W jakiej kondycji jest seria "Fable" po odejściu Petera Molyneux ze studia Lionhead? Prezentacja najnowszej części baśni rodem z kolorowego Albionu nakazuje twierdzić, że w całkiem niezłej. Choć, po prawdzie, może to efekt tego, że ciężej już upaść niżej niż horrendalnie infantylna trzecia odsłona sagi czy ta totalnie przeciętna produkcja stworzona z myślą o Kinect, o której nikt o zdrowych zmysłach nie pamięta.
Dobra, dobra... Nie umniejszając. "Fable: Legends" skrzy od bajkowości, przaśności oraz oczywistej dwubiegunowości, lecz przy okazji wygląda na całkiem zabawną i przyjemną grę, która możne nie zapisze się złotymi zgłoskami w annałach branży, ale przywróci ciepły uśmiech na twarze fanów serii. To już, moi mili, znaczny progres.
Plik wideo nie jest już dostępny.
Akcja gry została umieszczona na 400 lat przed wydarzeniami z pierwszej części serii (w tak zwanym "Wieku Herosów"). Głównym atutem "Fable: Legends" ma być nieprzeciętny tryb kooperacji, umożliwiający wykonywanie zadań oraz przeżywanie epickich przygód maksymalnie czterem graczom. Oprócz szansy wcielenia się w jednego z kwartetu bohaterów (specjalizującego się w walce wręcz, na dystans lub magii), będziemy mieli okazję wejść w skórę antagonisty i drobiazgowo knuć niecne plany, które napsują krwi naszym heroicznym rywalom.