…i widzi na swoim biurku z kości słoniowej pierwsze zdjęcie z następnego DLC do „Dragon Age II”. Magia, klnę się na Boga. Podobno znalazł ten świstek pod swoim platynowym humidorem, gdy szukał kolejnej studolarówki, aby zapalić kubańskie cygaro do lampeczki koniaku Henri IV Dudognon Heritage. Wiecie, wszystko z miłości do graczy!
Nie zwracajcie na mnie uwagi, po prostu delektuję się moją ukochaną polityką informacyjną BioWare, która usilnie stara się zrobić z niczego wielkiego nowinę roku. Jakbyśmy nie mogli spać po nocach z powodu kolejnego DLC.
Dobra, co przedstawia fotka? Smoka. No cóż, jak widać znów będziemy zmuszeni do redukcji populacji tego biednego gatunku w Thedas. To w końcu zawsze jest modne. Co bardziej spostrzegawczy gracze mogą zaobserwować, że na czerwonych proporcach widnieją rogi Halli, co niechybnie oznacza, że tym razem Hawke będzie podcierać nos Dalijczykom. Ech… a co z ludźmi, którzy wychodzą z założenia marszałka Raupennecka, że dobry elf to martwy elf? Miło byłoby w końcu powbijać na pal kilku długouchów, bo zaczynam już tęsknić za dobrym staromodnym pogromem. Po cichu liczę, że będzie taka okazja, gdyż w kuluarowych szeptach coraz częściej da się wychwycić słowo „wilkołaki”. Mój Hawke ostatnio strasznie kręcił nosem, ponieważ chętnie przebiłby wyczyn Szarego Strażnika z lasu Brecilian, a nawet nie zdążył się spocić małą masakrą obozu Merrill. Tyle jest jeszcze pięknych suchych gałęzi w Wolnych Marchiach do ozdobienia!
Póki co, spokojnie czekam na konkrety, bo tak po prawdzie trochę jestem ciekaw obecnej formy BioWare. „Dziedzictwo” było dalekie od ideału, ale dawało pewien promyczek nadziei. Może drugi dodatek zwali mnie z nóg?