Znajdujecię się na dziedzińcu zamkowym. Do zmierzchu zostało jeszcze parę godzin. Stoicie niedaleko zejścia do zbrojowni. Mocne drewniane wrota wzmacniane żelaznymi sztabami są lekko uchylone.
[ekhp1] cd. dla Ola i Ashgana
Odpychasz ciężkie wrota i wchodzisz do środka.
Zbrojownia została utworzona (ze względu na bliskość koszar) w starych lochach królewskich. Stanowi główny punkt zaopatrzeniowy gwardzistów i strażników miejskich.
Znajdujecie się w długim holu. Po bokach stoją liczne stojaki z bronią. Rohatyny, partyzany i halabardy stoją opart o ściany. W jednym z bocznych pomieszczeń zauważacie łuki z pozdejmowanymi cięciwami i kuszę. Z holu prowadzą do koszar duże i szerokie schody pnace się do góry.
Na końcu holu widzicie jakiegoś staruszka który energicznie pucuje napierśnik zbroji przy świetle kilku pochodni. Siedzi na niskim stołku i wydaje się być całkowicie pochłonięty polerowaniem.
Zbrojownia została utworzona (ze względu na bliskość koszar) w starych lochach królewskich. Stanowi główny punkt zaopatrzeniowy gwardzistów i strażników miejskich.
Znajdujecie się w długim holu. Po bokach stoją liczne stojaki z bronią. Rohatyny, partyzany i halabardy stoją opart o ściany. W jednym z bocznych pomieszczeń zauważacie łuki z pozdejmowanymi cięciwami i kuszę. Z holu prowadzą do koszar duże i szerokie schody pnace się do góry.
Na końcu holu widzicie jakiegoś staruszka który energicznie pucuje napierśnik zbroji przy świetle kilku pochodni. Siedzi na niskim stołku i wydaje się być całkowicie pochłonięty polerowaniem.
Staruszek się wam pilnie przyglądał. Odnieśliście wrażenie, że nia ma pojecia kim jesteście. Siegnął ręką na biurko i chwycił okulary. Przetarł je o skraj szaty i przyjrzał się wam ponownie.
- Ah to wy młodziki! Przyśliście pomóc staremu Gurneyowi? Miło z waszej strony. - staruszek się uśmiechnął wesoło i nadzwyczaj zwinnie zerwał się z krzesła.
- Chodźcie, chodźcie za mną. Coś wam pokażę - mówił wchodząc do jednego z przylegających do holu pomieszczeń.
Chwilę staliście w małej i niscej salce gdzie na licznych drewnianych półkach leżały jakies dziwne kusze. W powietrzu unosił się mocny zapach jakiegoś środka konserwującego.
- To "Koty"! - Powiedział staruszek widząc wasze pytające miny - Specjalne kusze, dzięki którym można zarzucać liny z hakami nawet na wysokie dachy. Problem polega na tym, ze dawno nikt z nich już nie korzystał i cięciwy sparciały. Poprzedni zbrojmistrz nie konserwował ich odpowiednio. Teraz się do niczego juz nie nadają, a jak wiecie młodziki, kusza bez cięciwy to tylko kawał drewna. Potrzebne mi jest kilka metrów pożądnych cięciw. Chciałbym byście poszli do mojego znajomego powroźnika w dzielnicy rzemieślniczej. On na pewno będzie miał to co mi jest potrzebne. Chodźcie, zapisze wam na kartce o co mi dokładnie chodzi. - Staruszek podreptał do biurka, wyjął kartkę papieru i zaczał coś na niej starannie pisać ołówkiem. Po chwili złożył kartkę i dał ją wam. - No, zmykajcie smyki. Jak się dobrze sprawicie to może znajdę dla was tu coś ciekawego. - uśmiechnął się porozumiewawczo.
(prosiłbym o większe zaangażowanie )
- Ah to wy młodziki! Przyśliście pomóc staremu Gurneyowi? Miło z waszej strony. - staruszek się uśmiechnął wesoło i nadzwyczaj zwinnie zerwał się z krzesła.
- Chodźcie, chodźcie za mną. Coś wam pokażę - mówił wchodząc do jednego z przylegających do holu pomieszczeń.
Chwilę staliście w małej i niscej salce gdzie na licznych drewnianych półkach leżały jakies dziwne kusze. W powietrzu unosił się mocny zapach jakiegoś środka konserwującego.
- To "Koty"! - Powiedział staruszek widząc wasze pytające miny - Specjalne kusze, dzięki którym można zarzucać liny z hakami nawet na wysokie dachy. Problem polega na tym, ze dawno nikt z nich już nie korzystał i cięciwy sparciały. Poprzedni zbrojmistrz nie konserwował ich odpowiednio. Teraz się do niczego juz nie nadają, a jak wiecie młodziki, kusza bez cięciwy to tylko kawał drewna. Potrzebne mi jest kilka metrów pożądnych cięciw. Chciałbym byście poszli do mojego znajomego powroźnika w dzielnicy rzemieślniczej. On na pewno będzie miał to co mi jest potrzebne. Chodźcie, zapisze wam na kartce o co mi dokładnie chodzi. - Staruszek podreptał do biurka, wyjął kartkę papieru i zaczał coś na niej starannie pisać ołówkiem. Po chwili złożył kartkę i dał ją wam. - No, zmykajcie smyki. Jak się dobrze sprawicie to może znajdę dla was tu coś ciekawego. - uśmiechnął się porozumiewawczo.
(prosiłbym o większe zaangażowanie )