To znaczy nie tak, że w ogóle ich nie będzie. Znikną po prostu te w formie papierowej na rzecz elektronicznych, które będziemy mogli znaleźć na płycie z grą w pliku PDF. Trochę to smutne, gdyż zawsze miło było otworzyć nowiutkie pudełko z długo wyczekiwanym tytułem i zaciągnąć się farbą drukarską ze świeżutkiej instrukcji. Poza tym lubiłem je wertować w czasie instalacji gry albo podczas długich podróży w środkach transportu miejskiego (gdzie czasu jest w końcu mnóstwo). Takiej wolności nigdy nie zagwarantuje mi cyfrowa wersja.
Z drugiej jednak strony, te świstki papieru wkładane ostatnio do pudełek, ciężko jest określić mianem instrukcji. Z rozrzewnieniem wspominam czasy, kiedy to książeczki dołączane do gry miały średnio ponad sto stron i były bogate od opisów, które całkowicie wyczerpywały nawet najmniejszą kwestię. No, ale zbaczam z tematu…
Wszystkie gry Electronic Arts wydane po pierwszym kwietnia nie będą posiadały papierowych instrukcji („Dragon Age II” będzie ostatnim cRPG od tego dystrybutora, który takową otrzyma). W pudełku z grą znajdziemy tylko ulotkę, w której zawarte będą informacje o prawie autorskim czy ostrzeżenie o epilepsji. Nie mniej, nie więcej.
Powód? Nie jest znany, mam jednak nadzieję, że dzięki takiemu ruchowi delikatnie opadną ceny gier, bo póki co cięcia są widoczne na każdym kroku, ale nie idzie za tym nic konkretnego. Jak wytłumaczą tę rezygnację dbaniem o środowisko, to chyba padnę ze śmiechu.
Gracze amerykańscy po prostu przydzą się papierem i nie chcą mieć z nim niczego wspólnego A bez ostrzeżenia o epilepsji mogli by ich potem oskarżyć, że nie wiedzieli, iż nie można siedzieć 25h, będąc chorym.
Ja takiegoż sentymentu do papierowych instrukcji nie mam. Wertowałem je raz, a potem lądowały gdzieś, sam nie wiem gdzie. Nie 'Przydze' się papierem hehe
Eeejjj... A może to jest sposób na zamknięcie ust wszystkim trującym o obniżaniu poziomu trudności? No bo bez instrukcji, było nie było, będzie trudniej, a elektronicznej nie każdy przecież będzie umiał użyć...
Eh a mi się łezka w oku kręci kiedy sobie przypominam instrukcję do BG - całkiem spora książka. Najbardziej podobał mi się tam dział o sławnych postaciach. Niemniej jednak zgadzam się z obserwacją Tokara - już od kilku lat większość instrukcji to kilku stronicowe świstki, które nic nie dają. W pewnym więc sensie, to może lepiej że znikną?
A poza tym, jest to dla mnie kolejny argument za wersjami cyfrowymi - skoro kupując grę w sklepie nic nie zyskujesz (nawet instrukcji), a kupując ją w necie dostajesz dodatkowe bajery, to wybór jest dla mnie prosty.
Brak instrukcji cen nie obniży - wersje cyfrowe kosztują tyle samo co te w pudełkach w sklepie, mimo iż powinny być tańsze.
Z jednej strony instrukcji i tak nigdy nie czytam, a z drugiej zawsze fajnie coś mieć więcej oprócz pudełka z samą tylko płytą. Bo znowuż nie lubię wersji cyfrowych. Wolę jednak popatrzeć sobie na moje gierki ładnie ustawione na półce i je... hmm... podotykać
Hah! Instrukcje - przynajmniej te bardziej obszerne były dla mnie bardzo interesującym wstępem do gry.
Najczęściej je czytałem na Tronie Królewskim, gdzie nawet specjalną półeczkę miały.
Przynajmniej drzew mniej zginie pod toporami komercji. Poza tym i tak ostatnio zbyt obszerne to one nie były, dając tylko powierzchowne informacje o tytule.
Topór komercji. Dobre. Tak jakby energia za darmo była.
Dla mnie bez sensu. O rezygnacji z instrukcji mówię. Jak siadam do kompa to postać mam z grubsza wymyśloną, na podstawie instrukcji właśnie. Czytywanej w różnych okolicznościach. Teraz przyjdzie mi przeklikiwać kolejne opcje w trakcie tworzenia postaci zamiast grać.
Instrukcje z Baldurów były może pewną przesadą, ale te z Dragon Age, czy NWN 2 całkiem wystarczały.
Ale po co dodatkowo drukować instrukcję, skoro znajduje się ona w wersji elektronicznej w folderze z grą. Już lepiej podczas instalacji zacząć czytać jakąś interesującą książkę, a nie sklejkę kilku kartek, którą po przeczytaniu mało kto ponownie otworzy. Marnowanie drewna.
Świetnie napisana instrukcja jest nie tylko zbiorem informacji przydatnych podczas rozgrywki, ale może też być wspaniałą bramą wprowadzającą do klimatu gry. Co więcej, w papierowej formie pozwala na obcowanie z grą w momentach, kiedy nie mamy dostępu do komputera; w autobusie jadącym do szkoły, w łóżku, kiedy rodzice już kazali iść spać, a ty jeszcze czytasz podświetlając sobie latarką, czy na wspomnianym tronie. Elektronicznej recenzji raczej się nie czyta, bo jak się już usiądzie przy kompie, to zajęcie się samą grą, czy też czymś bardziej konstruktywnym, wydaje się wtedy lepszym wyborem.
Diablo byłoby dla mnie zupełnie innym tytułem, gdyby nie zawarte w instrukcji świetne ilustracje, dziesiątki cytatów, informacje o historii, która doprowadziła do opanowania tristramskiej katedry przez demony, czy, przede wszystkim, klimatyczny bestiariusz "spisany przez Deckarda Caina", wymieniający potwory zamieszkujące pierwsze poziomy katedry, opisujący ich piekielne pochodzenie i koszmarne zwyczaje oraz ostrzegający, że na niższych poziomach lochów śmiałków czeka spotkanie z jeszcze bardziej przerażającymi kreaturami. Podobnie opisy czarów zawierały detale dotyczące tego, jak działają podstawowe czary, pomijając informacje o "dawno zapomnianej wiedzy tajemnej", której fragmenty na pewno znajdą się w bibliotekach pod katedrą. Dzięki temu budowano dwa zupełnie różne rodzaje oczekiwania. Z jednej strony nie mogłem się doczekać tego, żeby powalczyć z potworami, które znałem tylko z opisu oraz zdobyć czary, które tak ciekawie opisała instrukcja. Z drugiej jeszcze bardziej niecierpliwiłem się, żeby dowiedzieć się, co to za potworności mi zagrażają, że nawet sam mędrzec, który uczestniczył w pojmaniu jednego z trzech wielkich złych ostrzega przed walką z nimi.
Podobne wrażenie i wpływ na moje odczucia podczas gry miały między innymi wspomnienia Przybysza z Krypty zawarte w instrukcji Fo2, albo, stylizowane na opracowania naukowe ze świata gry, teksty opisujące rasy i działanie magii w Arcanum.