class="lbox">
Gwiezdne Wojny. Uniwersum pełne przestępców, uciekinierów i przemytników. Niektórzy sprytniejsi i potężniejsi, inni mniej, lecz mimo to wciąż groźni. Wszystkich łączy jedno – strach przed najsłynniejszym łowcą nagród w galaktyce.
Wydawać się mogło, że utkanie albumu wokół przygód Boby Fetta to dosyć łatwa sprawa. W końcu fenomen postaci, która w pierwszej trylogii Gwiezdnych Wojen pojawiła się tylko epizodycznie, urósł do naprawdę potężnych rozmiarów. Fascynacja niepokonanym i tajemniczym, wiecznie schowanym w swej zbroi, łowcą nagród, sprawiła, że stał się on jedną z najbardziej intrygujących postaci słynnego uniwersum. Zadanie mogło się więc wydawać z jednej strony proste, bo przecież wystarczy podsycić zainteresowanie protagonistą, z drugiej zaś, przy tak kultowej personie, nietrudno jest wpaść na minę. Tych ostatnich twórcy zaliczyli w albumie kilka, lecz mimo to brnęli dalej. Z dobrym skutkiem.