Jak się okazuje, w 2005 roku studio Obsidian Entertainment otrzymało możliwość stworzenia gry opartej o uniwersum "Pieśni Lodu i Ognia". Propozycję taką wysunęło Electronic Arts, które posiadało niezbędne zasoby oraz bazę do wykonania takiego projektu, ale równocześnie sondowało rynek, aktywnie poszukując developerów, którzy mają dość talentu i odwagi, aby unieść materiał bazowy.
class="lbox">Feargus Urquhart zdradził jednak, że po konsultacjach wewnątrz zespołu, postanowiono podziękować za propozycję. Szef Obsidianu stwierdza, że on i wielu jego współpracowników są fanami wspomnianego uniwersum od początku jego powstania, więc byli wtedy na bieżąco z wątkami w sadze. Odmowę wytłumaczyli tym, że iście tytanicznym wyczynem byłoby przeniesienie największych walorów książek oraz całego klimatu intryg, aby potem przedstawić go w grze, która mogłaby zainteresować przeciętnego gracza.
"Pomijając także rzeczy związane ze sprawami za Murem, smoki i pewne odniesienia do fantastyki czy magii, nie było tam czarowników, kleryków czy złodziei. Generalnie była to zbieranina gości z mieczami i zbrojami, z dodatkami mistycyzmu. W głównej krainie nie było jednak koboldów, goblinów i tego typu rzeczy..." – tłumaczy szef Obsidianu.
Urquhart zwrócił więc uwagę, że nie było tutaj wiele do roboty dla klasycznych wojowników czy poszukiwaczy przygód. Wtedy niewiele jeszcze wiedziano o wydarzeniach za Murem i całym tym smoczym bajzlu. Książka bazowała na dworskich intrygach oraz relacjach miedzy bohaterami.
"Nie można było też dać graczowi podopiecznego, wokół którego kręciłaby się fabuła. Wszystkich najważniejszych graczy właściwie już wskazano i nie można byłoby z nimi nawet porozmawiać" – dodaje Chris Parker, jeden z współzałożycieli Obsidianu.
"Jedyne co można byłoby zrobić, to wykonać taki ruch jak BioWare w przypadku Gwiezdnych Wojen. Zabroniono im dotykać rzeczy znanych z I-VI części, więc cofnęli się w przeszłość. Mogliśmy to uczynić" – ucina Urquhart.