Jak widać moda na remaki i reedycje wszelakie wciąż ma się doskonale. Niby to zrozumiałe, bo mało kto nie chciałby zobaczyć swojego ukochanego tytułu w nowych szatach i z nowoczesnymi usprawnieniami, ale… czy na ołtarzu tego trendu nie została poświęcona innowacja? To trochę tak jak jedzenie starego pączka, który został świeżo oblany strasznie smacznym lukrem. Niby nadal jest pyszny, ale ciągle jemy to samo. Mam mieszane uczucia.
Nie zmienia to jednak faktu, że remake “Final Fantasy VII” okazał się ogromnym sukcesem i w siedzibie Square Enix, gdyby tylko było to możliwe, zapewne strzelałyby korki od szampana. Nie mogłoby być inaczej, ponieważ produkcja rozchodzi się lepiej niż ciepłe bułeczki. Przez pierwsze 3 dni od premiery sprzedała się w liczbie ponad 3.5 miliona egzemplarzy. Wynik jest tym bardziej imponujący, gdy weźmiemy pod uwagę, że tytuł trafił tylko na PlayStation 4 i może od teraz szczycić się mianem najlepszego startu w historii ekskluzywnych gier na platformę Sony.
Cóż, wypada pogratulować, co też skwapliwie czynię.