Tak jest, Mike Laidlaw w końcu wypluł wodę z ust, którą nabrał zaraz po premierze „Dragon Age II” i miażdżącej krytyce graczy, podirytowanych poziomem najnowszego dziecka BioWare. Generalnie coś cicho wokół tej produkcji, nie mówi się o zbliżających DLC i nie snuje się dalekosiężnych planów, co nie powinno w sumie dziwić, skoro bliżej jej do niezbyt chwalebnego tytułu „najbardziej rozczarowującej gry 2011 roku” niż „najlepszego cRPG ostatnich dwunastu miesięcy”. Cisza przed burzą, a może część nowej strategii Kanadyjczyków – „mniej lansu, więcej pracy”?
W sumie strasznie mnie cieszy ten zimny kubeł wody, jaki został wylany na chłopców z Edmonton, gdyż to może wyjść tylko na dobre tytułom, nad którymi obecnie pracują. Często orzeźwiająca krytyka jest lepsza o tuzina nieistotnych nagród i pozwala utrzymywać stały kontakt z rzeczywistością. Widać to po wypowiedzi wspomnianego Mike’a Laidlawa, który już nie jest tak pyszny, jak kilka tygodni przed premierą „Dragon Age II” i rozważnie dobiera słowa. Oczywiście, w jego najnowszym wyznaniu wciąż przebijają się wątki filozofii „laidlawizmu”, ale trzeba docenić jego starania.
Ostrzegam jednak, że facet próbuje sprytnie uderzać w „czułe nuty”, więc nie dajcie się zwieść pozorom. Na zaufanie trzeba sobie przecież zasłużyć.
„Cześć chłopcy i dziewczęta,
Jak zauważyli już niektórzy z Was, nie kontaktowałem się ze społecznością przez jakiś czas i ogromnie przepraszam za to, że usunąłem się w cień. Nie byłem jednak przygotowany do poradzenia sobie w fachowy sposób z narastającymi „osobistymi wycieczkami”. Wyznaję zasadę, że jeżeli nie czuję, iż moje reakcje na odpieranie pewnych zarzutów nie będą profesjonalne, nie wypowiadam się. Z pewnością jednak zasługujecie na coś lepszego niż to.
W momencie, kiedy się nie wypowiadałem, słuchaliśmy. Kilka osób było aktywnych na naszym forum, moderowało sporo ekstremalnych dyskusji i zbierało wszystkie opinie, wątpliwości, uwagi oraz chwile, w których chwaliliście „Dragon Age II”. Te informacje są dla nas bezcenne, a więc chciałem poświęcić odrobinę czasu i podziękować Wam za to.
Korzystając z okazji, pragnę zdementować pewne zarzuty o obijanie się i nieco oczyścić atmosferę.
Po premierze „Dragon Age II” udzieliłem kilku wywiadów i niektórzy z Was mogli interpretować moje wypowiedzi w taki sposób, iż nie zwracałem uwagi na zarzuty, które wielokrotnie pojawiały się na różnorakich forach dyskusyjnych. To nigdy nie było moim zamiarem ani nie taki komunikat chciałem przekazać.
Jestem całkowicie świadom Waszych obaw. Kwestie, takie jak powtarzalność lokacji, nieprzemyślane zaimplementowanie „fal” przeciwników do systemu walki, zarzuty o poziom narracji oraz wyborów moralnych etc.; zostały nie tylko odnotowane, ale również dogłębnie przeanalizowane, sprawdzone i nawet wspierane przeze mnie (i wielu, wielu innych w zespole) w opracowywaniu planów na przyszłość. Ponadto, nie tylko jestem świadom obaw, ale zgadzam się w pełni, że pewne aspekty „Dragon Age II”, nie tylko mogą, lecz muszą być poprawione w przyszłości. To właśnie jest nasz główny cel.
Na koniec, pozwolę sobie zakończyć stwierdzeniem, że o ile jesteśmy świadomi obaw, ja jestem ogromnie dumny z tego, czego zespół dokonał podczas prac nad „Dragon Age II”. Wiem, że wielu opowiada się za stanowiskiem „jeżeli coś działa, to dlaczego staracie się to naprawić?” i absolutnie to rozumiem. Jednak z mojego punktu widzenia, osoby, która patrzy na przyszłość marki „Dragon Age”, uważam, że „Dragon Age II” przeniósł nas w miejsce o zdecydowanie większym potencjale.
Większym potencjale odbiorców? Oczywiście, kto nie pragnąłby, aby kolejni gracze wgłębiali się w doświadczenia, jakie niosą gry cRPG? Co jednak ważniejsze, uważam, że krok, jaki poczyniliśmy, pociąga za sobą zdecydowanie większy potencjał w tworzeniu bogatszej historii, głębszej mechaniki RPG, trudniejszych wyborów moralnych oraz czegoś niespotykanie epickiego. Wydarzenia, które miały miejsce w „Dragon Age II” spowodowały fundamentalne zmiany w sytuacji politycznej całego Thedas, które są otwarte na intrygi, dramaty i konflikty. Wpłynęły również na rozwój świata, w którym wciąż aktywni są Szarzy Strażnicy i Mroczne Pomioty, lecz nie są oni ograniczeni do uczestnictwa w jednej batalii.
Historia Hawke była odejściem od zwykłych opowieści i obrabiając ją, a także grę opartą na niej, wiele się nauczyliśmy. Cześć rzeczy zadziałała, lecz większość z nich niekoniecznie. To standardowa droga. Mam nadzieję, że w przyszłości będziemy mieli lepszą możliwość zajęcia się zgłoszonymi przez Was problemami, a nawet zabiegania o Wasze opinie dotyczące naszych innych planów, ale na chwilę obecną mam tylko nadzieję, że zwykłe dziękuję będzie zadowalające.
W międzyczasie natknąłem się na kilka zdjęć i pomyślałem, że podzielę się nimi z Wami. Ostatecznie, pojawiło się sporo komentarzy o możliwość zbadania obszarów poza Kirkwall i zgadzam się, że zobaczenie trochę większego kawałka Wolnych Marchii byłoby całkiem fajne.”
Czyżby kroiło nam się nowe DLC? Poczekamy, zobaczymy.