Powieść krymialna ? - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!

Podgląd ostatnich postów

San,
Świetne! Naprawdę świetne!
Doprawdy widzę, że próbujesz różnych stylów, form pisarskich. Wychodzi ci to na dobre i uważam, że odnalazłeś się w tym gatunku
Doszukałam się paru drobnych usterek, ale zapewne i ty już je wyłowiłeś. (Wspomniałeś z resztą w jednym ze swych późniejszych postów). Moja rada. Zwróć uwagę na szyk przestawny w niektórych miejscach:)
To by było na tyle. Nie chcę zapeszyć i czekam na dalszy ciąg!
Mam nadzieję, że moja ocena wzrośnie, ku górze, wraz z dalszymi rozdziałami
Jak na razie masz u mnie b.mocną 5 !
Minias,
Może nie tyle zapał co budownictwo opowiadania ;p
Musze ten koniec sobie rozrysować, rozplanować, by wyglądało to na idealne mordersto, by wszyscy byli podejrzani, a jednak parę błedów, których czytelnik prawdopodobnie nie zauważy () zdecydują o tym, kto to będzie. W niedziele wyjeżdzam, ale moze zdąze jeszcze napisać do konca.. jesli nie to napisze jak przyjade
VL,
Gdzieś zniknął ten zapał ale i tak 5 się należy bardzo dobrze pisane, dobre dialogi, opisy i skłąda się na 5
Finkregh,
Jak na razie 5 - postaraj sie to bedzie i 6
Lord_Patos,
Eno bardzo fajna powieść kryminalna....po co się wahałeś jest naprawdę dobra....czekam na jakąś kontynuacje puki co 5




Ja ich tu trzymam krótko i się mnie boją hehe-Mroczny Paladyn
Minias,
No tak, ale jakbym edytował to by nie było, że jest nowy post i nikt by nie zobaczył
A talentu nie mam tak tylko pisze. Zresztą każdy ma talent


Hmm masz szcęście ale mam prośbe dawajcie na forum opowiadanie gdy już skończycie bo tak to sytuacja sprzyja nabijaniu
-Mroczny Paladyn


//Edit: Okey. - Minias
Mroczny Paladyn,
Fajne jak mówiłem masz talent ale jedna rada chodzi o to żebyś nie dawał jednego posta pod drugim
Minias,
Rozdział III: Sprawa zdrady.

Po dwóch godzinach, o 11 John czuł się już jak w domu. Wszystkie rzeczy z jego kufra były już wypakowane. Postanowił przejść się na przechadzkę po wielkim ogrodzie, który budził zachwyt w każdym przejeżdzającym samochodzie. Na Canie również zrobił wrażenie. Przypominał jakby dżunglę, tyleże poskromioną przez człowieka. Wśród tych wędrówek po lesie dostrzegł swojego starego kompana. "Prank!" - krzyknął w duchu i podbiegł do niego.
-John?! O cholera biegłbyś trochę wolniej, a zastrzeliłbym cię z myslą, że to intruz.
-Prank stary druhu cieszę się, że nadal masz się dobrze.
-Taak. Mam teraz robotę, muszę przygotować rybę na obiad.
-Rozumiem. Nie przeszkadzam.
-Dobra. Tylko nie wychodź wieczorem do ogrodu. Moje wilczury natychmiast cie wyczują i zażrą zanim JA zobaczę, że to ty.
-Tą informację już dostałem - rzekł John z nutką śmiechu.
Prank poszedł. John wóczył się po ogrodzie jak przed tą rozmową. Nagle usłyszał jakieś rozmowy. Pomyślał, że nie powinien się wtrącać w nie swoje sprawy, ale potem ciekawośc wygrała. Wszedł między gęste krzewy. Za nimi była ławka, a tam Harrkella i Huep Shmak. Nasłuchiwał.
-Musimy ze sobą zerwać. To jedyne uczciwe wyjście - Harrkella miała cichy, kojący głos.
-UCZCIWE?! W moim życiu już nic nie będzie uczciwe! Zdradziłem Dariję dla ciebie, a ty mnie odrzucasz po paru swoich zabawach? Ja ciebie kocham, a ty chciałaś tylko sprawdzić czy nikt ci nie odmowi. - złość Huepa.
-Musimy życ tak jakby nic się nie stało.
-Ale tak sie nie da! - Huep wstał - Nie mogę udawać przed moim przyjacielem, że nic sie nie stało. Nie mogę wiecznie okłamywać Dariji. Zresztą ona prawdopodobnie wie o tym wszystkim. Muszę stąd wyjechać. Inaczej będę miał nieczyste sumienie.
Poszedł w głąb ogrodu. Harrkella stała przez chwilę, a potem poszła w stronę domu. John usłyszał coś czego nie powinien był usłyszeć. Wrócił do domu prosto na obiad. Nie podobało mu się, że jego przyjaciel został zdradzony. "Gdybym tylko mógł rozwaliłbym łeb temu Huepowi" - myślał patrząc na wysokiego mężczyznę.

Rozdział IIII: Piękna ręka boli.

Po obiedzie John poszedł do Pranka.
-No jesteś. Jak ryba?
-Świetna.
-To dobrze. Trochę trudno zadowolić takich bogaczy jak oni. - uśmiech na twarzy Pranka.
-Niewątpię. Mam dla ciebie takie pytanie, dyskretne.
-Mhm.. Pytaj, postaram się odpowiedzieć.
-Czym interesują się mieszkańcy domu?
-Hmm.. naprawdę cie to interesuje?
-Tak, naprawdę.
-Dobrze. Finte interesuje się..
-Nie, nie chodzi mi o Finte'go. Wiem czym on się interesuję. Chodzi mi o innych mieszkańców.
-Okey. Darija Shmak interesuje się wspinaczką, podobno dzisiaj ma się wspiąc na dach domu. Huep Shmak, on interesuje się robieniem opon i kół z własnych materiałów. Wytwarza tez szkło i szyby. Harrkella przede wszystkim tańcem. Mnu Die interesuje się wytwarzaniem aluminiowych drzwi oraz panią Dariją.. hiehiehie.
-Dzięki. Gdzie ta wspinaczka?
-Z tyłu domu. Chyba niedługo zacznie.
John ruszył by to zobaczyć. Na miejscu byli wszyscy oprócz Finte'go, pewnie był zajęty i Pranka, który chyba czegoś takiego nie lubił. John dostrzegł Dariję. Była teraz w lekkiej koszulce i w krótkich spodenkach, oraz w pasach bezpieczenstwa gdyby spadła. Zaczęła się wspinać. Kiedy była już przy dachu jękła i spadła na linach. Okazało się, że przecięła sobie rękę czymś. Powiedziała do Huepa, by przyniósł jej walizeczkę chirurgiczną.
-Proszę - Huep przyniósł.
-Dziękuję - Otworzyła i szukała przez chwile czegoś. - Nie ma nożyczek. Musiałam zostawić gdzieś w moim pokoju. Muszę odciąć czymś bandaż, by sie trzymał. - owinęła sobie już reke bandażem - trudno odetnę jednym z moich noży chirurgincznych. - wyjęła nóż przypominający nożyczki. Kiedy zbliżyła go do bandaża ten jakby pękał pod nim. Widać nóz jest bardzo ostry. Can dostrzegł na jej szyi ten sam klejnot co rano. "widać, że jej nie zależy na piękności" - myślał - "większośc kobiet nosi inny klejnot do innego ubrania. a na wspinaczkę raczej żadna nie bierze". Zbliżał się wieczór, a Darija narzekała na ręke, że pewnie jest zwichnięta i bała się o tych, których ma niebawem operować.

Teraz nie wyszły już takie długie rozdziały ;|
Minias,
Rozdział II: Przyjazd do dworu Finte'go.

John, który w końcu wyrwał się z zadumy i uciekł od myśli o żonie Finte'go, zaczął się pakowac. "Przecież już jutro jadę.. już jutro!". Wziął ze sobą również parę kartek, by pisać listy, gdy będzie potrzeba. W końcu usiadł przed czarno-białym telewizorem i usłyszał: "A teraz przed Państwem największa tancerka Anglii, Harrkella Malite!!". Can przybliżył twarz do ekranu. "Tak. Jest piękna. I pomyśleć, że jutro ją poznam" - myslał. Ktos zadzwonił. Podniosł się niechętnie i jednocześnie zezłościł, kto przerywa jego zauroczenie. Był to Finte.
-Witaj stary wężu! - John ucieszył się na głos jego starego przyjaciela.
-John! Jeszcze ci nie powiedziałem, ale jutro o 9 rano przyjedzie po ciebie moja żona. Spakuj się i bądź gotowy.
-Spokojna sprawa! A co u ciebie? Jak twój wynalazek?
-Nie pytaj. Dlay uważa, że ktos chce mnie zabić.
-A chce?
-Wątpię. Chciał przysłać paru swoich ludzi by mnie pilnowali, ale odmówiłem.
-Dlaczego? Może on ma jednak racje?
-Może. Ale przecież zapomina, że mam ukryty w podłodze rewolwer, a przy pasie noszę nóż komandoski.
-Ten sam co.. - nie zdążył dokończyć, a już usłyszał odpowiedź.
-Tak ten sam! - Po drugiej stronie Finte roześmiał się - Pamietasz? W czasie wojny to nim ratowałem sobie tyłek. Teraz też pewnie mnie nie zawiedzie.
-Dobra. Przyjadę jutro.
-Czekam na ciebie. Do zobaczenia.
-Do zobaczenia.
Odłożył słuchawkę. "Może jednak Finte ma rację" - pomyslał - "może nic mu nie grozi, a jak tak to przecież potrafi sobie poradzić". Lecz potem przyszła inna myśl. "A może jednak coś mu grozi, a wtedy nóż ratował mu życie, bo wiedział co mu grozi. Teraz nie wiadomo, z której strony i kiedy padnie cios". Zasnął podczas błądzenia w myślach na fotelu przed telewizorem, wpatrzony nieprzytomnym wzorkiem w tancerkę. Następnego ranka o 8:45 stał przed domem i wypatrywał samochodu, którym po niego podjedzie piękna żona jego przyjaciela. "Jest!" - pomyślał śledząc wzrokiem zielonego kabrioleta. Zatrzymał sie tuż przed nim.
-Pan to John Can? - Miała piękny, słodki głos.
-Tak. A pani to..
-Harrkella Malite. Proszę wsiadać, mąż pewnie nas wyczekuje.
-Racja - przytaknął John i wsiadł.
Zanim się obejrzał byli już na autostradzie prowadzącej z Londynu.
-Mąż wiele o panu mówił, jak pan ratował go na wojnie. A czym się pan zajmuje teraz?
-Zajmuję się inżynierią. Oczywiście pracuję tylko w środy i czwartki, a i teraz mam przerwę w pracy.
-Rozumiem. A ja jestem tancerką.
-Wiem, ładnie pani tańczy.
-Dziękuję - rumieniec na twarzy.
Jechali bardzo szybko, jakieś 160 km/h. Po niedługim czasie widać było samochód zatrzymujący się na ich pasie, a z samochodu wyszedł jakiś mężczyzna wprost na ich tor jazdy. Pani Malite zachamowała jednocześnie trzymając silnie kierownicę, uważała by nie wpakować ich na drzewo. Udało sie zatrzymać przed facetem. Jechali dalej, gdy go wyminęli.
-Nie rozumiem jak ci ludzie sie zachowują. Gdybyśmy jechali trochę szybciej, powiedzmy 190 km/h musiałabym go przejechać.
-Naprawdę by pani to zrobiła?
-Bardziej zależy mi na zdrowiu pana i moim. Gwałtowny skręt przy takiej prędkości byłby nie do opanowania i wpakowałoby to nas na drzewo. Wychamować przed nim bym nie zdążyła. Byłoby to jedyne wyjście.
-Ale naprawdę..
-Niemówmy już o tym.
Po godzinie dojechali. Wbrew pozorom Johna zainteresowało stwierdzenie, że przejechałaby go. W takim razie mogłaby zabić męża, gdyby coś.. Miał jednak za mało informacji. Nie mógł jeszcze nikogo podejrzewać o coś takiego. Gdy wysiadł z samochodu, od razu rozpoznał rosłą sylwetkę Finte'go. Przywitał go jak brata, a potem poznał resztę osób mieszkających u niego.
-To jest pani Darija Shmak, sławna chirurgistka, a to jej mąż, Huep Shmak. - Finte przedstawił parę na lewo.
Johnowi wydawało się to niemożliwe, ale okazało się, że Darija Shmak jest jeszcze ładniejsza od Harrkellii. Miała teraz jedwabną, jasną sukienkę i fioletowy klejnot na szyi. Wyglądała tak jakby się czuła zdradzona przez męża. Huep za to ciągle gapił się na Harrekellę. John już wiedział, że coś zaszło. Huep wyglądał jak ochroniarz, wielki i rosły, nawet łysy. To pewnie on nosił duże opony do ciężkich samochodów.
-Bardzo mi miło. - wyszeptał John.
-To jest Mnu Die - Finte wskazał młodzieńca, który patrzał się ciągle na Dariję Shmak. Był bardzo przystojny, ale chyba go to nie obchodziło. Wyglądał na jakieś 17 lat. Miał wystraszone spojrzenie, jednak gdy John podał mu rękę uscisnął mocno.
-Zaraz, a gdzie Prank? - Can przypomniał sobie o medyku w czasach wojny.
-Popłynął na łowy. Niedługo przypłynie z obiadem. - Finte uśmiechnął się - wiesz gdzie będziesz mieszkał?
-W tym pokoju co na wojnie? - John zaśmiał się.
-Zgadłeś! Nie zmieniło się tam zbytnio. Masz tam łóżko, biórko i ten sam schowek na broń co w czasie wojny.
John nawet jakby chciał to nie mógłby usunąć uśmiechu z twarzy.

Mam nadzieje, że narazie nie schodzi na niższy poziom
Pavel,
No może być, ja ocen nigdy nie daje, ale jest dobre
Minias,
Ale to nie jest tylko moja zasługa. Niedawno czytałem ksiązke o takich zagadkach i po prostu mnie to wciąga, to myślę, że sam se napisze
VL,
No to teraz tylko pisz, trzymam za ciebie kcuki, bo widze że warto
Minias,
spoko dam jak napisze narazie tylko pierwszy rozdział ;( ale to sie szybko zmieni. Już mam projekt i czuję wątek
VL,
Jak by czytał profesialnalą książkę! Niezwykłe! Nie dam oceny bo mam jeszcze wątplwości, ale daj wiecej! Wymiata! czytam spoto horrów, i piszą tam podobnie, wiec czuje się jak bym czytał ksiązke znanego autora! :O
Minias,
okey. Narazie pierwszy rozdział

"Szpony Mordercy"

Bohaterowie: John Can, Dlay Pue, Finte Malite, Darija Shmak, Huep Shmak, Harrkella Malite, Mnu Die, Prank Hall.

>Wstęp:
Główny bohater właśnie kończy 24 lata. Wydarzenia mają miejsce trochę po II wojnie Światowej. On i jego przyjaciele z wojska (Dlay Pue i Finte Malite) zaczynają przyzwyczajać się do zwykłego życia, bez wojny i strzelanin.

Rozdział I: Niebezpieczeństwo.

John Can obudził się po długiej, niekończącej się nocy, przez którą zamiast spać - myślał. Odeszła od niego dziewczyna, Natalia, piękna i wysoka. Myślał dlaczego? Zerknął na zegarek. 6:45. Jęknął i nie śpiąc dalej wstał i poszedł do łazienki. Był wtorek 4 lipca 1984 roku, dzień jego urodzin. Nie bardzo go to obchodziło, sprawiał nawet wrażenie jakby sam o tym zapomniał. Wciąż miał przed oczami przerażone twarze towarzyszy, gdy został zestrzelony ich myśliwiec. Wiedział, że to była jego wina, choć nikt nie miał do niego żalu, poza tym minęło już od tego wydarzenia sporo czasu. Zadzwonił telefon. Can pośpiesznie podniósł sluchawke:
-John Can przy telefonie.
-Dzień dobry, John. To ja, Dlay. Możemy pogadać? - usłyszał głos swojego przyjaciela z wojska, Dlay'a.
-Pewnie. Kiedy i gdzie? - wyczuwał podniecenie takie jak na wojnie.
-U ciebie, i to jak najszybciej. To pilne.
John wyczuł u towarzysza nutę strachu i niepokoju.
-Dobra. Bądź u mnie o 7.
-Okey, do siódmej.
-Do siódmej.
Po drugiej stronie słuchawka umilkła. Odłożył powoli swoją i udał się do kuchni, zrobić sniadanie. O siódmej usłyszał dzwonek do drzwi. "Dlay" - pomyślał i otworzył drzwi.
-Co jest tak pilnego? - John nie czekał na powitanie.
Dlay Pue jest od niego starszym człowiekiem, któremu najłatwiej przyszło pogodzić się ze zwykłym życiem, bez wojny. Miał 35 lat i był wysokim detektywem policyjnym. Czarne wąsy i łysina na głowie robiły z niego zmęczonego, ale i niebezpiecznego człowieka.
-Chodzi o naszego przyjaciela z wojska, Finte'go. Podobno grozi mu niebezpieczeństwo.
-Niebiezpieczeństwo? Jakie? - Teraz John wyczuł u siebie nutkę niepokoju.
-Wiesz, że Finte zamierza wybudować samochód, który po otrzymaniu pewnej prędkości wzniesie się w powietrze. Coś jak samochód-samolot.
-Wiem. Ale co to ma wspólnego z niebezpieczeństwem?
-On i jego kolega, Huep Shmak pracują razem w tajnym warsztacie. Pomaga im również młody Mnu Die..
-Asystent?
-Dokladnie! Szukałem tego słowa - Dlay jakby się uśmiechał. - Finte jest jednak głównym pracownikiem i to na niego ktoś planuje zamach. Mam dla ciebie list. Moi komendanci pozwolili mi ci to pokazać.
-Jaki list? - Niepokój u Johna wzrastał - Zamach? Cholera to wszystko wymyka sie spod kontroli kraju!
-Spokojnie. List napisany z maszyny, której jeszcze nie zlokalizowliśmy. Zakładmy, że jest napisany na Marnie Die Kuul k26, gdzieś tutaj, w Londynie. Czcionka: Trial.* *-dzisiaj. Times New Roman
-Mogę zobaczyć ten list?
-Owszem - Dlay wyjął kopertę z kieszeni, a z niej kartkę. - Proszę.
John zaczął czytać: "Piszę ten list dla was byście zaczęli chronić naszego drogiego przyjaciela, Finte Malite. Grozi mu śmierć za to, że tworzy samochód-samolot, bo ktoś inny chce dostać za niego pieniądze. Ratujcie go!"
-To nie brzmi jak ostrzeżenie, raczej jak list jakiegoś alkoholika.
-Również tak myślałem, niestety jest parę wariantów, że to jest jednak ostrzeżenie.
-Co na to wskazuje? - John oglądał jeszcze raz list.
-Po pierwsze to, że ta osoba wie o samochodzie-samolocie. Jest to ich tajna produkcja, więc tylko nieliczni o tym wiedzą. Zatem musi być to ktoś z jego otoczenia. Ktoś inny chce dostać pieniądze.. nikt nam nie przychodzi do głowy, ale zapewne ktoś, kto jest na drugim planie.
-Więc..?
-Nie wiem. Po prostu nie wiem. Mam jednak plan jak go pilnować.
-Hmm..? - Podniecenie i ciekawość obudziły Johna spowrotem.
-Wiem, że zaprosil ciebie na dwa tygodnie. Przez te dwa tygodnie miej oko na wszystko. Jak coś wyda ci się podejrzane, dzwoń. Mój numer masz.
-Mam.
-Dobrze. Jutro przyjedzie po ciebie jego żona, tancerka, Harrkella Malite. Pojedziesz z nią na ich dwór, tuż za Londynem. Aha, powinieneś wiedzieć kto jest na dworze.
-A kto jest?
-Finte, Darija Shmak, żona Huepa chirurgistka, Huep Shmak, Harrkella Malite, żona Finte, Mnu Die, asystent i pomocnik oraz Prank Hall, którego już znasz.
-To prawda - John przypomniał sobie jak Prank leczył jego rany po upadku myśliwca.
-Prank pilnuje dworu. Codziennie o 10 wieczorem wypuszcza swoje wilczury, więc nikt nie wyjdzie i nie wejdzie do dworu. To idę.
-Okey, do zobaczenia.
Dlay wyszedł. John upadł na fotel i zaczął rozważać. "To wszystko mnie przerasta". Jednocześnie czuł podniecenie, że w końcu pozna piękną żonę Finte'a, Harrkellę.
Mroczny Paladyn,
Hmm a czemu nie :lol: dawaj nie zamknę (chyba że bedą przekleństwa)
VL,
Hmmm bardzo ciekawe! Dawaj! Kryminały są bardzo...tajermnicze
Minias,
Mogę tu napisać powieśc krymialną wzorując się na pewnej książce ?
Tylko sie tak pytam, bo pisze "opowiadania FANTAZY"
Mogę ?
Wczytywanie...