Czytając trochę gazetki różne zauważyłem, iż ponownie powraca temat jesiennej depresji, lub raczej objawy SAD. SAD (słowo to w angielskim oznacza smutny) to skrót od Seasonal Affective Disorder, czyli sezonowe zaburzenia nastroju. My mówimy po prostu "chandra" nie zagłębiając się w szczegóły. Co ciekawe, według badań częściej cierpią na nie kobiety, a ogólnie dotyka około 10% Polaków. Badacze i naukowcy twierdzą, iż SAD jest powodowane zaburzeniami neuroprzekaźników, a mówiąc dokładniej - zwiększoną produkcją monoaminy (enzymu odpowiedzialnego za eliminację serotoniny - "enzymu szczęścia"). Produkowana nadprogramowo melatonina ma powodować u nas poczucie senności i ociężałości.
Jak sobie radzić z tą depresją?
Jedni twierdzą, iż najlepiej jest spędzać czas w wysokich temperaturach, więc więcej słońca nie zawadzi. Osobiście nie cierpię na to schorzenie, choć czasem mam takie wrażenie. Wtedy faktycznie szukam cieplejszych miejsc, często też poprawiam sobie humor jakąś książką, czy też spotkaniami ze znajomym. Jak wy sobie radzicie z jesienną depresją?
A może was nie dotyka?