Od siebie mogę dorzucić (bo nie widziałem aby ktoś tutaj umieszczał info) że Ghaunadaur wystąpił z drowiego panteonu i osiągnął status większego bóstwa. I tak w sumie w panteonie drowów znalazł się przypadkiem. A jego wyzawcy to szlamy, czarne puddingi (sic!), i wszelakie inne śluzy.
Drowy w 4 edycji D&D - Odpowiedź
Podgląd ostatnich postów
Red: Może stwierdzili, że nie warto zachodu? Wszak brązowy Drow, to już nie Drow... Zresztą jak sam to ująłeś... Nie trzyma się to kupy.
Pewnie brązowe wyszły, jak tylko odkryły, że są brązowe... Albo... W sumie w podmroku nie ma zbyt dużo światła, a nie wiem, czy infrawizja pozwala na odróżnienie koloru skóry. Może czarnuchy się nie połapały?
Takie podzielenie drowiaków niszczy jakiekolwiek spiski...
Swoją drogą nie mam podręczników do tej wersji więc jak ktoś może niech mnie oświeci. Przecież większość drowów z Podmroku nie wychodzi, co powstrzymało 'czarnych' przed wybiciem ich kolegów w nowej barwnej szacie?
Nie trzyma się to kupy...
Swoją drogą nie mam podręczników do tej wersji więc jak ktoś może niech mnie oświeci. Przecież większość drowów z Podmroku nie wychodzi, co powstrzymało 'czarnych' przed wybiciem ich kolegów w nowej barwnej szacie?
Nie trzyma się to kupy...
A Menzo to ruina z tego co wyczytałam, znaczy się zdemolowali je troszku : p
Mi się 4.0 nie podoba, ale to chyba kwestia przyzwyczajenia... Jak dostanę w łapska polskie podręczniczki, to pogadamy, póki co nie zamierzam się nad angielskim męczyć : p
Mi się 4.0 nie podoba, ale to chyba kwestia przyzwyczajenia... Jak dostanę w łapska polskie podręczniczki, to pogadamy, póki co nie zamierzam się nad angielskim męczyć : p
Także, przeglądałem te podręczniki, lecz pozostanę przy tych z edycji 3.5. Nie przemawiają do mnie te zmiany, choć podział drowów... Kto wie. Ale to że ginie Mściwa Banshee... Szkoda. Jakoś zdążyłem ją polubić. A i chwała Ci Rang za to, że nie przechodzimy na ten system
Hm. Przeglądałem podręcznik gracza w wersji 4.0 po ang. i jakieś inne dwie książki i nie podobają mi się w takim samym stopniu, jak armia orków, która maszeruje sobie spokojnie po północnej tundrze i poluje na zwierzęta, które mogłyby upolować krasnoludy. Autorzy chcieli zrobić coś nowego. Udało im się. Chcieli zarobić - być może również im się udało. Przynajmniej na kretynach, którzy mają albo zbyt dużo kasy, albo nie potrafią ściągać z neta w pedeefie. W każdym razie brązowy drow, jako podrasa może być, ale pod warunkiem, że zachowane zostaną wszystkie jego cechy i historia jeszcze sprzed wypędzenia. Można jakoś ciekawie nakręcić fabułę, że nieliczne osobniki ostały się na powierzchni, bądź nie zeszły w Podmroku całkiem na "Ciemną Stronę Mocy". Ale autorzy po prostu robią cyrk, dla pieniędzy, bo takie cuś, to każdy lepszy MP może sobie wymyślić i opracować w drużynie. Np. ja: gram górskim krasnoludem, a udostępniłem graczom również polarne i pustynne gnomy, albo wodne elfy (więcej tego jest, ale nie po to piszę tego posta). Fajnie, że pokazali statystyki takiego drowa, ale moim zdaniem może go również zastąpić pół drow. No ale zawsze jakiś bajer musi być. Tylko dlaczego od razu nie opracowali szczegółowo wszystkich podras wszystkich ras głównych? Przeca zajęłoby im to kolejne pół książki i kolejna kasa by była... jak dla mnie śmierdzi to fajansem dla szybkiej kasy, gdy nie ma dobrych pomysłów.
PS.: Dodam tylko, że przeglądając dział o krasnoludach jestem zawiedziony prawie w takim stopniu, co Courun z drowów.
PS.: Dodam tylko, że przeglądając dział o krasnoludach jestem zawiedziony prawie w takim stopniu, co Courun z drowów.
Dziwne to wszystko, nie podoba mi się to i tyle
To raczej takie upraszczanie - brąz dobry, czerń - zła. Do tej pory trudno było tak od razu zgadnąć czy drow jest tym dobrym, czy raczej tym złym (pomijam kwestię stroju itp.). Pozbyto się także Eilistraee, która miała być ta dobrą. Dziwi mnie, że jej ojciec nie pomógł. Trochę mi to wygląda jak patrzenie kto wygra i zaatakowanie osłabionej w walce Lolth, co nie nastąpiło jak dotąd.
Zabili też Kiaranaslee, która okazała się ciekawą boginią, ale bez wyraźnej historii i rozbudowanego kleru - może była zbyt mało popularna - w końcu Lolth zna wiele osób, a już Mściwą Banshee zdecydowanie mniej.
Zabili też Kiaranaslee, która okazała się ciekawą boginią, ale bez wyraźnej historii i rozbudowanego kleru - może była zbyt mało popularna - w końcu Lolth zna wiele osób, a już Mściwą Banshee zdecydowanie mniej.
Nie, nie przeskoczymy na 4. Ja nawet nie znam wersji 3.5. Inna sprawa, że to iż jakiś autor coś sobie tam wymodził, nie musi się przecież stawać prawem, prawda?
A ten podział na czarne i brązowe, przypomina mi z deka podział na afroamerykanów i afroafrykanów.
A ten podział na czarne i brązowe, przypomina mi z deka podział na afroamerykanów i afroafrykanów.
W sensie, że martwa. Możesz się przekonać, np. tu. Sama śmierć jest opisana w ostatniej części trylogii by Lisa Smedman - nie ma jej po polsku jeszcze. Tytuł angielski - "Ascendancy of the Last".
Bożesz ty mój. Dziwne to i zagmatwane. Elistraee ginie, w sensie?
Mam nadzieję, że na Fae nie zechcą przejąć fabuły z D&D 4.0.
Mam nadzieję, że na Fae nie zechcą przejąć fabuły z D&D 4.0.
Przejrzałem sobie informacje dotyczące drowów przy zmianie systemu z 3.5 na 4.0. Jestem... zniesmaczony, by nie użyć innego słowa. Po kolei jednak:
Według WPK (Wojny Pajęczej Królowej) Lolth rośnie w siłę - odradza się dzięki Yor'thae w osobie Danifae Yauntyrr (coś wam mówi nazwisko?). Zdradziecka Halisstra Melarn, która staje się służką Eilistraee, w obliczu odrodzenia się Lolth trochę traci wiarę, za co czeka ją kara. Cytuję "Zmartwychwstanie":
Tym sposobem poznajemy mścicielkę Lolth, która dostaje klingę Seyll z zadaniem mordowania i tropienia sług Eilistraee.
Tym sposobem Selvetarm staje się zbędny - ginie z rąk Cavatiny Xarann, która służy Eilistraee. Jej miecz ma ogromną siłę, ale nie sposób się domyśleć, że Lolth na tę stratę pozwoliła - dawny rycerz nie był jej już potrzebny.
We wszystko wmieszał się Vhaerun - brat Eilistraee i syn Lolth. Chciał zabić siostrę, więc dostał się na jej plan, ale miał pecha - Eilistraee poleciła go zabić Cavatinie, która tak też czyni. Drowi wyznawcy Vhaerauna, użyli Elfiej Wysokiej Magii, by pomoc Vhaeraunowi przenieść do wymiaru Elistraee. Jest to pierwsze wykorzystanie Elfiej Wysokiej Magii przez drowy od dość dawna. Vhaerun i jego moc zostają wchłonięte przez Eilistraee, the Masked Lady (nowy tytuł, z racji cienkiej maski na pół twarzy, która w pewnym momencie pojawia się).
Kiaranaslee. Może parę osób ją kojarzy dzięki "Miastu Pajęczej Królowej". Ginie, co jest do przewidzenia - dzięki czarowi, który sprawia, iż wszyscy wyznawcy Kiaransalee zapominają jej imienia - a bóstwo bez wyznawców umiera.
Ghanuadaur - atakuje Promenadę, a więc siedzibę wyznawców Eilistraee. Jego atak zostaje odparty. Bóstwo żyje (wow).
Walka między Eilistraee a Lolth kończy się źle dla tej pierwszej - Lolth zwycięża, nie bez pomocy Halisstry. Qile ginie wcześniej.
Pojawiają się dobre drowy - jako osobna podrasa. Brązowa skóra, jakże inna od ciemnej sprawia, iż przypominają nieco drowy przed zesłaniem, a więc dawnych mieszkańców Iliithyru. Przejmuje ich Corellon i stają się dobre (ble). To nie oznacza, że złe drowy przestają istnieć, ale pozostaje im w sumie tylko Lolth.
Dodam tylko, że paskudny Drizzt pozostaje czarny, więc jest to chyba znak, że nie jest taki dobry
Jaki z tego wniosek? Lolth to siła, z którą należy się liczyć. Mamy dobre drowy, więc tak czy owak jest kogo mordować.
Według WPK (Wojny Pajęczej Królowej) Lolth rośnie w siłę - odradza się dzięki Yor'thae w osobie Danifae Yauntyrr (coś wam mówi nazwisko?). Zdradziecka Halisstra Melarn, która staje się służką Eilistraee, w obliczu odrodzenia się Lolth trochę traci wiarę, za co czeka ją kara. Cytuję "Zmartwychwstanie":
Cytat
- Nie ma ucieczki - rzekła Lolth. - Tak jak ja, zostaniesz przeobrażona i wskrzeszona.
Ósme wcielenie Pajęczej Królowej złapało Halisstrę nogogłaszczkami i podciągnęło pod odwłok. Halisstra obwisła bezwiednie w objęciach bogini. Z kądziołków przędnych Lolth wysnuła jedwabną przędzę i z przeobrażającą zwinnością owinęła nią Halisstrę.
Została owinięta kokonem. Zaczynał się u stóp i pełzł w górę ciała(...) Lolth upuściła ją na ziemię.
Jad Lolth przeobraził ją wewnątrz kokonu. Powróciła z krawędzi śmierci. Jad sączył jej duszę, przeszywając ją bólem, który miał trwać wiecznie. Poczuła, że coś przenika przez jej skórę.
(...)
Skóra Halisstry stała się równie twarda jak jej dusza. Siła i rozmiar wzrosły, dorównując targającej nią nienawiści.(...) Otworzyła usta i wrzasnęła(...) Przesunęła językiem po wargach i poczuła kły.
Ósme wcielenie Pajęczej Królowej złapało Halisstrę nogogłaszczkami i podciągnęło pod odwłok. Halisstra obwisła bezwiednie w objęciach bogini. Z kądziołków przędnych Lolth wysnuła jedwabną przędzę i z przeobrażającą zwinnością owinęła nią Halisstrę.
Została owinięta kokonem. Zaczynał się u stóp i pełzł w górę ciała(...) Lolth upuściła ją na ziemię.
Jad Lolth przeobraził ją wewnątrz kokonu. Powróciła z krawędzi śmierci. Jad sączył jej duszę, przeszywając ją bólem, który miał trwać wiecznie. Poczuła, że coś przenika przez jej skórę.
(...)
Skóra Halisstry stała się równie twarda jak jej dusza. Siła i rozmiar wzrosły, dorównując targającej nią nienawiści.(...) Otworzyła usta i wrzasnęła(...) Przesunęła językiem po wargach i poczuła kły.
Tym sposobem poznajemy mścicielkę Lolth, która dostaje klingę Seyll z zadaniem mordowania i tropienia sług Eilistraee.
Tym sposobem Selvetarm staje się zbędny - ginie z rąk Cavatiny Xarann, która służy Eilistraee. Jej miecz ma ogromną siłę, ale nie sposób się domyśleć, że Lolth na tę stratę pozwoliła - dawny rycerz nie był jej już potrzebny.
We wszystko wmieszał się Vhaerun - brat Eilistraee i syn Lolth. Chciał zabić siostrę, więc dostał się na jej plan, ale miał pecha - Eilistraee poleciła go zabić Cavatinie, która tak też czyni. Drowi wyznawcy Vhaerauna, użyli Elfiej Wysokiej Magii, by pomoc Vhaeraunowi przenieść do wymiaru Elistraee. Jest to pierwsze wykorzystanie Elfiej Wysokiej Magii przez drowy od dość dawna. Vhaerun i jego moc zostają wchłonięte przez Eilistraee, the Masked Lady (nowy tytuł, z racji cienkiej maski na pół twarzy, która w pewnym momencie pojawia się).
Kiaranaslee. Może parę osób ją kojarzy dzięki "Miastu Pajęczej Królowej". Ginie, co jest do przewidzenia - dzięki czarowi, który sprawia, iż wszyscy wyznawcy Kiaransalee zapominają jej imienia - a bóstwo bez wyznawców umiera.
Ghanuadaur - atakuje Promenadę, a więc siedzibę wyznawców Eilistraee. Jego atak zostaje odparty. Bóstwo żyje (wow).
Walka między Eilistraee a Lolth kończy się źle dla tej pierwszej - Lolth zwycięża, nie bez pomocy Halisstry. Qile ginie wcześniej.
Pojawiają się dobre drowy - jako osobna podrasa. Brązowa skóra, jakże inna od ciemnej sprawia, iż przypominają nieco drowy przed zesłaniem, a więc dawnych mieszkańców Iliithyru. Przejmuje ich Corellon i stają się dobre (ble). To nie oznacza, że złe drowy przestają istnieć, ale pozostaje im w sumie tylko Lolth.
Dodam tylko, że paskudny Drizzt pozostaje czarny, więc jest to chyba znak, że nie jest taki dobry
Jaki z tego wniosek? Lolth to siła, z którą należy się liczyć. Mamy dobre drowy, więc tak czy owak jest kogo mordować.