Dziś swoją premierę ma kolejna gra ze świata Dungeons & Dragons, czyli "Dark Alliance". Liczne zapowiedzi, bogate materiały promocyjne oraz znane postacie miały skłonić nas do zakupu mimo świadomości, że za tym tytułem stoi niedoświadczone studio. Znamy już pierwsze oceny, choć trzeba przyznać, że recenzenci nie byli jednogłośni. Spora rozpiętość opinii sugeruje, że to na pewno nie jest gra dla każdego.
Drizzt i jego kompani mieli zapewnić odpowiednią rozpoznawalność podczas przedzierania się przez hordy wrogów. Często jest tak, jak w książkach ze sławnym renegatem, podczas gdy fabuła pozostaje nienarzucającym się towarzyszem.
Najczęściej "Dark Alliance" jest piętnowane na zły stan techniczny. Problemy ze sterowaniem, brak możliwości wyświetlania zdobytych osiągnięć, problemy z namierzaniem przeciwników w wersji na PC czy w końcu zignorowanie mechanizmu dobierania przyjaciół do drużyny. Jedyną pomocą w tym ostatnim jest Steam, ale przecież tytuł ten powstał właśnie z myślą o zabawie w grupie. Lepiej poinformujcie przyszłych towarzyszy, że w danego bohatera może się wcielić tylko jedna osoba.
Efektem jest średnia ocen na poziomie 63 % (Metacritic), podczas gdy konsolowe wydania są lepsze o jakieś sześć "oczek". Liczby to nie wszystko, ale póki co wygląda na to, że "Dark Alliance" to po prostu tytuł, który utrudnia nam szukanie drużyny, zaś w pojedynkę jest frustrujący i źle zbalansowany, bowiem program zachowuje się tak, jakby nadal miał do czynienia nawet z pełną ekipą. O fabule nie wspomnę, bo kiedy w końcu wyjdzie patch, to mając w zespole czterech drowów historia na pewno nie będzie trzymać sensownych ram. Pozostaje czekać na sensowną obniżkę.