Kroniki X-City - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!

Podgląd ostatnich postów

Ati,
Dziękuję
Można jeszcze? Strasznie wkręca i nie wiem czemu, ale od razu stają mi przed oczami ilustracje a'la Fabryka Słów.

[Dodano po 3 miesiącach]

Doczekam się?
Matthias Circello,

Cytat

Nie bawili się w niepotrzebne ceregiele. Żadnego znęcania się nad ciałami, żadnego pompatycznego rozwlekania ciał. Wiedzieli co mają robić. W mgnieniu oka Johannes został uwolniony, a żołnierze ogołoceni ze wszelkich przydatnych rzeczy. Nie cackali się również z Demonem, wywlekli go na wpół za włosy, na wpół za ubrania. Nawet nie miał sił przeklinać czy krzyczeć. Stojąc na środku pobojowiska Johan wyglądał na dość zadowolonego z siebie. Tak, jakby sam zabił wszystkich przeciwników.
- No, chłopaki. Całkiem nieźle. Bierzcie to ścierwo i zabieramy się stąd zanim przyślą wsparcie.
W mgnieniu oka cały teren opustoszał.

-----

Stwierdził, że ciągłe obrywanie po głowie i odzyskiwanie świadomości zaczyna go nużyć. Na dodatek za każdym razem budził sie w gorszej sytuacji. Już chyba wolał pancernego vana. Rozejrzał się na tyle na ile pozwalała mu jego poza. Zostawili go jak psa, przywiązanego do słupa w środku jakiegoś pokoju. `Jeśli wyjdę stąd żywy...`
- Daruj sobie, synku.
Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że jego plecy przylegały nie tylko do słupa, ale i do jakiegoś innego ciała. Dopiero teraz zadziałał zmysł węchu i prawie zwymiotował.
- Ciebie też dorwali, Grave?
Mógł strzelać w ciemno. Niewielu Technomancerów zachowało zdolność czytania w myślach. I niewielu śmierdziało tak jak Bonechewer.
- Dwa czy trzy dni temu. Bywało gorzej.
Powiedział to z takim optymizmem, że Gambit prawie nabrał sił, żeby rozerwać węzy i po prostu spuścić mu łomot.
- Nie pękaj staruszku, moi chłopcy już pewnie mnie szukają. O ile wytrzeźwieli.
Ciągnął dalej niewzruszenie, całkowicie w swoim stylu. Gas Drinkers, jak i ich lider, znani byli w całym X-City z zamiłowania do burd, rabunków i chlania wszystkiego co się napatoczyło. Dosłownie rzecz biorąc.
- Od razu mi lepiej.
Stwierdził kwaśno Demon, zastanawiając się czy naprawdę chciałby być świadkiem akcji ratunkowej Drinkersów.
Jego wątpliwości rozwiał pijacki rechot Grave`a. Z deszczu pod rynnę.

-----

Cassandra zaczynała się niepokoić. Trzeci dzień nie wracał z zaopatrzeniem. Przyzwyczaiła się, że kiedy mówił `zaraz wracam` mogło to trochę potrwać, ale trzy dni? Była w stanie uwierzyć, że dotarł do dilera i po prostu zachlał pałę. Mogła sobie wyobrazić jak trudno było wrócić mu do siedziby żeby podzielić się alkoholem z resztą. Ale kiedy w końcu zaczęła trzeźwieć stwierdziła, że coś jest nie tak. Opierając się o ściany przeszła kilka pomieszczeń w poszukiwaniu reszty. Kosiarz spał na fotelu i nie było by w tym nic dziwnego, gdyby głowa nie dotykała ziemi, a nogi nie wystawały ponad oparcie fotela. Wrath podarował sobie nawet szukanie fotela, skulił się w kącie i przykryty kurtką chrapał głośno, nie dając jej wielkich szans na obudzenie. Reszty nie miała nawet siły szukać.
- Wstawać, patałachy!
Wydarła się najgłośniej jak umiała, a wychodziło jej to całkiem nieźle. Nic, zero reakcji. Poczuła jak ogarnia ją furia, ale wtedy dostrzegła na stole niedopitą jeszcze butelkę tequili. Nie można marnować takich okazji, nie?

-----

- Mówię Ci, jeszcze dziś będziemy wolni. Przecież sobie sobie beze mnie nie poradzą.
Gambit prawie widział przed oczami uśmiechniętą, przegnitą twarz swojego towarzysza w niedoli. Westchnął głośno mając nadzieję, że Johannes nie był jedynym, który przechwycił sygnały jego przybycia. Pozostali mu jedynie oni. Przeklęci.
Ati,
Chcę więcej.
Ornikiel,
Bardzo fajne opowiadanie. Przyjemnie się czyta, zwłaszcza tę drugą część.
Miło, że ktoś zajął się cyberpunkime.
Miveda,
Artysty się nie popędza

Sama jestem ciekawa zakończenia - póki co kusisz...
Matthias Circello,
No to jeszcze trochę to potrwa.
Miveda,
Sens jest - a dodać mogę jak skończysz
Matthias Circello,
Ten świat zawiera w sobie wiele z Cuberpunk`a, ale nie tylko. Swoista mieszanka wszystkiego ze wszystkim. I dlatego go kocham.
Nitrea Celebgwaew,
Mimo, że preferuje inne klimaty musze przyznać, ze całkiem niezłe Panie kapłon. Dobry styl (choć pierwszy kawałek pod tym względem lepszy), ciekawie opisane i bynajmniej nie jest niezrozumiałe - zręcznie odsłaniasz karty.


Cytat

CYTAT
jednak ostatkiem sił trzymał się w pionie. W jego dość makabrycznej karykaturze.

Tam gdzie jest kropka, lepszy byłby przecinek.


Szczerze? Wręcz przeciwnie - lepszy efekt daje tu kropka wymuszająca przerwę między zdaniami.
Yarpen Gottzorn,
Każde się opłaca, panie komandorze;)

[Dodano po 2 minutach]

Ooo, teraz mi zrobiłeś smaka na cyberpunk'a:D I wszystko co nie związane z mieczem, siekierką i kolczugą
Matthias Circello,
Nie sądzę, żeby to Wam więcej wyjaśniło. No ale cierpliwości.

Cytat

W gruncie rzeczy cała sytuacja wydała by mu się śmieszna, gdyby tylko nie znalazł się w samym jej centrum. Po raz pierwszy w swoim długim życiu Demon ucieszył się na widok patrolu. Ba, prawie roześmiał się, gdy usłyszał głośne westchnięcie Johannesa, z którym ten przyjął na siebie paraliżującą siatkę. Ta oplotła go niczym wąż swą ofiarę, a potem powaliła na ziemię. Nikt, absolutnie nikt nie miał szans z technologią Elders Lab. Chwilę potem identyczna siatka utwierdziła go w tym przekonaniu. Choć bolało jak diabli był wdzięczny losowi, że po prostu ich nie sprzątnęli.
Dowódca patrolu wyskoczył zgrabnie z pancernego vana i lustrując obydwu chłodnym wzrokiem, skierował się w ich stronę. Na czarnym mundurze widniała naszywka kapitana Straży Pałacowej. Nie jakiś ćwoków z Prewencji czy Służb Bezpieczeństwa. Najlepsi z najlepszych - elita. Choć było gorzej niż myślał na początku, wciąż miał nadzieję, że jakoś uda mu się uratować swój tyłek.
- Wy gnidy. Zera. Zawszone szuje.
Wraz z jego chłodnym, pozbawionym uczuć i wręcz stworzonym do takich słów głosem, obelgi te brzmiały niczym poezja.
- Myślicie, że możecie bezkarnie zakłócać noc walk z Bezimiennym?
Oficer wodził wzrokiem od jednego, do drugiego. Jedyną pozytywną stroną całej sytuacji było to, że w jego oczach nie można było dostrzec nic więcej poza ślepym nakazem wykonywania rozkazów. Żadnych wątpliwości, żadnych wspomnień. Doskonała indoktrynacja.
Leżący na ziemi doskonale wiedzieli kiedy spadną pierwsze ciosy, choć nie wskazywały na to żadne znaki. Jedynie latom praktyk i wrodzonym predyspozycjom mogli zawdzięczać to, że nie zostali zakatowani na śmierć. Każdy kolejny cios nogą, kolbą broni, pałką teleskopową uświadamiał im, że gdyby tylko zostali rozpoznani - katusze były by o wiele gorsze.
Któryś ze sprawnie zadanych ciosów trafił w skroń Demona. Mrok znów objął go swymi ramionami.

------

Półprzytomnie stwierdził, że wciąż jest okładany. Zdziwił się, bo jaki był w tym sens? I tak już ledwie żył. Po chwili jednak zdał sobie sprawę, że ból pulsujący z kości policzkowej spowodowany jest tym, że jego głowa obija się o podłogę w pancernym vanie, podczas gdy ten zmierza nieubłaganie w stronę ich przeznaczenia. Gambit spróbował odwrócić się tak, by móc ocenić całą sytuację. Zdołał dostrzec siedzących po obu stronach żołnierzy oraz jakiś wielki, napięty do granic możliwości kształt leżący obok niego. Prawie skręcając sobie kark obrócił głowę w jego stronę i napotkał dwa punkciki tak skondensowanej nienawiści, że aż trudno było w nie patrzeć.
- Pozabijam ich. A potem Ciebie.
Wbrew woli na zakrwawione usta Demona wypełzł lekki uśmiech. W końcu kolejność nie była taka zła. Już chciał odpowiedzieć mu w jakiś średnio przyjemny sposób, gdy po raz kolejny tego dnia głowa eksplodowała mu tysiącem gwiazd. Van aż zatrząsł się od mocy pobliskiego wybuchu.
- Kurwa, moja głowa...
Wyrwało mu się z ust. Cóż więcej mógł powiedzieć?
Wjechali na teren Getta - Dzielnicy Bezprawia.

------

W pewnym momencie wszystko zaczęło się dziać szybko. Bardzo szybko. Najpierw zmodyfikowana mina przeciwpancerna na którą najechali wybuchła, urywając cały przód vana i przy okazji zabijając kierowcę oraz oficera, potem zaś dookoła zaroiło się od różnych postaci, dla których określenie `obrzydliwy, niedomyty skurwiel` było jeszcze nazbyt łagodne. Co gorsza od początku stało się jasne, że jeżeli zależy im na przeżyciu kogokolwiek z zebranych w vanie, to może to być jedynie Johannes oraz ewentualnie Demon. Leżąc na ziemi uśmiechał się. Tak, że po plecach Gambita przechodziły ciarki. Był to uśmiech obiecujący tyle bólu i cierpienia wszystkim dookoła, że jedynie tak szalona istota jak Johan mogła się na niego zdobyć.
Żołnierze bronili się naprawdę dzielnie. Nawet strata dowódcy nie podłamała ich morale. A może była to świadomość, że i tak nie mają szans na przeżycie? Z dwojga złego woleli umrzeć w czasie walki niż potem, w czasie makabrycznych egzekucji na którymś z placów Getta. Ich życzenie spełniło się dość szybko, po paru minutach cała podłoga vana zasłana była ciałami, flakami i krwią.
A pod ciałami wciąż spoczywały dwie postacie. W uszach Gambita wibrował nieprzyjemny, gardłowy śmiech jego towarzysza.


C.D.N. ;p

Miv - opłaca się takie krótkie?
Miveda,
Zgodzisz się bym umieściła ten tekst na stronie GE w dziale opowiadań?
Tamc.,
Mi tam się podoba.

Zaczyna się jak każda, czy większość książek. Nikt, oprócz pisarza nie wie o co chodzi i to jest w tym najlepsze.

Czekam na kolejną część.
Matthias Circello,
Zgadza się wszystko oprócz czasu. Ale pisanie dobrze wpływa na oczyszczanie umysłu po ciężkim dniu.
No, ale skończmy OTować. Poczekajcie na ciąg dalszy.
Daylen,
Ach... Ci się chce pisać, masz czas, działający komputer..... Aja nie grrrr! No ale długi weekend to może się odkuję i napiszę coś wreszcie..... ale ty piszesz cool
Matthias Circello,
Spokojnie. Dziś wieczorem albo jutro po południu część następna.
Eternith,
A czy ja proszę o wszystko na raz? Ja chcę tylko wiedzieć, co ja w ogóle czytam.
Daylen,
Bo o to chodzi! Dowiesz się później Eternith. Od razu cała fabuła? To potem co czytać? Ja wolę spokojnie ją poznawać w kolejnych częściach.
Eternith,
No pewnie, że chciałbym wiedzieć o co chodzi. Ale jednak można potrzymać trochę czytelników w napięciu. Tylko szybko wszystko wyjaśnij.
Jak na razie to wiem, że spotkało się dwóch ludzi, którzy się nie lubią, a całe miasto (jeśli to miasto) jest kontrolowane przez jakieś patrole. Acha, no i że to *Ta* noc.
Matthias Circello,
He. Ani myślę czegokolwiek wyjaśniać. To tylko mała cząstka całej historii. Chciałbyś zawsze wiedzieć o co chodzi na samym początku?
Za poprawienie nieścisłości dziękuję, nie zauważyłem wcześniej.
A jest to oda do starego znajomego, który niegdyś, w grze, w którą również niegdyś grałem, wcielał się właśnie w postać Johannesa. Postać zarówno jego, jak i moja, jest w ramach postrzegania graczy fantasy przepakiem totalnym. Ale w tamtej grze właśnie o to chodziło. Mechanika rządziła, a fabuła była niejako podstawką. Wygrałeś mechanicznie? Wygrałeś fabularnie. Brzmi głupio dla ludzi, którzy grają w gry oparte na Vall, jednak tamta gra to zupełnie inna bajka. Istnieje wciąż, jednak klimat... umarł, dawno temu.
I... to były czasy.
Wczytywanie...