"Resident Evil" to marka znana każdemu szanującemu się fanowi fantastyki. Jeżeli nie udało ci się przemierzyć z pełnymi gaciami wirtualnego Raccoon City, to może chociaż obejrzałeś serię filmów? Paul W.S. Anderson, który ostatnio macza palce w ekranizacji opowiadania George'a R.R. Martina, nakręcił kultowy akcyjniak w 2002 roku, aby zaprzepaścić cały dorobek ostatnimi trzema filmami serii. Z niekłamanym podziwem brałem na warsztat kolejne części, nie mogąc pozbierać żuchwy z ziemi widząc niekończące się absurdy. "Resident Evil: Ostatni rozdział" przekroczył wszelkie granice dobrego smaku, stając się parodią parodii.
Seria otrzyma następną szansę za sprawą Johannesa Robertsa ("Po tamtej stronie drzwi"). Reboot ogłoszony był już w 2019 roku, jednak dzisiaj aktor Chad Rook ("Dawno, dawno temu", "Flash") zaprezentował datę premiery – 3 września 2021.
Film ma kompletnie olać poprzednie produkcje i skupić się na wydarzeniach znanych z gier "Resident Evil 1" i "Resident Evil 2", kiedy to Raccoon City zostało zainfekowane. Według reżysera ma być super strasznie. Patrząc na poziom jego innych dzieł, mam nieco wątpliwości. Obyśmy nie zaliczyli powtórki z Andersona.