Niemałą awanturę wywołała ostatnia scena z wczorajszego, czwartego odcinka Gry o tron. HBO, publikując szczegółowy opis epizodu, ujawniło jedno z ważniejszych wydarzeń, które w sadzie Martina mają się dopiero zdarzyć.
Uwaga: W dalszej części newsa pojawiają się spoilery dotyczące ostatniego odcinka "Gry o tron" oraz sagi Martina.
W ostatniej scenie pojawia się Biały Wędrowiec, noszący na rękach małe dziecko. Szybko okazuje się, że jego zamiary są raczej złe niż dobre i zmienia niemowlaka w kolejnego przedstawiciela swojej rasy. HBO, publikując streszczenie tych wydarzeń, ujawniło tożsamość Białego Wędrowca, nazywając go Nocnym Królem.
W ten sposób przechodzimy do opowieści Brana, pojawiającej się w prozie Martina, w "Nawałnicy mieczy". Bohaterem historii jest, nie kto inny, jak Nocny Król, cieszący się respektem żołnierz. Zakochał się on w pewnej kobiecie o skórze białej jak lód, oczach niczym niebieskie gwiazdy. Ożenił się z nią, a następnie zdobył Nocny Fort i rządził na terenach blisko Muru. Nazywano go królem, a jego żonę królową. Decydował o losie Białych Wędrowców. Jego władza trwała trzynaście lat, aż Król Północy połączył swoje siły z Królem za Murem i obaj pokonali Nocnego Króla oraz wymazali jego imię z kart historii. Pozostały o nim tylko legendy.
Teraz okazuje się, że Nocny Król istniał naprawdę, a także prawdopodobnie odegra ważną rolę w przyszłych książkach Martina i serialu. Co ciekawe, rzekomo należy on do rodu Starków, był więc bratem Króla Północy, zaś na imię było mu Bran. Spoiler został już usunięty przez HBO – w opisie odcinka zamiast "Nocny Król" widnieje "Biały Wędrowiec". Ale mleko zostało już rozlane, a fani zdążyli zrobić screen.
Przy okazji padł kolejny rekord – omawiany odcinek obejrzało przy pierwszej emisji 6,90 mln osób, co jest najlepszym wynikiem w historii "Gry o tron".