O ile uniwersum „Pieśni Lodu i Ognia” kocham miłością graniczącą z fanatyzmem, o tyle do komputerowej gry fabularnej osadzonej w krainie Westeros podchodzę dość chłodno. Jasne, egranizacja „Gry o tron” oparta jest na stabilnych i frapujących konceptach, ale studiu Cyanide brakuje odpowiedniego doświadczenia, środków i tej charakterystycznej „iskry bożej”, która spowoduje, że do gry będzie się wciąż wracać jeszcze wiele lat po premierze. Na dodatek Francuzi oblali pierwszy egzamin we wrześniu, gdy ich strategia „Gra o tron: Początek” biła po oczach przeciętnością i niewykorzystanym potencjałem, a oceny krytyków były zimne niczym pokładziny Stannisa z Selyse. Znając te fakty, ciężko wykrzesać z siebie optymizm.
Jednak najświeższa prezentacja, zdradzająca tajniki systemu walki i klas postaci, pokazuje, że może nie należy skreślać tej szkapy i warto dać jej pewien kredyt zaufania? Pomysł, na którym opierają się potyczki przedstawia się niezgorzej i zachęca do bliższego przyjrzenia się produkcji. To miłe zaskoczenie, gdyż poprzednie materiały promujące cRPG nie napawały zbyt wielkim optymizmem i nie zachęcały do odkładania pieniędzy na jego majową premierę.
Hm... ciekawe, ciekawe. Takie połączenie „Knights of the Old Republic” z „Wiedźminem 2”, co generalnie wielce mi odpowiada. Całość nie wygląda jak toporne naparzanie w jeden klawisz myszki, ale raczej opiera się na taktycznym podejściu do każdego starcia – w to mi graj, miejmy nadzieję, że tak pozostanie. Równie smakowicie wygląda to po względem klas, a w szczególności możliwość łączenia talentów różnych profesji. Wodny tancerz specjalizujący się w łucznictwie? Wchodzę w to!