Na Kickstarterze na "Shadowrun Returns" zebrano około 1,8 miliona dolarów. Jest to niewątpliwie duży sukces, zresztą gra zapowiada się tak emocjonująco, że nic dziwnego, iż gracze wpłacili na nią tak dużą kwotę (proponowana przez twórców to 400 tysięcy dolarów). "Shadowrun Returns" to cRPG z turowym systemem walki i dwuwymiarową grafiką, łączący w sobie cyberpunk i fantasy.
Akcja gry toczy się w 2050 roku, gdzie plaga o nazwie VITAS stworzyła nowe rasy takie, jak orki, elfy czy krasnoludy. Następnie inna plaga – HMHVV – zmutowała zarażonych między innymi w gobliny, wilkołaki, ghoule i wampiry. W tym świecie żyje tytułowa grupa shadowrun, której członkowie wykonują każde powierzone im zadanie. Warto nadmienić, że fabułę gry tworzy aż siedmiu autorów.
Gracz ma do dyspozycji drużynę shadowrunnerów, którą może dowolnie sterować. Twórcy produkcji stawiają na eksplorację świata i walkę, w której liczy się inteligencja gracza. Cztery rzeczywistości, jakie pojawią się w grze, to fizyczna, astralna, mistyczna i cyfrowa. W zależności od wybranej klasy, możemy widzieć niektóre z nich. Postacie mają własną osobowość i można uzyskać od nich przydatne informacje, które mogą umożliwić wykonanie misji. W "Shadowrun Returns" możemy także ulepszać statystyki bohatera i samemu kształtować fabułę, poprzez dokonywane decyzje.
Czas przejść do sedna – premiery. Twórcy zdradzili, że gra ukaże się w przyszłym roku – w maju bądź czerwcu. Początkowo zakładali, że ukaże się w styczniu, ale mają duży nakład pracy, a dodatkowo zmienili zdanie na temat widoku w grze – najpierw wybrali bezpośrednio nad głowami postaci, a teraz zdecydowali się na rzut izometryczny. Wydaje mi się to dobrym pomysłem, a poślizg nie umniejsza mego zaciekawienia tą produkcją – wszystko wskazuje na to, że będzie to świetny cRPG w starym stylu.