Czy piekło jest egzotermiczne, czy endotermiczne? - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!

Podgląd ostatnich postów

Gość_Forgotten*,
Ofkoz wysokość lewitacji zależy od jakości kota i grubości warstwy masła na kromce
Nitrea Celebgwaew,
Ech moi drodzy... Muszę Was rozczarować - jak również cytowane postacie naukowe - niestety jak widać nie dotarliście do ostatnich badań wskazujących na to, że kotolot złożony z kota i kromki po zrzuceniu z dużej wysokości w 90% przypadków zacznie się obracać, po czym nad samą powierzchnią lądowania wykona dodatkowe pół obrotu i w wyniku wzajemnego znoszenia się sił uderzy bokiem. Pytanie brzmi, czy po dokładnym wytapetowaniu kota kromkami uda się zapobiec temu efektowi i czy owe kromki muszą być jednakowe...
Rangramil,
Darmowa energia zawsze się przyda, zwłaszcza teraz, gdy ropa się kończy...
Atis,
Dlaczego? To jest połączenie dwóch dobrze znanych ludzkości praw natury. Po prostu sprawdzamy czy da się je połączyć XD.
Matthias Circello,
Ludzie czasem naprawdę nie mają co robić.
Arkham,
Drugi opiera się na dwóch założeniach.
-koty zawsze spadają na cztery łapy
-kromka chleba zawsze spada masłem do dołu.
Potem są różne wariacje tego schematu:



Dzięki temu siły upadku powinny się wzajemnie znosić.
Matthias Circello,
Pierwszy post w temacie rzeczywiście zabawny, ale tego drugiego nie zrozumiałem ni cholery.
Gość_Forgotten*,
Grr
"Eksperymentów" nie skomentuję, bo znam oba do dawna i na prawdę się przy nich uśmiałem, a jedynie wtrącę co nieco o kociej naturze.

Koty, owszem są trudne do nakłonienia do współpracy, ale nie niemożliwe Na kocią współpracę i szacunek trzeba dłuuugo i cierpliwie pracować, ale to się opłaca Niestety, nie przetestuję na moich futrzakach perpetum mobile z chlebem i masłem, bo łapczywa gadzina zlizała by całe masło w kilka nanosekund
Rangramil,
Niestety, zdolność kota do spadania na 4 łapy, jest wprost proporcjonalna do umiejętności mruczenia, jakiej to wzmiankowany tygrys nie posiada, ze względu na odmienną budowę aparatu dźwiękowego. Pojawia się tu jednak pytanie, czy dzięki zdobyczom dzisiejszej chirurgii plastycznej, nie można by na gorąco zmodyfikować owego aparatu, tak aby odblokować w tygrysie funkcję mruczenia? Jeżeli odpowiedź na to pytanie jest twierdząca, nie widzę żadnych innych przeciwwskazań, by w eksperymentach wykorzystać pasiastego kuzyna kota. Niestety wszystkie dane wskazują na to, że u tygrysa kocia wredność zastępowana jest daleko idącą chęcią spróbowania badacza, a jak wiadomo, apetyt rośnie w miarę jedzenia i nic na fazie prób się nie kończy.

Tym niemniej jakakolwiek próba zastąpienia elektrowni jądrowych jakimkolwiek agregatem pochodzenia zwierzęcego, jest niemożliwe, ponieważ, kto tak naprawdę chciałby powierzać własne bezpieczeństwo energetyczne w futrzaste i pazurzaste łapy bliżej nieokreślonych zwierząt?
Arkham,
Pojawia się w tym wypadku pytanie, czy cecha wredności jest właściwa tylko dla kotów domowych czy wszystkich członków tej wielkiej rodziny? Jeżeli profil psychologiczny tygrysa wskazywałby na mniejszą złośliwość, ten mógłby okazać się świetnym materiałem badawczym. Pozostaje także problem, czy tygrys spada na cztery łapy. Musiałoby to być sprawdzone na odpowiednio dużej grupie kontrolnej w ściśle kontrolowanych warunkach.
Wiązałoby się to także z koniecznością wygenerowania proporcjonalnie większej kromki chleba, ale połączenie trzech takich w "tygrowalec" generowałoby więcej energii, być może starczyłoby jej by zastąpić te, jakże niebezpieczne, elektrownie jądrowe.
Jedynym niebezpieczeństwem byłoby odpadnięcie tygrysa i jego atak na pracowników elektrowni.
Rangramil,
I znowu pokuszę się o komentarz. Nie używajmy kotów! Żaden z tych eksperymentów nie ma racji bytu, gdyż nijak nie da rady przekonać kota do współpracy. Zrzucony specjalnie nie spadnie na 4 łapy, gdyż to wredne bydle doskonale zdaje sobie sprawę, że tego od niego oczekujemy. Koty są tak wredne, że są gotowe zginąć, byleby człowiek nie miał z nich żadnego pożytku.

Wniosek? Należy przeprowadzić badania genetyczne, w celu sprawdzenia, czy cecha spadania na 4 łapy jest możliwa do przetransferowania na inny czworonożny gatunek, powiedzmy, na najlepszego i najwierniejszego przyjaciela człowieka, psa. Tylko takie rozwiązanie pozwoli na skuteczne i optymalne wykorzystanie przedstawionego modelu napędu antygrawitacyjnego.
Arkham,
Hmmm czytając to, przypomniał mi się inny tekst, może nie tak dobry, ale jadący na odrobinę podobnym pomyśle. Zna ktoś ten tok rozumowania?

Rektor:
1. Bierzemy kota (nie za starego)
2. Przygotowujemy pajdę chleba (nie musi być świeży, raczej
nie bulka)
3. Smarujemy pajdę masłem (nie margaryna) może być grubo
4. Przywiązujemy pajdę do kota
Ważne: pajda musi znajdować się na grzbiecie kota, częścią
sucha stykać się z jego grzbietem
5. Całość zrzucamy z wysokiego drzewa, ewentualnie balkonu.

Wnioski:
A. Kot zawsze spada na cztery łapy.
B. Posmarowana kromka chleba spada zawsze masłem na dół
Napęd antygrawitacyjny gotowy.

Tydzień później:

Drogi kolego P.
ponieważ do testów używam sporych rozmiarów kocura ,
zakupiłem chleb okrągły,
aby pajda była stosunkowo jak największa i użyłem masła xxx,
aby efekt był jak najbardziej okazały zrzuciłem kota z 4 pietra
i :
kot ledwo przeżył bo spadł na cztery łapy i 2
z nich sobie zwichnął - napęd antygrawitacyjny nie zadziałał,
a przyczyna tego jest fakt, ze w trakcie lotu wygłodniały kocur
zlizał powłokę antygrawitacyjna czyli masło.

I teraz nasuwają się pytania:
1. czy jeśli zaknebluje tego kota, to czy z fizycznego punktu
widzenia nic się nie zmieni?
2. skoro kot po upadku zwichnął 2 łapy to czy można go
stosować w kolejnych próbach (wszak jeden z warunków
brzmi: - kot spada zawsze na 4 łapy)

Szanowny S:
1. Proponuje przed eksperymentem nakarmić kota.
2. Kot nadal powinien spaść na 4 łapy, z uwagi na fakt, ze
je nadal posiada. zwichnięte, ale posiada.
3. 4 piętro to trochę za dużo. Obiekt badań
może się popsuć na dobre, w razie niepowodzeń.

P:
- ok. teraz mi Pan pomógł.
ale i tak pewnie kot zliże masło. a może go
usztywnię aż po kark kijem?

S:
- prośże posypać solą.
Znaczy się masło, nie kota....

P:
- nie, bo może to zepsuć powłokę antygrawitacyjna - tzn.
zmieni jej molekule.

S:
- myślałem o tym. Fakt. Tylko czy kij przymocowany do karku
nie zmieni struktury kota?

Czy to nadal kot, czy już kot z kijem? bo kot z kijem może
nie spadać na 4 łapy.

Z:
- pozwolicie panowie ze się wtrącę. Mam w domu
3 koty, postaram się sprawdzić (w
sposób bezbolesny dla kotów), czy ta teoria ma
jakiekolwiek szansę bytu.
Generalnie jest OK, ale praktyczne wykorzystanie kotów może
być trudne - sam sposób montażu kotów jest trudny - wymyśliłem
cos takiego: łączymy 3 koty brzuchami - tak ze łapami się
oplatają - przez to otrzymujemy kotowalec o rozstawie łap 120°,
miedzy koty wkładamy kij od szczotki (odpowiednio skrócony).
Wynik: koty powinny lewitować na malej wysokości, kij
nabiera dużych obrotów, po zamontowaniu na kijku zębatki
i podpięciu do tego generatora mamy mała elektrownie
o napędzie antygrawitacyjnym.

P:
- co do elektrowni - jest mały problem - kij musi być oblepiony
ziemia, a do kotów przymocowane kromki chleba z masłem,
oczywiście masłem w kierunku kota - to po to aby rotujące
koty nie opadały na rdzeń. Ale reszta zdaje się gra...

S:
- można inaczej - wziąć mercedesa (starego, żółtego z
zatartym silnikiem), odkręcić koła, a do podwozia przymocować
40 wypreparowanych kocich grzbietów.
Można spróbować z żywymi kotami, jednak wycie stada wściekłych
powiązanych kotów na pewno miałoby negatywny wpływ na komfort
jazdy. Należy również wymontować kierownice i zainstalować joystick.
Będzie to sterowanie tzw. "fly by wire". Drogi są dwie - albo po dwa
zewnętrzne grzbiety w każdym nadkolu będą posiadały nogi i specjalny
napęd elektryczny po wychyleniu drążka przez kierowcę obróci
odpowiednio prawe lub lewe grzbiety z siła proporcjonalna do nacisku
na drążek. Inne wyjście to ukrycie w nadkolach dużej ilości kromek
chleba swobodnie opuszczanych z nadkola. Co Panowie na to?

Z:
- albo jeszcze: bierzemy garść ziemi, oblepiamy ja masłem i owijamy
nią kota - od spodu. Potem smarujemy wierzch kota masłem,
posypujemy delikatnie ziemia i naciągamy kolejnego kota, i tak dalej
i tak dalej...
Jak przekroczymy masę krytyczna - będziemy mieli czarna dziurę.

Genialne, doktorze Z!"
Rangramil,
Student postąpił w myśl zasady "głupie pytanie, głupia odpowiedź". Jest to jedyny system sprawdzający się niezależnie od warunków.
Strażnik,
Zabawny, logiczny wywód Sam przy takim pytaniu najpierw zastanowiłbym się, czy pan doktor ma wszystko dobrze w czaszce. Potem podobnie jak większość zacząłbym sie bawić prawem Boyle'a i Mariotte'a.
Dany,
No, przejrzysty i poprawny dowód Miał dobry pomysł.
Taramelion,
Dr. Schlambaugh, wykładowca na wydziale chemicznym uniwersytetu kalifornijskiego znany jest z zadawania pytań na egzaminach w rodzaju: "Czemu samoloty latają?".
W maju kilka lat temu, egzamin z termodynamiki zawierał takie oto pytanie:

"Czy piekło jest egzotermiczne, czy endotermiczne?
Potwierdź swój wywód dowodem"

Większość studentów oparła dowody na poparcie swych tez na prawach przemian gazowych Boyle'a - Mariotatte'a lub innych.

Jeden student natomiast napisał, co poniżej:

"Po pierwsze musimy założyć, ze jeżeli dusze istnieją, musza posiadać pewna masę. Jeśli maja masę, to jeden mol dusz także posiada masę. W takim razie, w jakim tempie dusze trafiają do piekła i w jakim je opuszczają? Myślę że możemy spokojnie założyć, ze jeśli dusza trafia do piekła, to już go nie opuszcza. Dlatego tez, wymiana dusz z piekłem zachodzi tylko w jednym kierunku. Jeśli chodzi o dusze trafiające do piekła, przyjrzyjmy się rożnym religiom, istniejącym w dzisiejszym świecie. Niektóre religie mówią, ze jeśli nie jesteś ich wyznawca, trafisz do piekła. Skoro jest więcej niż jedna taka religia, a ludzie nie należą do więcej niż jednej, możemy wnioskować, ze wszyscy ludzie i wszystkie dusze trafiają do piekła. Na podstawie danych o śmiertelności i przyroście populacji, możemy spodziewać się wykładniczego wzrostu liczby dusz w piekle.

Przyjrzyjmy się wiec zmianie objętości piekła. Z prawa Boyle'a wynika, że aby w piekle temperatura i ciśnienie utrzymały się na stałym poziomie, stosunek masy dusz do ich objętości musi być stały. Pkt. 1
Wiec, jeśli piekło rozszerza się wolniej niż dusze przybywają do piekła, wtedy temperatura będzie rosnąc, aż wszystko rozerwie się w diabły. Pkt. 2
Oczywiście, jeśli piekło rozszerza się szybciej niż przyrasta liczba dusz, wtedy temperatura i ciśnienie spadną tak drastycznie, ze cale piekło zamarznie.

Wiec jak to jest? Jeśli zaakceptujemy postulat (podany mi przez Teresę Banyan na pierwszym roku), ze "Prędzej piekło zamarznie niż się z tobą prześpię", i biorąc pod uwagę, ze wciąż nie udało mi się nawiązać z nią bardziej intymnych kontaktów, wtedy Pkt. 2 nie może być poprawny;...- piekło jest egzotermiczne."

Ten student jako jedyny dostał piątkę.
Wczytywanie...