class="lbox">
Dobre miejsce na debiut, nie tylko dla Gorzowian. Tak można by podsumować informację którą zamieściłem niegdyś na łamach GE, z okazji wydania pierwszego numeru tego lokalnego magazynu fantastycznego. Tu nic się nie zmieniło. Jest jeszcze lepiej, bo uzyskanie numeru ISSN umożliwia chwalenie się debiutem w oficjalnym czasopiśmie. Zobaczenie w druku swojego tekstu (lub obrazu na kolorowej wkładce), poddanego fachowej (pod każdym względem) obróbce jest dużą przyjemnością, nawet bez finansowej gratyfikacji.
Skoro pomysł wypalił, o czym świadczą regularnie wydawane kolejne numery, to wypada formalne zalety odsunąć na bok i spojrzeć okiem krytyka. Jest dobrze ale… (bo jakieś ale zawsze jest). Grupa autorów jest wąska, co dla potencjalnych debiutantów powinno być wręcz zaletą, bo ileż numerów może zapełnić naczelny i zastępca? Wprawdzie Mariusz Sobkowiak (wspomniany naczelny) pisze we wstępniaku („To nie miało prawa się udać”) o zalewie prac, ale wcale tego nie widać w numerze.
Najbardziej ambitny tekst, Kamila Kwiatkowskiego – „Przypadek Alicji K.” (nieprzypadkowo Alicja i nieprzypadkowo K.) – jest filozoficzną wręcz przypowiastką. Czwarta ściana świata – to jest pomysł! Nie całkiem nowy, bo solipsyzm ma starożytny rodowód, ale potencjalnie nośny. Niestety dramaturgia (fabularyzacja) zawodzi. Wolter robił to lepiej. Tekst „Wrathu” jest nadmiernie skondensowany, erudycyjny do bólu. Porównanie do oświeceniowego klasyka jest moją miarą ambicji autora. Jak spadać, to z dużego konia.
Z kolei tekst naczelnego („Zmierzch bogów”) grzeszy psychologiczną naiwnością. Takich tajemnic na papier się nie przelewa. Dobrze się czyta ten list papieża do cesarza, ale od pewnego momentu czytelnik staje obok. Forma niedopasowana do treści, choć postacie i tematyka – patrząc okiem historyka – dobrane doskonale. W miarę postępów komunizmu walka klasowa się zaostrza? Jest w tekście zabawna reinterpretacja tej stalinowskiej tezy. Kto ciekaw, ten znajdzie.
Ocenianie fragmentu większej, nieznanej całości jest ryzykowne. Jakub Soborak budzi nadzieję na przyszłość, umie opowiadać, ale jeszcze nie wie o czym. „Sztolnie Hallibriar” to fantastyczna sztampa ufundowana na Lovecrafcie. Zapowiedź powstania cyklu gajhellyrskiego nie budzi ekscytacji.
Numer kończy druga część „Opowiadania o gorzowskiej Wandzie”. Ciąg dalszy nastąpi? Dobra wiadomość. Cudownie absurdalny pomysł, zaledwie zarysowane ale krwiste postacie, spójna, militarystyczna konwencja, mocne dialogi – wierzę, że autor wie dokąd prowadzi czytelnika i chętnie poznam finał. Jakub Łukasik zasługuje co najmniej na stopień literackiego aspiranta.
Strona LansbergOnu target="_blank" rel="nofollow noopener noreferrer">LansbergOnu z której można darmowo ściągnąć numer. Na upierdliwą reklamę jest sposób, wystarczy kliknąć obok niej