Wyróżnienia książek/filmów - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!

Podgląd ostatnich postów

Lionel,
"Operacja Argo" mnie wzięła ;D, dobry film.

Z tymi opiniami innych autorów to już w ogóle. Czasami się zastanawiam, ile musieli za to wziąc. Ale nie mam im za to aż tak za złe. Samo pisarstwo nie jest dochodowe. Nawet nie tracą w moich oczach tak dużo jak wcześniej, zachwalając książkę, która mnie nie chwyciła. Największy zawód miałem z Le Guin, ale ostatecznie wróciła do moich łask.
krzyslewy,
W przypadku wyróżnień książek myślę podobnie jak Ty - Hugo czy Nebula to dość istotne wyróżnienia, nieważne, czy tytuł wygrał czy został tylko nominowany do nagrody. Jednak nie oznacza to, że od razu zamierzam książkę przeczytać. Taki dowód jakości jest zachęcający, ale nie decydujący. Zdarzało mi się zachwycać nad książkami, które podobnych wyróżnień nie dostały.

NYT nie jest dla mnie żadnych wyznacznikiem, podobnie jak ostatnio hasła od niektórych popularnych autorów. Chwalą książkę, a po przeczytaniu często mam wrażenie, że dostali kasę za napisanie jednozdaniowej rekomendacji, która powędruje na okładkę - ale sama treść niekoniecznie musi im się podobać. Mam kilka wyjątków, ale większości pisarzy nie ufam. Podobnie oceniam krótkie rekomendacje od zagranicznych portali - nawet do nich nie zaglądam, a takie Publishers Weekly (albo inna popularna strona) przeciętną młodzieżówkę nazywa legendą. No błagam, bądźmy poważni

A jeśli chodzi o filmy - patrzę przede wszystkim na Oscary. Racja, pomijają często świetne produkcje, ale padają one w komentarzach i wtedy wiadomo, że można się im przyjrzeć. Nagrody rzeczywiście rozdawane są czasami w dziwny sposób (choćby nagrodzenie "Operacji Argo", słaby film, a ich zdaniem najlepszy w roku ), lecz mają też swoje momenty - ot, choćby "Birdman", Oscar zasłużony. W każdym razie nominują na pewno głośne tytuły, które choć mogą się nie podobać, to raczej warto je sprawdzić na własnej skórze
Lionel,
Tak mnie ostatnio naszło rozmyślanie o roli wszelakich nagród, plebiscytów i list przebojów. Czy na was to działa lub w jakiś sposób kierujecie się, wybierając książkę/film itd., czy otrzymała ona jakieś wyróżnienie bądź nagrodę?
Osobiście bawi mnie, jak co chwila słyszę, że kolejny tytuł stał się best sellerem NYT. Toż chyba już 60% książek dostępnych na rynku ma taką notkę na okładce. Znacznie częściej kieruję się tym, czy dany tytuł książkowy otrzymał lub był nominowany do nagrody Hugo, Nebula, Locus itd. Jakoś czuję wtedy, że jest ona warta mojej uwagi. Znaczy, nie kupuję wszystkiego co leci z taką notką, ale jeśli opis i kilka rozdziałów przypada mi do gustu, to kupuję/wypożyczam.
Jednak przyznane nagrody o wiele bardziej niż w sferze książkowej interesują mnie w kinematografii. Nie ukrywam, że jeśli film został doceniony na festiwalu Sundance, Berlinalach, Cannes, Toronto, Seattle Independent czy Tribeca, to od razu się nim interesuję i zazwyczaj oglądam. Znacznie gorzej oceniam oskarowe nominacje, bo w większości one do mnie nie przemawiają i nie mają u mnie takiego poważania. Największym fanatykiem jestem filmom Sundance - jakoś rzadko który film z tą etykietą mnie zawodzi.

A jak wy podchodzicie do tematu? W ogóle na to patrzycie czy nie? A jak nie, to w jaki sposób poszukujecie filmów/książek?
Wczytywanie...