Wiktul - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!

Podgląd ostatnich postów

Ranger Krzyś,
Hej, czy są jakieś ksiązki, które już przeczytałeś, a które uważasz za najgorsze "G" sposród beletrystyki? Wymień przynajmniej dwie*



* Nie te, które obecnie czytasz.
Courun Yauntyrr,
Niegdyś napisałeś, że konwersacja z Lolth byłaby dla ciebie z pewnością kształcąca. O co byś zapytał tak wspaniałą istotę?
Wiktul,
Wtedy, gdzie tylko będzie okazja
Courun Yauntyrr,
Kiedy i gdzie następny wykład, Panie Naczelny?
Wiktul,
Odnośnie pytania Daleja:

Generalnie rzecz biorąc, sądzę, że Ktulu nie je. W każdym razie nie musi. A jeśli musi, to tylko wtedy, gdy jest przebudzony i naprawdę głodny, co implikuje konkluzję, że niczym przebudzony Przedpotopowiec w "Świecie Mroku", na jedno danie składa się u niego absurdalna liczba istnień. Jeśli byłby to cały świat, wtedy bez różnicy co i w jakich ilościach. Jeśli coś mniejszego kalibru, zapewne musi mieć swój ciężar gatunkowy, więc raczej nie rekiny (bo tych mało kto by żałował i niewiele w tym horroru oraz gore'u), lecz miasta, ludzie, dziewice itp.

Odnośnie pytania Rangera:

Nie wiem jak w odniesieniu do samego świata gry wygląda kwestia "endgame'owego" artefaktu / fortelu umożliwiającego wykiwanie / osłabienie / odroczenie zagłady Cthulhu. Zapewne taki został omówiony w którymś z suplementów, których bez liku powstało w postaci pół-opowiadań, pół-scenariuszy, ćwierć-nibyrozszrzerzeń, w stylu "Pociągu dokądśtam" itd. Tak czy inaczej, nie są one niczym więcej, niż to, co możemy sami wytworzyć własną inwencją we własnych sesjach.

Kanonicznie i systemowo Wielki Ktulu i praktycznie wszyscy Wielcy Pradawni są ograniczeni na rozmaite sposoby, zazwyczaj związane z czasem i / lub miejscem ich bytowania. Dlatego też muszą posługiwać się nędznymi minionami w postaci kultystów i innych obłąkanych sługusów. Podstawą walki oraz upadku w walce z Ktulu lub jego kompanią jest paradoks - im więcej się dowiadujesz, tym gorzej. Im głębiej wchodzisz w manuskrypty, przedwieczne ruiny, artefakty, zagadki, tym bliżej podchodzisz do związanych z nimi umysłów uśpionych Pradawnych. Wtedy właśnie, po nitce, wiedziony zwykłą ciekawością, dochodzisz do kłębka obwiązanego wokół czegoś, czego samo istnienie rozrywa Twój umysł jak różnica ciśnień. The Thing That Should Not Be - to najlepsze określenie natury jednej z tworzących to uniwersum istot, jak również ich wszystkich ogółem. Dlatego też jedyną skuteczną obroną wydaje się:
a) nie interesowanie się Mitami Ktulu - nie tracenie zmysłów - nie popadanie w szaleństwo - nie stawanie się sługą / marionetką / igłą w tyłku śpiącego Pradawnego (czyli "manie" tego wszystkiego w dupie = nie granie w Zew Ktulu )
b) zgłębienie tak wielu tajemnic, na ile pozwoli nam wątły umysł i systematyczne niedopuszczanie innych do zgłębienia tych tajemnic

Bez względu na wszystko wiedza ta wypacza. Umysł (w wypadku tych, którzy starają się opierać Pradawnym, ich sługom, szkodzić ich działaniom) i ciało (w wypadku tych, którzy poddają się ich woli w zamian za ochłapy mocy, niedostosowanej do naszej nędznej powłoki, tak na dokładkę do wypaczenia umysłu). Udaremnianie kolejnych poczynań mających na celu wzmocnienie śpiącego Ktulu nie różni się w tym wypadku od innych koncepcji dotyczących walkę tych, którzy chcą uwolnić ukryte gdzieś zło z tymi, którzy nie chcą do tego dopuścić. Samo starcie jednych z drugimi to tylko epizod, punkt na kontinuum czasu od uwięzienia do uwolnienia. Różnica polega jedynie na tym, że w wypadku scenariuszy systemów heroicznych, takie zło można zniszczyć przy okazji udaremnienia działań jego popleczników. W wypadku "Zewu" zło to jest niezniszczalne i nieuniknione.

Przynajmniej dopóki nie wymyślimy inaczej
Dalejdoichgardelwyrzanacic,
Czy Cthulhu je rekiny?
Ranger Krzyś,

Przejdź do cytowanego postu Użytkownik Wiktul dnia niedziela, 3 listopada 2013, 04:33 napisał

Za sprawą użycia słowa "Heretyk" żadna z moich odpowiedzi "tak/nie" nie będzie całkowicie poprawna, a to ze względu na specyficzną funkcję tego słowa w realiach "Zewu"

Co do pytania Rangera - rzecz ma się trochę podobnie jak w wypadku Tarrasque w 4 edycji D&D - nie przewidziano opcji zabicia Cthulhu, jednak w odróżnieniu od dedeków nie ma też żadnej teoretycznej opcji konfrontacji z nim. Zarówno Cthulhu jak i inni Pradawni - Hastur, Nyarlathotep, Yog-Sothoth i pozostali - nie posiadają statystyk. Ich istnienie warunkuje różne aspekty koszmaru, z którym mogą zetknąć się postacie w trakcie rozgrywki. Opcja konfrontacyjna albo nie przyszła nikomu do głowy, albo celowo została pominięta, bo w tym wypadku zasada "You can stat it - you can kill it" nie ma zastosowania. Cthulhu jest jednym z najbardziej zagadkowych, najpotężniejszych i najbardziej niezrozumiałych w żadnych swym aspekcie bytów świata Lovecrafta. Ma być wyłącznie ostateczną groźbą, która bardziej, niż listą możliwych arcyspektakularnych pier...nięć przeraża naszymi własnymi wyobrażeniami o tym, co może zrobić. To coś na zasadzie kosmicznego, bardzo alternatywnego Szatana. Jaki system podaje statystyki Szatana?

Załóżmy jednak, że z jakiegoś powodu ściśnięto twórców "Zewu" potężnym zwieraczem i wyciśnięto z nich statystyki, ot tak, pro forma. Może nawet istnieje któraś tam edycja jakiegoś tam specjalnego podręcznika, o której nie wiem w swej ignorancji, gdzie można takie statystyki znaleźć. I cóż z tego? Jeżeli nawet wspomniane Tarrasque, będące ni mniej, ni więcej, jak Godzillą Wieloświata, przy zjechaniu jego HP do zera, zakopuje się w swej domenie do czasu respawnu, to na jakiej płaszczyźnie rozważać ewentualną walkę z Cthulhu? Ile atomówek mógłby przyjąć na klatę? Realia systemu nie zakładają skoku w tak odległą współczesność, ale nawet jeśli nasz MG założy taki setting, to cóż to za pytanie? A ile atomówek na klatę mógłby przyjąć nasz (jakkolwiek rozumiany) Bóg? Ile zmieniłby w płatki owsiane? Czy nie wyparowałby mózgów wszystkich, w umysłach których zakiełkowałby choćby plan bezpośredniego oporu? Cthulhu to istota poza życiem i śmiercią. Jego opis sugeruje rodzaj "nieumarłości", choć raczej nie w klasycznym, zombistycznym rozumieniu.

Podawanie statystyk celem stworzenia teoretycznej możliwości do konfrontacji z Cthulhu byłoby równie zasadne, co podawanie moich statystyk mojej złotej rybce (gdybym tylko takową posiadał), na ewentualność, że kiedyś chciałaby zmierzyć się ze mną. Czy 8 miliardów ludzi uzbrojonych w kałachy i strzelających w tym samym momencie, jakimś niemożliwym sposobem trafiając w ten sam cel, czyli Cthulhu (Szatana / Boga) mogłoby go zniszczyć? Kwestia iście 4Chanowa, totalnie alogiczna z perspektywy konwencji systemu. Ale nawet jeśli po j-geekowemu rozważymy tę kwestię, zaczniemy mnożyć kolejne byty. "Tak, spowoduje to zagładę świata / wszechświata". "Nie, inni Pradawni odpowiedzą na Zew przebudzonego, zaatakowanego Cthulhu, co spowoduje zagładę świata / wszechświata". Jedyne, co jest proste w tym zestawieniu, że albo wszyscy oszalejemy, albo zginiemy w nieopisywalnych męczarniach, pośród dudniącego przez eony śmiechu istoty nadrzędnej




W moim pytaniu nie chodziło tylko o fizyczną likwidację bytu, jedynie o skuteczne przeciwstawienie się Cthulhu. Zatem o ile zgadzamy się, że próba unicestwienia byłaby niemożliwa wedle twojego wywodu (także Spoony w filmiku zaserwowanym przez Hassana przytacza, że po zagładzie ciała, pradawny w ciągu kilku minut odtworzyłby je), to czy istnieje inny sposób na zażeganie tej grozy, tudzież odroczenie wyroku na kolejne milenia?


Stawiam pytanie jaśniej: o ile "diabła" nie możemy unicestwić, bo to przekracza możliwości istoty śmiertelnej, to czy możemy go przechytrzyć?
Hassan',
Wiktul,
Hassan',
Czy by zostać naczelnym Game Exe zniosłeś klingoński Bij?

Wszak a leader must be tested.
Wiktul,
Liczę, że będą próbować
Dalejdoichgardelwyrzanacic,
Za Młotka, brawo!
Nie boisz się, że inni sie o tobie za duzo dowiedzą i cie zniszczą?
Wiktul,
Aktualnie grywam w:
- World of Darkness
- Flameworld
- Dragon Age
- Call of Cthulhu

a zamierzam pograć, bo dawno nie grałem, w:
- Star Wars
- Neuroshima

Na tapecie bywały też:
- Kult (choć jako podobny nastrojem do Zewu Ktulu zszedł na plan dalszy, ale może wróci)
- D&D (ale tu mi potrzeba Rangera do prowadzenia )
- Cyberpunk (warto by było wrócić do tego w nowej oprawie, ale aktualnie granych systemów, jak widać wyżej, mamy aż nadto)
- Warhammer (sto lat temu jako początek erpegowania, natomiast Flameworld zawiera wszystko, co najlepsze w Młotku pod względem nastroju, dynamiki i humoru rozgrywki, więc od dawien dawna nie miałem okazji / potrzeby grać)
Dalejdoichgardelwyrzanacic,
O właśnie, jaki (aktualnie) preferujesz system RPG, Wiciu?
Wiktul,
Dedekowcy....
Hassan',


Dalejdoichgardelwyrzanacic,
Wiem jedno, Cthulhu jest bosem. Zgadzasz się Wiciu?
Wiktul,
A czy taka odpowiedź na pytanie o Cthulhu Cię satysfakcjonuje?
Ranger Krzyś,
Myślę, że Dalej ma rację.
Lionel,
Wicu na fejsa, tylko o tym jeszcze nie wie .
Wczytywanie...