No cóż, ze względu na brak internetu i całonocną sesję w Pathfindera, piątek został, delikatnie rzecz ujmując, przesunięty na sobotę. O czym dzisiaj? O tym, o czym trąbi internet. Zbliża się nowe D&D. Premiera "Dungeons & Dragons Starter Set" zaplanowana została na 15 lipca, a właściwy podręcznik gracza wydany zostanie miesiąc później – 19 sierpnia.
Póki co, nie wiadomo co będzie się działo z grą w Polsce, znaczna cena zestawu podstawowego (50 dolarów za książkę) może dla sporej liczby graczy być tego rodzaju barierą, której nie będą mogli/chcieli przekraczać. No cóż, rodzimy erpegowiec woli raczej inwestować w siebie (pizza, piwo) niż w hobby. Takie realia, co zrobić?
Wśród entuzjastów (nie bezrefleksyjnych) nowej edycji można wymienić Paladyna. Na swoim blogu – Zwój ze Skleos – regularnie zamieszcza wieści tyczące się "zestawu startowego" – jeśli chcecie śledzić w miarę świeże informacje o grze po polsku – zapraszam tam. Pojawił się też dosyć wyraźny głos na "nie" – wpis: "Hejt na D&D 5e". Autor Enc wyjaśnia czemu nie czeka i nie ma zamiaru nabywać piątej edycji D&D.
A ja zaś mam. Nie wiem nawet czy będę miał w najbliższym czasie (powiedzmy w ciągu bieżącego roku) możliwość rozegrania czegoś więcej niż kilku jednostrzałów. Ale wciąż mam zamiar kupić grę. Czemu?
Ponieważ ta gra ma łączyć w sobie poszczególne cechy poprzednich edycji. Piątka to większy nacisk na eksplorację na wzór gier jeszcze z TSRu, prostota podstawowych zasad na wzór czwórki ze złożonością (rozwój postaci) trójki. Miks łączący starego adekowego ducha z tymi nowymi grami. Jestem zwyczajnie ciekawy co z tego wyniknie. Dlatego też, nie zabraknie tej gry mojej półce.
To tak w dużym skrócie. Przypadła mi do gustu również oprawa graficzna nowej lini wydawniczej wizardów. Porzucono te pulpowe, przerysowane postacie na rzecz czegoś bardziej realistycznego (o ile tak można ująć wyobrażenie drużyny walczącej ze smokiem). Zresztą, sami zobaczcie i oceńcie:
Czy ktoś jeszcze z was czeka oprócz mnie na nowego dedeka?