Skoro świt stanęliście u wyjścia obozu, zaopatrzeni w podstawowy sprzęt i zapasy, a także w pojazd wyciągnięty od Jawów, w towarzystwie waszego twi'lekańskiego przewodnika.
-
Gotowi na spacer po słonecznym wybrzeżu? - zapytał zgryźliwie myśliwy, patrząc gdzieś na horyzont. Miał na sobie szeroki płaszcz piaskowego koloru, doskonale zlewający się z otoczeniem, który zakrywał go idealnie, na dwa razy dookoła. Głowa i lekku obwiązane były czymś w rodzaju turbanu z podobnego materiału. -
Panienka nie odparzy sobie skóry?
-
Nie ma obaw. - zapewnił spokojnym głosem mistrz. -
Ważne, żebyśmy dotarli na miejsce, zanim wszyscy, i my i poszukiwani, zamienimy się w skwarki na wielkiej pustynnej patelni.
Tyle, jeśli chodzi o wymianę uprzejmości. Wsiedliście do pojazdu i ruszyliście. Jazda była nieco niewygodna i bardzo monotonna. Silnik stękał, coś skrzypiało, siedzenia niewygodne, co chwila podrzucało gdy poduszkowiec przelatywał nad większą wydmą lub zagłębieniem. Krajobraz pozostawał niezmiennie identyczny. Dwa razy zatrzymywaliście się nagle, a Twi'lekanin wysiadał, nasłuchiwał, patrzył, myślał, zmieniał kierunek. Po ponad godzinie słońca zaczynały już nieźle przypiekać, choć prawdziwe piekło jeszcze miało się zacząć. Nagle wydma przed wami, jakieś 200 - 300 metrów dalej, poruszyła się, odkrywając pięciu zakopanych pod nią Ludzi Piasku, którzy zaczęli strzelać w wasz pojazd. Jeden pocisk odbił się rykoszetem od drzwi, drugi przeleciał ci obok głowy.
[Dodano po 2 miesiącach]
KONIEC
http://forum.gexe.pl/...-podsumowanie/