[Anime][Muzyka] Najlepsze OST

Ziew... Ostatnio cosik mi przypadły do gustu produkcje skośnookich, genialnych gości z Kraju Kwitnącej Wiśni i tak sobie myślę... Abstrahując od poziomu i potencjału anime, zauważyłem dziwną przypadłość chyba większości tego typu produkcji. Trudno mianowicie znaleźć dobre anime z porządnym i wpadającym w ucho openingiem lub endingiem. Przeważnie są to okropeczne kawałki by j-pop, stylizowane na kiczowate amerykańskie zaśpiewajki. Zrobiłem sobie taki mały ranking kontrastów i dziwactw, et voila:

1. Claymore - anime wręcz epickie, szkoda, że niedokończone, OST powala na kolana (w kółko mogę słuchać Machinami, Kanashiki Shukumei...), ale sam początek przewijam ze wstrętem... agresywna kakofonia dźwięków kompletnie niepasująca do poetyki filmu... Shame!

2. Seirei no Moribito - oglądam zawsze z rozdziawioną gębusią, zwłaszcza rewelacyjne są kolorki i proza życia, OST też dobrze wkomponowane, ale opening... jerum, jerum... makabrycznie sentymentalny... no i ten tekst... tylko seppuku pomoże...

3. Code Gease - niezły, choć to nie mój klimat, ponownie kosi z nóg tandetny j-pop...

4. RoLW - istny kanon. Kto nie oglądał - niech się wstydzi. W dubbingowanej wersji jest opening chyba najgorszy ze wszystkich - przypomina mi konkurs Eurowizji transmitowany w mongolskiej jurcie, feee...

5. Witchblade - anime takie sobie, ale znośne, natomiast opening... karaoke dla chorych na ADHD...

I tu oczywiście ciąg dalszy miażdżącej krytyki nastąpi... A lista dobrych openingów poniżej:

1. Elfen Lied - bezapelacyjne pierwsze miejsce. Kawałek wręcz doskonały, zresztą śpiewany po łacinie. Szkoda tylko, że jest to tak naprawdę jedyny porządny motyw w całym filmie...

2. Vision of Escaflowne - wpada w uszko i nie może wypaść. Do tego stopnia, że zapisałem łobuza na mp3...

3. Ah! My Goddess - oczywiście chodzi o pierwszą serię, świetna muzyka, wyraźne wpływy celtyckie (skąd w Japonii...), czegoś takiego mogę słuchać bez końca...

4. Hellsing - kompletnie zwariowany opening... pełen odlot, rockowo - jazzowe motywy... oh yeah!

5. Chobits - anime lekko płoche, ale pełne oryginalnego humoru i drugiego dna, natomiast opening jest idealny do tego typu produkcji. Oddaje w 100 % treść i charakter anime.

6. Samurai 7 - nie mogłem się powstrzymać... produkcja idealna ze względu na fabułę, opening i OST.

Uff... po tak długiej przerwie wypadałoby odpocząć... I oczywiście: cdn.
He is worried about what may happen when he passes on. So am I, but it is something I shall not dwell upon. I shall love him because he is deserving of my love, not because he saved me, not because he is human, not because he is a Hero of Neverwinter. No, I love him for the man he is.

lady Aribeth de Tylmarande




Odpowiedz
A gdybyśmy tak przeinaczyli temat na rozmowę o OSTach ogólnie?

Z muzyką to jest tak, że o gustach się nie mówi. Ja się nie dotykam tego japońskiego, ale muszę przyznać, że opening i ending z Hellsinga jest naprawdę dobry. A z Chobitsami to przesadziłeś XD. Za dużo cukru jak na mój gust.
Odpowiedz
Z wszystkich wymienionych, najbardziej przypadł mi do gustu Vision of Escaflowne(ale może dlatego, że to było moje pierwsze obejrzane anime, ze świadomością, że wiem wreszcie co to za gatunek jest). Ponadto dodałabym OSTa ze Spirited Away. Słucha się go bardzo przyjemnie, ma w sobie coś, co mnie przyciąga.
Doktor Freud spojrzał z rozdrażnieniem na swoje zimne cygaro, uznając jego nagłe zgaśnięcie za personalny atak.
Przypadek Adolfa H. Eric-Emmanuel Schmitt


Odpowiedz
Nie lubię anime, i tak było do czasu, gdy znajomy podesłał mi Ergo Proxy. Obejrzałem już całą serię dwa razy, po dwa dni i pewnie niedługo obejrzę jeszcze raz, bo nie mogę przestać o tym myśleć. I jakoś mi się nie zbiera na oglądanie czegoś innego, bo z pewnością nie będzie lepsze
Ergo Proxy dzieje się w świecie post apokaliptycznym, w którym cały świat zamarzł i umarł, a ludzie żyją w idealnych miastach pod kopułami. Bohaterami jest dziewczyna z inspektoratu i młody imigrant. Tyle mogę opowiedzieć z genialnej i pokręconej fabuły, żeby nic nie zdradzić No i jest trochę filozoficzne.

A wspominam o tym, bo muzyka z Openingu jest genialna i wręcz cudowna, słucham sobie na okrągło.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
Ja bym dołożyła do listy OST z Cowboy'a Bebop'a. Oglądałam dosyć dawno, ale w pamięci na zawsze pozostanie mi kawałek Tank!. Ścieżka dźwiękowa łatwo wpada w ucho, a jak się już jej nasłucha, ciężko odzwyczaić się od nucenia jej w każdym momencie.
Odpowiedz

Przejdź do cytowanego postu Użytkownik Atis dnia nie, 02 mar 2008 - 00:22 napisał

A z Chobitsami to przesadziłeś XD. Za dużo cukru jak na mój gust.


Przecież nie piszę, że to moja ulubiona muzyczka, nad którą wzdycham, ślinię się i wykonuję płoche podskoki... Chodzi mi tylko, że kapitalnie pasuje do treści anime i tyle. Niezbyt natrętne, niezbyt odpustowe i mniej więcej na równym poziomie. Porównaj sobie choćby RoLW, gdzie na całą OST jest tylko jeden jedyny porządny kawałek (Kaze to Tori to Sora). I znowu dziwne, że autorzy anime potrafią skomponować genialną OST, a nie dają kompletnie rady w przypadku openingu... Wspomniany przeze mnie Claymore jest chyba najlepszym przykładem: 34 utwory, z których każdy mógłby stać się przebojem...
He is worried about what may happen when he passes on. So am I, but it is something I shall not dwell upon. I shall love him because he is deserving of my love, not because he saved me, not because he is human, not because he is a Hero of Neverwinter. No, I love him for the man he is.

lady Aribeth de Tylmarande




Odpowiedz
Jak to jest, że ja nigdzie nie mogę znaleźć Clayomre'a...?

A ja bym tu jeszcze wymieniła opening z The Slayers "Get Along" śpiewane przez Megumi Hayashibarę. Uwielbiam ten kawałek.
...
...
...
O, no i jeszcze OST z hack//SIGN. Szczególnie nieco psychodeliczny opening i kawałek "Aura". Naprawdę, ciarki po plecach przechodzą.
Odpowiedz

Przejdź do cytowanego postu Użytkownik Atis dnia wto, 04 mar 2008 - 11:23 napisał

Jak to jest, że ja nigdzie nie mogę znaleźć Clayomre'a...?


Poszukaj sobie na Veoh.tv (anime), lub na torrentach (manga). BTW, do skopanych openingów można zaliczyć chociażby Death Note albo Devil may cry... Te gitarki...
He is worried about what may happen when he passes on. So am I, but it is something I shall not dwell upon. I shall love him because he is deserving of my love, not because he saved me, not because he is human, not because he is a Hero of Neverwinter. No, I love him for the man he is.

lady Aribeth de Tylmarande




Odpowiedz
Proszę, nawet mi nie wspominaj o Devil May Cry. Chcę o tym jak najszybciej zapomnieć... japończycy spieprzyli anime na licencji genialnej gry. Powiem tylko tyle: PORAŻKA. A o muzyce to już nie wspomnę, bo to jest już dno + metr mułu.
Odpowiedz
Takie spostrzeżenie: opening w anime zwykle bywa niezły, jeżeli autorzy sięgają do tradycyjnej muzyki japońskiej, bądź wzorują się na autentycznych motywach zachodnioeuropejskich. W pierwszym przypadku może to być Samurai 7, w drugim: Ah! My Goddess (folklor celtycki). Czyli z dala od j-pop'u!
He is worried about what may happen when he passes on. So am I, but it is something I shall not dwell upon. I shall love him because he is deserving of my love, not because he saved me, not because he is human, not because he is a Hero of Neverwinter. No, I love him for the man he is.

lady Aribeth de Tylmarande




Odpowiedz
Hawk, oglądałeś Oh! My Goddess the Movie? Tam główną piosenkę po łacinie śpiewa jedna z grup operowych z polski. Nie pamiętam tylko czy to była jakaś warszawska, czy krakowska...
Odpowiedz
Warszawska Orkiestra Symfoniczna pod batutą Mario Klemensa. I chór z tejże orkiestry. Zabawne, prawda?
He is worried about what may happen when he passes on. So am I, but it is something I shall not dwell upon. I shall love him because he is deserving of my love, not because he saved me, not because he is human, not because he is a Hero of Neverwinter. No, I love him for the man he is.

lady Aribeth de Tylmarande




Odpowiedz
Mówcie co chcecie, ale mi się zawsze podobała openingowa muzyczka z `Bleach`. Kicz, bo kicz, ale łaziła za mną dłuuugo.
- Tak, tak. Ja za każdym razem mówię co innego. - Aha. I?

- I nic. Uważam to za cnotę. (...) Dziennikarka pyta mnie, czemu ciągle zmieniam zdanie, a ja jej odpowiadam: "Żeby się uwiarygodnić". - "Uwiarygodnić"?

- Oczywiście. Bo zawsze mówię to, co w danej chwili czuję. Nie kalkuluję, nie kombinuję. Uwiarygodniam się przez to, że sobie zaprzeczam. - Przewrotne.

- Tak. I jutro temu zaprzeczę.
Odpowiedz
← Muzyka

[Anime][Muzyka] Najlepsze OST - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...