Twórcy w najbliższych tygodniach skupią się na ostatecznych poprawkach oraz końcowych szlifach produkcji. CD Projekt RED kolejny raz zapewnia, że wrześniowa premiera, pomimo wciąż trwającej pandemii koronawirusa, jest kompletnie niezagrożona.
Jak zdradza studio, jedynym oddziałem, który ma większy problem z obecną sytuacją jest ten odpowiedzialny za lokalizacje, ponieważ część głosów nie została jeszcze nagrania i kompletnie nie ma jak tego zrobić – wszystkie wytwórnie są zamknięte na cztery spusty. Mówimy jednak tutaj o ostatnich sesjach nagraniowych oraz drobnych detalach, które nie powinny wpłynąć na odbiór całości. W skrajnym wypadku wspomniane głosy zostaną wrzucone w specjalnej łatce po premierze gry.
Przedstawiciele studia wypowiedzieli się także o innej nieprzyjemnej implikacji związanej z pandemią, a więc gorącym sezonie jesiennym. Lwia część konkurencji przekłada swoje hity właśnie na okolice września, co oznacza, że “Cyberpunk 2077” będzie musiał mierzyć się z takimi rywalami jak “Marvel’s Avengers”, “Wasteland 3” czy prawdopodobnie “The Last of Us 2”. Developerzy są jednak pewni siebie, pokładają sporą wiarę w swój produkt i po cichu liczą, że to właśnie ich tytuł będzie czymś “must-have” dla graczy. Bez owijania w bawełnę stwierdzili, że w obecnej branżowej rzeczywistości nie ma idealnych terminów na premierę, więc zawsze istnieje ryzyko rywalizacji z kilkoma mocnymi tytułami. Strach w tym wypadku jest irracjonalny.
CD Projekt RED potwierdziło także, że “Cyberpunk 2077” będzie trzymać się wiedźmińskiej ścieżki wsparcia produkcji. Zaznaczyli, że gra otrzyma “przynajmniej tyle samo DLC co Wiedźmin 3”, więc prawdopodobnie otrzymamy darmowe pakiety mniejszych misji oraz kosmetycznych dodatków, jak również dwa duże płatne rozszerzenia. O planach związanych z zawartością po-premierową twórcy poinformują przed debiutem “Cyberpunk 2077”.