Z uśmiechem na twarzy odwzajemniłem uśmiech 'droidowi'. Może i był tylko maszyną ale nie miałem pojęcia co on mówi mistrzom. Może zdaje raporty z zachowania poszczególnych uczniów, informuje kto jak się zachowuje? lepiej być przezornym. Po paru chwilach drzwi do Sali Obrad ponownie się otworzyły i droid dał znak, że mogę już wejść, Rada na mnie czeka.
Sala jak zawsze wyglądała na skromną ale czuło się powagę miejsca. Przy stole siedzieli wszyscy Mistrzowie więc trzeba było zachować powagę, nie mogłem sobie pozwolić na jakiekolwiek śmieszne odzywki jak to ma miejsce przy prywatnych rozmowach z Mistrzem Freyem. W naszym wypadku jest to czasem relacja ojciec-syn z lekką domieszką dobrych przyjaciół. Wiem jednak kiedy się zachować. Ukłoniłem się przed Radą.
- Dzień dobry - odpowiedziałem na przywitanie - Poinformowano, że Rada mnie oczekuje więc przybyłem od razu - dodałem po czym słuchałem dalszych słów. Mimo, że miałem kamienną twarz to w duchu byłem szczęśliwy z tego co mówili na mój temat. Ale, że już wysyłają mnie na jakąś poważną misję? Trochę mnie to zaskoczyło zwłaszcza, że jestem w Zakonie od trzech lat. Czy naprawdę jestem na tyle dobry?
- Bardzo się cieszę, że Rada wysyła mnie na taką misję. Cieszę się, że moje umiejętności, według Was, są na tyle rozwinięte, że dajecie mi taką szansę - powiedziałem po czym dodałem - A co do mistrza Freya.....cóż....jest dla mnie jak ojciec. Zawsze służy radą i pomocą. Cierpliwy, lubi czasem podowcipkować - zastanowiłem się co jeszcze mogę powiedzieć o Freyu - Zawsze wierny naukom Zakonu, pomaga innym. Gdybym miał go tak opisać w dwóch słowach to byłoby to: prawdziwy Jedi. Tak uważam - zakończyłem wypowiedź czekając na odpowiedź Rady.
Sala jak zawsze wyglądała na skromną ale czuło się powagę miejsca. Przy stole siedzieli wszyscy Mistrzowie więc trzeba było zachować powagę, nie mogłem sobie pozwolić na jakiekolwiek śmieszne odzywki jak to ma miejsce przy prywatnych rozmowach z Mistrzem Freyem. W naszym wypadku jest to czasem relacja ojciec-syn z lekką domieszką dobrych przyjaciół. Wiem jednak kiedy się zachować. Ukłoniłem się przed Radą.
- Dzień dobry - odpowiedziałem na przywitanie - Poinformowano, że Rada mnie oczekuje więc przybyłem od razu - dodałem po czym słuchałem dalszych słów. Mimo, że miałem kamienną twarz to w duchu byłem szczęśliwy z tego co mówili na mój temat. Ale, że już wysyłają mnie na jakąś poważną misję? Trochę mnie to zaskoczyło zwłaszcza, że jestem w Zakonie od trzech lat. Czy naprawdę jestem na tyle dobry?
- Bardzo się cieszę, że Rada wysyła mnie na taką misję. Cieszę się, że moje umiejętności, według Was, są na tyle rozwinięte, że dajecie mi taką szansę - powiedziałem po czym dodałem - A co do mistrza Freya.....cóż....jest dla mnie jak ojciec. Zawsze służy radą i pomocą. Cierpliwy, lubi czasem podowcipkować - zastanowiłem się co jeszcze mogę powiedzieć o Freyu - Zawsze wierny naukom Zakonu, pomaga innym. Gdybym miał go tak opisać w dwóch słowach to byłoby to: prawdziwy Jedi. Tak uważam - zakończyłem wypowiedź czekając na odpowiedź Rady.