Zapraszamy do zapoznania się z recenzją książki "Krew elfów"!
Opowiadania Andrzeja Sapkowskiego sprawiły, że nazwisko pisarza stało się marką, co jest niewątpliwym plusem w tak kapryśnym świecie, jak nasz. Stanowi to jednakże spore zagrożenie, gdyż czytelnicy rozpieszczeni utworem odkrywczym i nowatorskim, bardzo wysoko stawiają jego twórcy poprzeczkę, a zatem kontynuacja bestsellera może być albo oszałamiającym sukcesem, albo spektakularną porażką. W myśl zasady: "nieważne jak mówią, ważne, że w ogóle mówią" należałoby się cieszyć z tej nasilonej uwagi publiczności. Jest tylko jedno "ale". Istnieje zjawisko, które w kinie nazywa się czasem "chorobą sequela" i choć nie funkcjonuje pod tym mianem w świecie literatury, to ma się tutaj równie dobrze. Na czym polega wspomniane przeze mnie zjawisko? Zazwyczaj można wyróżnić jego dwa warianty. Pierwszy, gdy twórca nie ma pomysłu na ciąg dalszy filmowej lub tekstowej opowieści, ale tworzy ją, by skorzystać ze zdobytej już popularności i na jej fali odciąć kupony od wcześniejszej pracy. Zrobił to chociażby Carlos Ruiz Zafón, pisząc trzy lata po sukcesie "Cienia wiatru" bardzo przeciętną i bardzo podobną "Grę anioła". Drugi polega na tym, że zdolny autor pisze dobrą kontynuację tak wspaniałego pierwowzoru, że w porównaniu do niego i oczekiwań odbiorców, "dobry" ciąg dalszy to trochę za mało.... Czytaj dalej!
Komentuj, dyskutuj, dziel się z innymi swoim zdaniem!