Wielu zarzuca Techlandowi wtórność materiału. W "Dead Island" walczyliśmy z zombie, w "Riptide" walczyliśmy z zombie i w Dying Light... też walczymy z zombie! Polskie studio wciąż uważa, że chodzący nieumarli są doskonałym przepisem na sukces, mimo że ostatnia ich produkcja z nimi nie zadowoliła graczy. "Dying Light" ma być więc swego rodzaju odkupieniem win albo... gwoździem do trumny.
Już pierwszy gameplay pokazał, że bardziej zanosi się na to drugie. Techland ewidentnie pragnie ewolucji, zamiast oczekiwanej rewolucji. Jednak czy to w ostatecznym rachunku wystarczy? Przyznam, że czytając zapowiedź byłem dobrej myśli, lecz wraz z kolejnymi materiałami staję się coraz bardziej pesymistyczny. Zbyt wiele elementów zaczerpnięto z "Dead Island" i bez w miarę sensownej, ciekawej fabuły otrzymamy szybko nudzącą się grę. Wrażenia nie zmienił nawet nowy gameplay z Eurogamer Expo, zaczynający się od 10:17 min.
Tymon Smektała, producent "Dying Light", w trakcie imprezy udzielił również wywiadu. Nie brakuje w nim zapewnień, że nowy tytuł Techlandu to nie "Dead Island". Jak tłumaczy Smektała, polskie studio ma teraz większe doświadczenie z otwartym światem, dzięki czemu potrafi wyeliminować wady poprzednich swoich dzieł. Poza tym rozgrywka uległa zmianie – bohater porusza się swobodniej i potrafi wykonywać różne elementy parkouru. Producent obiecuje także lepszą grafikę, dzięki nowej wersji silnika oraz poważniejszy, dojrzalszy klimat. Brzmi nieźle, ale z drugiej strony, jak na mój gust, trochę tego mało. Nie ma nawet porównania do innowacji, jakie serwuje nam CD Projekt RED, tworząc kolejne "Wiedźminy".
"Dying Light" zadebiutuje na komputerach osobistych, PlayStation 3, PlayStation 4, Xbox 360 oraz Xbox One w przyszłym roku.