Jeden ze świętych graali kinematografii i prawdziwy fenomen popkulturowy w końcu ujrzy światło dzienne. Na poły mityczne “Justice League: Snyder's Cut” zadebiutuje na HBO Max.
Zack Snyder od wielu lat odgrażał się, że kinowa wersja “Ligi Sprawiedliwości” nie ma totalnie nic wspólnego z jego autorską wizją i jest jakimiś chorymi popłuczynami tego, co pierwotnie miał na myśli. Teraz będzie miał szansę pokazać, jakie widowisko szykował nam przed laty.
Przypomnijmy, że reżyser i człowiek, który początkowo stał za sterami filmowego uniwersum DC, postanowił opuścić plan wspomnianej produkcji w trakcie trwania zdjęć. Powodem była osobista tragedia i bezgraniczny żal po samobójstwie córki. Stołek reżyserski po nim przejął Joss Whedon (reżyser pierwszej części “Avengers”) i zdecydował się na masę cięć, a także dokrętek. Efekty w postaci dziwnego montażu, dyskusyjnych przeskoków i fabularnych ślepych uliczek, jak również jednego z najgorszych CGI w historii (maskowanie wąsów Henry'ego Cavilla) – pamiętamy doskonale. Film okazał się klapą finansową i spowodował konkretną zmianę kierunku wizji kinowego uniwersum DC.
Snyder wielokrotnie krytykował tę wersję “Ligi Sprawiedliwości” i przez lata podsycał ciekawość fanów, chętnie dzieląc się pomysłami czy materiałami, które nie zostały pokazane, zrealizowane lub przemodelowano je nie do poznania. Dodatkowo pierwotnie film miał być przynajmniej o godzinę dłuższy i doskonale tłumaczył to, co w wersji Whedona było bez sensu lub nie miało takiej wagi emocjonalnej jak powinno.
Snyder więc snuł plany i nie krył rozczarowania, fani pisali petycje z prośbami o wypuszczenie wersji reżyserskiej… a Warner Bros. postanowił po latach powiedzieć – sprawdzam!
Ba, zrobił to w naprawdę wielkim stylu. Bo nie dość, że dał Snyderowi prawo do zmontowania swojej wersji, załatwił mu intratny kontrakt z platformą, gdzie wspomniane “Synder's Cut” się pojawi (premiera w 2021 roku na HBO Max), to jeszcze dorzucił mu lekką ręką około 30 mln dolarów, aby dostatecznie dopieścił swoją wizję. Dodatkowy budżet ma zostać przeznaczony na poprawienie efektów specjalnych, a także dogranie nowych scen i dialogów. Reżyser podkreśla, że możemy oczekiwać zupełnie nowej produkcji, która ma posiadać diametralnie inny wydźwięk. Dodatkowo ma trwać ponad 4 godziny, więc spekuluje się, czy nie zostanie ona podzielona na sześcioodcinkowy serial.
Warner Bros. traci tak naprawdę niewiele. Zainteresowanie produkcją będzie takie, że te kilkadziesiąt milionów dolarów zwróci się błyskawicznie. Jeżeli się uda, pokaże że szczodrobliwie spełniono wizję reżysera i wsłuchano się w głos fanów. Dodatkowo, przy potencjalnym sukcesie, na nowo rozświetli się gwiazda Snydera, którego wytwórnia będzie miała już wtedy w garści. W przypadku porażki – wykaże, że pierwotna wersja “Ligi Sprawiedliwości” to bujda na resorach i Warner miał rację od początku przekazując tytuł Whedonowi, który prawie ugasił ten płonący burdel. A pieniądze i tak się zwrócą. Sytuacja typu “win-win”.
Cóż, czekamy na efekty.