Chyba wszyscy zgodzimy się co do tego, że Wojna o Pierścień nie była wypadem na piknik. W słynnej powieści Tolkiena śledziliśmy losy ekipy złożonej z prawdziwych twardzieli, z których tylko jeden w filmowej adaptacji przypominał Justina Timberlake'a. Można stąd czerpać przeświadczenie, że bohaterowie Śródziemia musieli przerąbać sobie drogę do chwały przez tony trupów, jelit, kości, mięcha, posoki i innych płynów ustrojowych... Uważacie, że trochę przesadzam? Okazuje się, że nie.
Przygotowywana przez Snowblind Studios gra, przedstawiająca historię zmagań w świecie tolkienowskiego konfliktu o Jedyny Pierścień, będzie czymś pomiędzy RPG a H&S, w związku z czym najtrafniej będzie określić ją – póki co – mianem action RPG. Niewiele jeszcze wiadomo o całej rozgrywce, jednak już teraz możemy być pewni, że nie zabraknie w niej tego, co wszystkie grzeczne dzieci kochają najbardziej – bezgranicznego, wylewającego się z ekranu okrucieństwa i drastycznych scen walk.
Orkowe łby, ręce, nogi i inne członki (miałem na myśli kończyny) szybować będą wewnątrz naszych ekranów, gdy tylko oderwiemy je od ciał przeciwników odpowiednią kombinacją ciosów. Krew zalewająca postacie i otoczenie nada realizmu i wyrazistości tej wojennej historii. A przynajmniej tak zapewniają twórcy w swych materiałach z zakończonych niedawno targów E3.
Jednak granie w pinball gałkami ocznymi nie stanowi jednej treści "Lord of the Rings: War in the North". Nasza drużyna złożona zostanie z trzech postaci o zupełnie zaskakującej konfiguracji rasowej: człowieka, krasnoluda i (!!!) elfa! W trybie dla jednego gracza dwójką z nich kierować będzie komputer, w trybie multiplayer jeden lub dwóch naszych kolegów będzie mogło dołączyć do nas w pokonywaniu przeciwności losu. Trybu on-line twórcy nie przewidują. Każda z ras, poza oczywistymi profilami jak wojownik, wojownik, mag lub wojownik, posiadać będzie specjalne atuty. Elf dostrzeże ślady niewidzialne dla człowieka i krasnoluda, choć pierwszy z nich potrafi znajdywać i wykorzystywać ziółka oraz inne materiały (tak tak, "crafting" jest już wszędzie), a jego niewyrośnięty kompan dostrzeże słabości w strukturze skał i innych częściach terenu, pozwalając nam na wykorzystanie dróg na skróty.
Co jeszcze możemy powiedzieć o tej, lekko "smoczowiekowo" zapowiadającej się rąban... rozgrywce? Widok z trzeciej osoby, parę pomysłów na nakłonienie (zmuszenie) graczy do solidnej kooperacji podczas eksploracji, dobry dźwięk i bardzo dobra już w fazie początkowej grafika. Dla domorosłych chirurgów-pasjonatów dynamiczne operacje dwuręcznymi skalpelami wojowników, dla innych przełomowo oryginalny elfi mag, ciskający piorunujące zaklęcia. To wszystko w polewie tolkienowskiej epopei, ukazanej z innej strony. Tylko punkt widzenia szlachtowanych orków nie uległ chyba zmianie. Czekajmy zatem, bo a nożem jest na co.