...a więc jestem kłamcą i złym człowiekiem, Pete. Nie napiszę, że nie zwracam kompletnie uwagi na oprawę wizualną, bo tak oczywiście nie jest. Tym niemniej nie jest ona fundamentalnym czynnikiem, potrzebnym do stworzenia frapującej i miodnej komputerowej gry fabularnej. Dobry cRPG nie może być dla mnie „pustą wydmuszką”, gdzie trzonem jest oszałamiająca grafika, a rozwój postaci czy fabuła dodatkiem. To trochę tak jak z poszukiwaniem „drugiej połowy”. Najważniejsza jest osobowość, a jeżeli idzie za tym również piękno zewnętrzne, to tym milej.
Pete Hines, jeden z prezesów w Bethesda Softworks, nie zgadza się z takim poglądem. Dla niego świetna oprawa graficzna jest kluczem do serc wszystkich graczy:
„Znam wielu ludzi, którzy sądzą, że grafika nie ma żadnego znaczenia. Zwykle odpowiadam im wtedy – ‘kłamiecie’. Ludzie patrzą na screeny z danej gry i podejmują błyskawiczną decyzję – ‘to wygląda zniewalająco, kupuje’ lub ‘nie jestem zainteresowany’.
Jeżeli więc potrafisz stworzyć coś, co wygląda na pierwszy rzut oka niesamowicie, znacznie łatwiej będzie przekabacić graczy na swoją stronę”. – zdradził Pete Hines w wywiadzie dla pisma „Official XBOX Magazine”.
No nie wiem... Jakoś nigdy nie podjąłem decyzji o zakupie danej produkcji ani nie skreśliłem jej całkowicie na podstawie kilku obrazków. Gdyby tak było, nigdy nie zagrałbym np. w tak znamienite tytuły jak „Puzzle Quest: Challenge of the Warlords”, „Alpha Protocol” czy „Fallout: New Vegas”. Gry, które w czasie swojej premiery nie porażały oprawą wizualną, ale podbiły moje serce nieszablonowymi rozwiązaniami, dzięki którym przeszedłem je na kilka sposobów. Za to do takiego „Obliviona” nie mam ochoty w ogóle wracać. Oldschool też ma w sobie wiele klimatu i skutecznie nęci. No, ale zapewne jestem dziwnym wyjątkiem.