class="lbox">
Wyobraź sobie, że jest pierwiastek, który stanowi niewyczerpane źródło energii. Dwa tiry tego surowca starczą, by zapewnić energię elektryczną dla USA na cały rok. Jest tylko jeden problem... Złoża znajdują się na Księżycu. Świat, gdzie koncerny i rządy podzieliły się władzą w hodowaniu miliardów bezrefleksyjnych konsumentów, staje na krawędzi konfliktu.
W najnowszej powieści "HEL-3", Jarosław Grzędowicz porywa czytelnika, by nie uwolnić go do ostatniej strony. Nie dająca oddechu historia, wyciska piętno, zasiewa niepokój i porzuca w gąszczu lęków w najmniej oczekiwanym momencie!
Norbert, iwenciarz z zasadami, wierzy, że mocna i odpowiednio podana informacja może wstrząsnąć i obudzić społeczeństwo. Tylko czy jednostka rzucona między stalowe walce systemów jest w stanie przeżyć dostatecznie długo, by coś zmienić?
„Obie furgonetki wjechały za fontannę i, obróciwszy golenie kół, skręciły w miejscu, ustawiając się obok siebie, szczerząc dyski emiterów prosto w widownię. Bojownicy wysypali się z obu stron samochodów, wybiegając przed maski i ustawiając w czarny, zamaskowany szereg. W luźnych bluzach koloru sadzy, czarnych turbanach przewiązanych opaskami z symbolem pięści dzierżącej AK, obwieszeni magazynkami i zbiornikami paliwa, każdy z kompaktowym, kanciastym automatem w dłoniach. Błysk oczu wśród czerni. Pobożne wrzaski zemsty i rozpalone dubajskie niebo nad tym wszystkim. Podwyższone burty skrzyń załadunkowych toyot rozłożyły się z łomotem, łącząc się w rozwieszony pomiędzy pojazdami pomost. Człowiek, który wystąpił na blaszaną estradę, nosił się tak samo jak reszta, tylko nie był zamaskowany, nie licząc turbanu na głowie i gęstej brody, która wypełzała mu niemal pod oczy, jak pożoga czarnych płomieni. Norbert zrobił zbliżenie i chciał wyostrzyć dodatkowo obraz, lecz okazało się to niemożliwe. Mężczyzna nie nosił maski, a jednak jego oblicze pozostawało lekko zamglone”, Podsumujmy – powiedział Mechanik. – Same szychy. Profesjonalna ochrona. Wysoce wrażliwe miejsce, a ty będziesz udawał pracownika outsourcingu, przechodzącego pełne procedury neutralizujące. Dopuszczonego do udziału, ale bez statusu zaufania. System M-S”.
class="lbox">„– Maso-sado? – zapytał niepewnie Norbert. – Maximum Security. Przechodzisz przez bramkę indukcyjną i multiskaner. Potem sprawdzają cię ręcznym czujnikiem. We wszystkich zakresach. Jedno piknięcie i odpadasz. Nie ma przebacz, nie ma gadki, że masz medyczny wszczep, dozownik insulinowy, rozrusznik serca, protezę neuronową, cokolwiek. Do widzenia. Przejdzie plastik w zębach, ale nie amalgamat. Żadnych aparatów przylepionych do ciała ani schowanych w bucie, jak na filmach. Skaner prześwietli cię na wylot, bo będą szukali na przykład ceramicznych noży i pistoletów albo płynnego materiału wybuchowego w twoich kiszkach. Ale zagadnienie polega na tym, że musimy tam nagrać iwent. Jak to zrobić w ogóle bez kontrolera?”
class="lbox">„Miał trzy panele sterujące, na nadgarstku, na piersi i wewnątrz hełmu. Noszenie kombinezonu przypominało noszenie na sobie kokpitu bojowego myśliwca. Symulacja wymyślała mu przeróżne sytuacje awaryjne i podsuwała rozwiązania. Uczył się, jak wymieniać baterie i zbiorniki z tlenem, jak wymieniać pochłaniacze dwutlenku węgla, jak załatać nieszczelność powłoki, jak korzystać z systemu łączności, jak obsługiwać śluzę powietrzną. Kiedy coś opanował, powtarzał zadania na panelach sterujących prawdziwego skafandra, który miał własny program edukacyjny. Przypominało to piekielnie skomplikowaną i nudną jak sto nieszczęść grę. Trudne było nawet obsługiwanie wbudowanych w hełm czterech latarek o różnych trybach świecenia.”
class="lbox"> class="lbox">