(Teraz mogliście odpisać... Ja sobie byłem na wyjeździe i jeszcze tydzień w szpitalu. A Favar tym kuleniem się widocznie zmęczył).
Sesja! - Odpowiedź
Podgląd ostatnich postów
Ja tam jestem zawsze chętny i gotowy. Byleby się w końcu zaczęło coś dziać (wiem, że ten zastój spowodowany był przez piratów).
[No ja pytam bo chętny nadal jestem. Może poszukamy graczy jeśli nas za mało, jesteśmy akurat w takim miejscu gdzie mogą się pojawić nowe osoby (tak jakby). Ale nie mi o tym decydować.]
[a ja bym szła dalej...]
[Dodano po 43 sekundach]
[jakby było z kim ]
[Dodano po 43 sekundach]
[jakby było z kim ]
[Nie mam już sił. Szkoda nieco, ale nie wyszło ]
[Trochę czasu minęło, sesja (chodzi mi o tą egzaminacyjną) dla wielu już się chyba skończyła. Mam więc pytanie. Czy kontynuujemy grę?
p.s. Przepraszam w miejscu z sesją ale uznałem to za najlepsze miejsce.]
p.s. Przepraszam w miejscu z sesją ale uznałem to za najlepsze miejsce.]
(Dobra, można wznowić )
Czegokolwiek byście nie postanowili, to i tak by nie wyszło. Stojąc tak za rogiem i chwilę rozmawiając, usłyszeliście nagle wrzaski obcych z całkiem niedaleka, krzyki ludzi i odgłosy strzałów oraz szamotaniny. Twarz Missy wykrzywił grymas, chyba złości.
- Dobra, pieprzyć to, kto tam jest. Wiemy, że są tam te paskudy. Idziemy!
Wybiegła zza rogu i pobiegła korytarzem, w którego końcu za kolejnym załomem było słychać hałasy. Pobiegliście za nią. Oczywiście w formacji. Z tyłu byli Ben i Artur, w środku Chris, który powłóczył nogą, a z przodu Angie, Harry i Missy.
Obciążeni ekwipunkiem i zmęczeni mieliście już trochę dosyć.
Wybiegliście zza zakrętu.
Kotłowanina, krew na ścianach i podłodze. Ktoś leży i szamoce się z alienem, kilka osób stoi, padają strzały. Wrzaski ludzi i alienów.
[Dodano po 29 minutach]
Minęła sekunda, gdy rozległo się padnij, poleciał granat i rozległ się wybuch. W waszą stronę poleciały kawałki obcych, przed którymi na szczęście się osłoniliście. Jednak to nie koniec...
Czegokolwiek byście nie postanowili, to i tak by nie wyszło. Stojąc tak za rogiem i chwilę rozmawiając, usłyszeliście nagle wrzaski obcych z całkiem niedaleka, krzyki ludzi i odgłosy strzałów oraz szamotaniny. Twarz Missy wykrzywił grymas, chyba złości.
- Dobra, pieprzyć to, kto tam jest. Wiemy, że są tam te paskudy. Idziemy!
Wybiegła zza rogu i pobiegła korytarzem, w którego końcu za kolejnym załomem było słychać hałasy. Pobiegliście za nią. Oczywiście w formacji. Z tyłu byli Ben i Artur, w środku Chris, który powłóczył nogą, a z przodu Angie, Harry i Missy.
Obciążeni ekwipunkiem i zmęczeni mieliście już trochę dosyć.
Wybiegliście zza zakrętu.
Kotłowanina, krew na ścianach i podłodze. Ktoś leży i szamoce się z alienem, kilka osób stoi, padają strzały. Wrzaski ludzi i alienów.
[Dodano po 29 minutach]
Minęła sekunda, gdy rozległo się padnij, poleciał granat i rozległ się wybuch. W waszą stronę poleciały kawałki obcych, przed którymi na szczęście się osłoniliście. Jednak to nie koniec...
Dobra nie mamy czasu, schowajmy się i z ukrycia ocenimy czy to nasi czy wrogowie. *Artur oceniać jak daleko od nich są głosy* Pani podporucznik cokolwiek mamy robić musimy się pospieszyć.
[dlatego wlasnie A pyta o to, o co pyta ]
(Chciałbym tylko przypomnieć, że głosy słyszycie z piętra na którym jesteście, zza załomu korytarza. I może to być ktokolwiek, więc radziłbym przemyśleć sprawę.)
Nie wiem jak wy, ale ja uważam że należy się rozdzielić i szybko to miejsce przeszukać.
[i jest to decyzja taktyczna taka podzielona sesja, załatwiana przez gg alo [spoilery], pójdzie szybciej. No i będzie dramatycznie i zróżnicowanie ]
[i jest to decyzja taktyczna taka podzielona sesja, załatwiana przez gg alo [spoilery], pójdzie szybciej. No i będzie dramatycznie i zróżnicowanie ]
*Dwie próby. Dwa niepowodzenia. Cudownie.* Więc jak teraz? Wypadamy całą bandą, posyłamy ochotnika czy co? *Niecierpliwiła się. O tak. O ramię otarła kilka kropel potu z policzka i okolicy ucha.* Bo wiecznie też nie będziemy tu stać...
Uruchomiliście nadajnik, ustawiliście co trzeba. Puściliście sygnał i czekaliście na odpowiedź. Nic nie nadeszło. Puściliście jeszcze raz, nadal nic. W końcu odpuściliście sobie.
- Prawdopodobnie im zniszczono. Lub jednak wewnątrz sygnał nie odbiera. - powiedział Harry.
- Prawdopodobnie im zniszczono. Lub jednak wewnątrz sygnał nie odbiera. - powiedział Harry.
Ange, próbuj się skontaktować. *zasugerował tylko* Ale na szybko, nie mamy zbyt wiele czasu.
Ange ma dobry pomysł gdyby nie to, że nasi nie mogli i pewnie nie mogą odbierać i nadawać sygnałów. Dlatego jak przypuszczam nie odbieraliśmy na powierzchni ich nadajników. *Polak obejrzał ściany korytarza* Jak sądzę ten cały bunkier jest wykonany tak by zagłuszać sygnaturę, pewnie by nie można było tego podziemnego kompleksu wykryć z kosmosu podczas jakiś rutynowych skanów. *Artur zaczął grzebać przy swoim czujniku ruchu.* Może jednak jak jesteśmy już wewnątrz kompleksu to...*Włączył kolejny tryb skanera* sygnały z nadajników nie będą zagłuszane. Jest szansa, że zaraz się dowiemy kto się zbliża.
*Jedna z brwi podskoczyła do góry. Pod hełmem, więc może nie zauważyli.* Może choć sprawdźmy czy jest po co iść? *I to już też sugerowała.* Mamy przecież radia. Oni też. *Ale obawiała się, że i ta propozycja przejdzie bez echa, jak kilka jej poprzednich.*
- Słyszę, że pomysłów jest wiele. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że jeżeli są to piraci, to mogą otworzyć ogień i nawet nie dadzą porozmawiać. Może my im też nie damy. Tylko, że teraz potrzebujemy oszczędzać amunicję i zasoby ludzkie, więc wolałabym to załatwić bardziej pokojowo. - powiedziała Missy.
Staliście w bocznym korytarzu, głosy dochodziły was z końca prostopadłego, zza zakrętu.
Staliście w bocznym korytarzu, głosy dochodziły was z końca prostopadłego, zza zakrętu.
*Splunął* - Zawsze można ich wykorzystać w ramach mięsa armatniego, a jak jeden spojrzy jakoś nie tak to kulka w łeb i po sprawie. Pirat czy to obce gówno, jeden pies. Żadnego bratania się. Pamiętajcie, że to oni zaatakowali naszych i to przez nich pałętamy się po tej zapomnianej przez ludzkość planecie.
Jeśli będzie trzeba, wystrzelamy wszystkich w cholerę. *Mruknął opierając dragunova na barku* W tym bunkrze nie są naszym największym problemem, ale jak nie zechcą się poddać to cóż... może mają amunicję która będzie pasować do naszych spluw.
*Polak patrzył krótką chwilę w korytarz po czym odwrócił się w stronę pani podporucznik.* Zgadzam się ze Zbawicielem, powinniśmy iść po naszych, gorzej jeśli to piraci...*zawiesił na chwilę głos, widać było, że chciał dobrać właściwe słowa* Pani podporucznik nie chce być źle zrozumiany ale sadzę... *znów zastanowił się czy to dobry pomysł.* sądzę, że powinniśmy dogadać się z nimi. *Po patrzył po oddziale, miał nadzieje, że go nie zlinczują* Jeśli nie będzie z nimi naszych wyciągniemy od nich informacje co się z nimi stało. A poza tym sądzę, że każda para rąk zdolna strzelać nam się przyda. *Przestał mówić. Złapał oddech, za głośno. Wodził zdenerwowany po członkach grupy. Pewnie zaraz dostanie*