Sezon na cyberszmelc uważam za otwarty.
Do premiery „Mass Effect 3” pozostały już tylko dwa miesiące, więc najwyższy czas rozpocząć kampanię marketingową tytułu i ostre polowanie na portfel klienta. Jednym z potencjalnych wabików, mających skłonić niezdecydowanych do złożenia zamówienia przedpremierowego, są mini-zestawy, zawierające prawdziwy arsenał wypucowanych broni, które znacznie umilą pierwsze starcia w międzygalaktycznej wojnie ze Żniwiarzami. Wszystko oczywiście za darmo i z dostawą do domu, o ile postanowisz już dziś, drogi graczu, przelać pieniądze na konto BioWare.
Generalnie nie ma w tym niczego złego, gdyż to normalna praktyka w branży elektronicznej rozrywki i ciekawa przynęta na ewentualnego konsumenta. Trzeba tylko wziąć poprawkę, że to tylko pozory darmowości (mamy tutaj do czynienia z wykastrowanymi elementami, które powinny znaleźć się w pełnej wersji gry) i ekskluzywności (kilka tygodni po premierze pojawi się bezpłatny dodatek, łaskawie udostępniający nam ten sprzęt). Tak więc, o ile ktoś nie jest totalnym maniakiem tego uniwersum, może spokojnie poczekać na opinie krytyków i graczy, a nie kupować już teraz kota w worku.
Co jeszcze nowego? Siedem świeżych screenów, które możecie podziwiać w tej informacji. Poza tym, jeżeli z okazji nowego roku pragniecie zrobić porządki na pulpicie i zmienić zleżałą tapetę, to dziarski komandor nadciąga z bratnią pomocą.
Mało? To, co powiecie na wieść o planach stworzenia kolejnego komiksu opartego o uniwersum „Mass Effect”. Z nowinki powinny ucieszyć się w szczególności fanki napakowanego Jamesa Vegi, gdyż historia zawarta w pierwszym zeszycie „Mass Effect: Homeworlds” będzie opierać się na losach tego niepokornego weterana Przymierza. Na ten moment, wiemy niestety tylko tyle, lecz kolejne fakty mają zostać podane do publicznej wiadomości już wkrótce. Na deser dwa pierwsze obrazki z tego dzieła.
Jeszcze nie jesteście nasyceni? Uch... słowo daję, ciężko Was dziś zadowolić. No dobrze, niech specyficzną wisienką na torcie, będzie ciekawostka, którą zdradziła organizacja BBFC, zajmująca się klasyfikacją gier na terenie Wielkiej Brytanii. Jak oświadczyli przedstawiciele tej firmy, „Mass Effect 3” zawiera 82 minuty przerywników filmowych, czyli niewiele ponad 20 minut więcej od poprzedniej części. Jest progres? Owszem, lecz trzymajmy kciuki, aby za ilością poszła również jakość.