Pierwszy tom "Samozwańca", najnowszej powieści Jacka Komudy, zdołał podbić półki księgarni w naszym kraju. Dla tych, którzy już zdążyli go przeczytać i z niecierpliwością wyczekują tomu drugiego, autor opublikował fragment kontynuacji powieści na swoim blogu.
Carski wojewoda i ulubieniec – Piotr Fiodorowicz Basmanow zamknął się w Nowogrodzie Siewierskim z czterema tysiącami strzelców i dworian, spaliwszy przedmieścia i wypędziwszy precz posadzkich ludzi. Siedział za drewnianymi murami i wałami niczym borsuk w norze, wystawiwszy lufy dział, stąd też nietrudno było się domyślać, że bynajmniej nie powita carewicza chlebem i solą, a zamiast bić pokłony, wyśle ku jego wojskom ołowianych posłańców krwawej wojny.
Buczyński i Dworycki łudzili się jeszcze, że znów, jak w kiepskiej komedii powtórzą się zdarzenia z Morawska i Czernihowa. I ledwie wojska Samozwańca wyjdą z lasów pod miastem, a zaraz lud rzuci się na swych panów, ci zaś będą mogli mówić o sobie jako o wybrańcach Losu i Fortuny, jeśli czerń jedynie rzuci ich związanych do nóg Dymitra, a nie każe tańcować na stryczkach i palach.