Fanów „Pieśni Lodu i Ognia” czekają prawdziwie tłuste lata, o czym pisałem już wcześniej. Piąta część serii „A Dance with Dragons” trafi na regały sklepowe już 12 lipca, natomiast kilka miesięcy wcześniej pojawi się telewizyjna superprodukcja stacji HBO, która opiera się na pierwszy tomie sagi – „Gra o tron”. Skoro wojna o legendarny „Żelazny Tron” wkrótce opanuje księgarnie i szklany ekran, to dlaczego nasze dyski twarde mają opływać w tłuszcz i cieszyć się nudnym pokojem? O nie, moi drodzy. To globalny konflikt, obejmujący wszystkie platformy. Firma Cyanide wysyła białego kruka do każdego zapalonego gracza, który przynosi zapowiedź końca lata – najdłuższego, jakie pamiętali wszyscy żyjący ludzie. Najgroźniejszym wrogiem będzie jednak zima…
Od kilku miesięcy wiedzieliśmy, że Francuzi pracują nad strategią czasu rzeczywistego, opartą na uniwersum George’a R. R. Martina – „A Game of Thrones: Genesis”. Natomiast dzisiejszego dnia serwis Factor News ujawnił rąbka tajemnicy, związanego z grą cRPG osadzoną w mrocznej krainie Westeros.
Wierność sugestywnemu klimatowi zawartemu w książkach oraz aktywna współpraca z Martinem, zapowiadają, że czeka nas niezwykle mroczna, brutalna i bezkompromisowa historia. Akcja gry ma toczyć się równolegle z wydarzeniami zapisanymi na kartach „Pieśni Lodu i Ognia”. Szczęśliwie, twórcy nie zamierzają zrobić wielkiego bałaganu w kanonie, więc nie będziemy mieli sekretnego romansu z Lordem Eddardem Starkiem albo bezpośredniego wpływu na wynik starcia w Szepczącym Lesie. Wojna możnowładców ma się dziać z boku, nasi bohaterowie odczują ją na własnej skórze, lecz nie gra ona fundamentalnej roli w tej opowieści. Zamiast tego, odwiedzimy kilka znajomych miejsc (chociażby Mur) oraz spotkamy parę znanych twarzy, m.in. wychylimy kubeczek wody z Varysem.
Cyanide, tworząc zręby fabularne „A Game of Thrones RPG”, czerpało garściami z narracji zawartej w klasykach gatunku – „Planescape: Torment”, „Baldur’s Gate II” czy „Knights of the Old Republic”. Intryga ma opierać się na losach dwóch postaci, które posiadaj głęboką oraz zawiłą historię, a jej odkrywanie będzie ponoć stanowić kluczową część całej rozgrywki.
Grę rozpoczniemy na okrytym złą sławą Murze – ostatecznej barierze odgradzającej cywilizowane Siedem Królestw od barbarzyńskiej północy. To dom legendarnej Nocnej Straży, która poświęciła swoje życie (niektórzy jej członkowie z własnej woli, zdecydowana większość pod przymusem) ochronie niewdzięcznego ludu Westeros. Organizacja ta broni królestwa i poprzysięgła nie opowiadać się po żadnej ze stron w wojnach domowych oraz walkach o tron. W czasach rebelii tradycyjnie okazuje szacunek każdemu, lecz nie słucha żadnego z nich. Wcielimy się w skórę Morsa Westforda, jednego z członków Nocnej Straży. Nasz patrol odnalazł jednego z dezerterów, którego musimy z powrotem przywlec do jednej z „wronich twierdz” na zasłużoną egzekucje. Ten etap będzie swoistym samouczkiem, który wprowadzi nas w pokręcone realia Westeros i zapozna z podstawowymi opcjami. Otrzymamy wybór jednej z trzech klas, która zapewni nam dostęp do unikalnych stylów walki oraz talentów. Dialogi mają być mroczne, dojrzałe i soczyste – ich charakter porównano do tego, znanego nam z wirtualnych przygód Geralta.
W celu poznania tajników walki wręcz, przetrzepiemy skórę kilku rekrutom, którzy naturalnie „śmierdzą latem”. Jak zapowiadają twórcy, ten aspekt rozgrywki nie będzie opierał się na topornym naparzaniu w dwa przyciski. Kluczem do zwycięstwa jest wybieranie odpowiednich ciosów, które znajdują się w gustownym menu. Otwarcie go spowolni czas, co pozwoli nam na dokładne przemyślenie decyzji. Istnieje również możliwość połączenia kilka ataków w śmiercionośne kombinacje, co owocuje wyjątkowo widowiskowym i brutalnym finałem (dekapitacja czy poderżnięcie gardła). W późniejszych etapach naszemu herosowi ma również towarzyszyć grupka kompanionów, którymi będziemy mogli do woli rozporządzać.
Każdy rozdział ma kończyć się gustownym „cliffhangerem” (dzięki George!), podobnie będzie z epilogiem. Pewne wydarzenia na Murze (nie zamierzam ich tutaj zdradzać) powodują, że tracimy kontrolę nad Morsem. Przeniesiemy się o cztery miesiące do przodu i pokierujemy krokami Alestesa Sarwycka, który po piętnastu latach banicji w Wolnych Miastach, powraca do Westeros. Jego ojciec zmarł i to jemu, jako najstarszemu synowi, należą się wszelkie ziemie oraz tytuły rodowe. Problem w tym, że podczas emigracji nasz heros odrzucił wiarę w Siedmiu (najpopularniejszą religię w krainie) i stał się kapłanem R’hllora, Pana Światała, Boga Płomieni i Cienia. Rodzina, lokalna szlachta i poddani, uważa to za pewną obrazę i po cichu nazywają go heretykiem. Cóż, takie życie! Jednym z pierwszych zadań, będzie zaprowadzenie stabilizacji na naszych ziemiach. Wiadomo – możnowładcy spiskują, chłopstwo się buntuje, młodszy brat zostaje porwany, a jednemu z bękartów zmarłego ojca marzą się nasze ziemie i zamek. Wątek główny jest ponoć dość liniowy, aczkolwiek mnóstwo zadań pobocznych ma umniejszyć nasz niesmak.
Konkludując, znakomita wiadomość! Obawiam się jednak o samo studio Cyanide, które na swoim koncie ma dość przeciętne tytuły. „Loki” i „Blood Bowl” to niezłe gry, ale nie jakieś wyjątkowe. Natomiast od egranizacji sagi Martina oczekuję czegoś niespotykanego i niepowtarzalnego, nie usatysfakcjonuje mnie coś „znośnego”. Z drugiej strony, CD Projekt RED też był „zielony” tworząc „Wiedźmina”, a dostaliśmy pełnokrwistego cRPG. Pozostaje tylko trzymać kciuki i cierpliwie czekać na więcej informacji.