Nie wiem, czy jeszcze pamiętacie Blackguards, ja przynajmniej z tytułu gry nie potrafiłem wywnioskować, co to jest, a przecież sam pisałem o nim newsa. Cóż, było to w marcu, a w obliczu masy ciekawych produkcji "zapomnienia" się zdarzają. Ale to nic – bo nadal jestem nim podekscytowany – w końcu niecodziennie wcielamy się w zbirów ratujących świat.
Oprócz demonstracji Blackguards z E3 (sprytnie ukrytej w dalszej części newsa), przywiało też parę nowinek. W grze mamy do wyboru trzy klasy – maga, wojownika i myśliwego. Zdaję sobie sprawę, że nie wygląda to porywająco, ale w trakcie rozwijania postaci przyjdzie nam dokonać jeszcze wyboru specjalizacji bohatera.
Rozgrywane w czasie turowym starcia będą toczyły się na ręcznie robionych mapach, a z niektórymi elementami lokacji będzie można wchodzić w interakcję – przykładowo będzie można zrzucić żyrandol na naszych przeciwników. Z towarzyszami będzie można prowadzić rozwinięte rozmowy, które zadecydują o "otworzeniu się" nowych zadań i wątków fabularnych. Kompanów ma być całkiem sporo, a większość z nich to negatywy (np. uzależniony od narkotyków pół-elf Niam oraz chutliwy mag Zurbaran).
Przejście Blackguards zajmie aż 40 godzin, a większość misji będzie można wykonać na różne sposoby. Gra będzie rozgrywała się w świecie The Dark Eye, zaś jej premiera została wyznaczona na koniec bieżącego roku. Produkcja Daedalic Entertainment zadebiutuje wyłącznie na komputerach osobistych.