, ale zasadzenie go na tyłach molocha i liczenie że on nie znajdzie sposobu jak tę dżunglę spalić to naiwność. Poza tym neodżungla rozrasta się mniej więcej tak szybko jak sam moloch. Ona mu będzie gryźć odkryty tyłek a on przesunie sie wgłąb stanów. A jak już się odpowiednio dużo przesunie to się okaże że jego tyłek nie jest aż TAK odsłonięty. No i nawet jeśli w podręcznikach pisze "moloch ma odsłonięte plecy" to nie należy tego brać za dosłownie. Posterunek nie wybadał całej linii frontu i coś czuje że jakby moloch musiał to wysłałby na swe tyły jakąś małą armię botów z miotaczami albo coś takiego. Ot ma jakaś ścieżkę gotową na taką okoliczność. No i do teraz jakoś musiał isę od tamtej strony bronić przez przyrodą. ona tez tam jest i on na pewno nie jest ZUPEŁNIE nieprzygotowany na neodżunglę.
--------------------------------------
Wirus: Czy aby go zatrzymać, czy aby skłócić.... Moloch ma dla swojego użytku parę tysięcy "generałów". Ludzkie umysły, zamknięte w słojach. Stoją w podziemnych bunkrach, oszalałe i zamyślone. Moloch ma też rozmiar paru krajów. Już u rozpoczęcia wojny był w stanie połączyć się w jeden zgodny system, opanować przemysł, połączyć się w stalową górę i konsekwentnie rozrastać. On używa WSZYSTKICH programów. To oznacza że jest w stanie pracować na Windowsie i linuksie naraz (wiadomo, programowanie się zmieni, ale nie wierzę ze się zunifikuje i będzie tylko jeden uniwersalny system operacyjny). On połączył całą papke wszystkich programów świata i ona DZIAŁA. Znajdźcie mi programistę który byłby w stanie to zrobić A to było 20 lat temu i od wtedy moloch się przepisał pewnie parokrotnie.
Czy ktoś serio myśli że może stanąć naprzeciw zlepkowi całego internetu, naprzeciw paru(nastu?) tysiącom szalonych ale bystrych umysłów i trzydziestu latom ewolucji?
Porównajcie to sobie do tego: Posterunek ma napisać wirus przeciw całemu cybernetycznemu dziedzictwu. Musi napisać wirus przeciw zmutowanemu dziełu 30000 programistów. To troszkę tak jakby żul chciał wygrać aukcję o cokolwiek z Bilem Gatesem. Albo z dnia na dzień zrobić rewolucję w przedwojennym USA i zmienić je w komunistyczny kraj. Mniej więcej tak samo wykonalne. Albo doda próbująca wygrać konwersację w Stephenem Hawkingiem.
To ja już wolę nuki
------------------------------------
Moim zdaniem jedynym polem na jakim możemy pokonać molocha jest pole ludzkiego umysłu. On wie o nas więcej ale nawet on nie pojmuje jak dokładnie działa całe 90% naszego umysłu. Musimy się dowiedzieć szybciej niż on, wtedy może znajdziemy na tym polu jakąś przewagę.
Wyparować ocean? Cholera jasna, zainspirowałeś mnie.
Każmy górom skakać powoli w kierunku Molocha. Może i nie będzie to zbyt szybkie, ale na pewno skuteczne. Moloch zostanie zmiażdżony i starty w drobny pył, bez większych konsekwencji dla nas. Myślę, że może i zajmie to dużo czasu, ale na pewno leży to w możliwościach posterunku, więc warto spróbować.
Każmy górom skakać powoli w kierunku Molocha. Może i nie będzie to zbyt szybkie, ale na pewno skuteczne. Moloch zostanie zmiażdżony i starty w drobny pył, bez większych konsekwencji dla nas. Myślę, że może i zajmie to dużo czasu, ale na pewno leży to w możliwościach posterunku, więc warto spróbować.